W PO wyjazdowych posiedzeń rządu nikt nie nazwie kampanią wyborczą, tylko otwartością na obywateli. Po posiedzeniu w Katowicach i Łodzi wydawało się, że ten pomysł się sprawdza. W mediach pojawiły się obrazki z podróży: premier jadła jajecznicę, piła czekoladę, rozmawiała ze współpasażerami. Notowania Ewy Kopacz poszły lekko w górę. Polacy znów uznali, że to ona, a nie Beata Szydło z PiS lepiej nadaje się na szefową rządu. Wszystko zmieniło się tydzień temu we Wrocławiu. Padły pytania o koszta imprezy. Lokalne radio wykryło, że rząd wozi za sobą meble, które wyładowywane są pod osłoną nocy. Opozycja zaczęła kpić, że przed przyjazdem rządu maluje się trawę na zielono, by lepiej wypadła na zdjęciach. Mało kto interesował się tym, co rząd miał do zaproponowania mieszkańcom Dolnego Śląska.
Przedsięwzięcie logistyczne
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.