Według niemieckiej gazety batalion zmechanizowany 371 z Merienburga w Saksonii musiał "wypożyczyć" 14 792 części uzbrojenia z 56 innych jednostek Bundeswehry. 978 zamówień, które złożyła jednostka dotyczyło sprzętu, którym w ogóle nie dysponowano.
Do nowo powołanych przez NATO sił zadaniowych bardzo wysokiej gotowości, czyli tzw. szpicy, batalion zmechanizowany 371 odsyła 900 swoich żołnierzy. Już w marcu pojawiały się jednak doniesienia, że jednostka ma problem z wyposażeniem.
"Braki trzeba uzupełnić"
- Tego rodzaju oceny nie odzwierciedlają wysokiego stopnia zaangażowania naszych wojsk przy pierwszej dyslokacji do natowskich sił szybkiego reagowania – stwierdził rzecznik prasowy niemieckiego Ministerstwa Obrony Narodowej. - Aby zapewnić wszystkim jednostkom zbrojnym zdolność reagowania, MON już w 2015 zlecił, aby je całkowicie wyposażyć - dodał. Z kolei rzecznik ds. obronności w niemieckim parlamencie Hans-Peter Bartels przyznał, że cenę za braki w wyposażeniu płacą żołnierze. Z tego powodu batalion zmechanizowany 371 musi dostać sprzęt, którego potrzebuje.
"Bild am Sonntag"