Prezydent Andrzej Duda na antenie TVP Info odpowiedział na apel premier Ewy Kopacz, która zaapelowała do niego o zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. – RBN zwołam, kiedy uznam to za stosowne jako prezydent – podkreślił. Dodał, że jest otwarty na współpracę z rządem.
–Pani premier prowadzi kampanię wyborczą, a ja prowadzę polskie sprawy – podkreślił Duda i dodał, że cały rząd „w tej chwili uczestniczy w kampanii wyborczej”. O współpracy prezydenta z Radą Ministrów mówił także na antenie Polsat News minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna. - Kontakt z rządem zawsze jest potrzebny. Szanuję te spotkania prezydenta z ministrem obrony narodowej, z ministrem spraw zagranicznych. Te rzeczy, które są wspólne, mają sens realizacji na takich spotkaniach – podkreślił i dodał, że spotkania prezydenta z rządem nie muszą się odbywać jedynie w formie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, choć przyznał, iż "inicjatywa powinna należeć do prezydenta”.
TVP Info, Polsat News, 300polityka.pl
Słowa Dudy o zmianie formatu normandzkiego
Andrzej Duda w wywiadzie dla TVP skomentował także słowa szefa MSZ, który mówił, iż dyplomacja lubi ciszę. - Zgadzam się z ministrem Schetyną, ale myślę, że jednak zwracał się do swoich kolegów, a nie do mnie – podkreślił i przypomniał, że spotkał się z szefem dyplomacji, który przed kilkoma miesiącami zaprezentował podobne do prezydenckiego stanowisko o konieczności rozszerzenia formatu normandzkiego rozmów ws. Donbasu. - Polityka zagraniczna musi być wspólna, i jestem przekonany, że możemy taką politykę realizować (…) Opisałem ten problem publicznie, żeby ta polityka była lepiej skoordynowana. Lepiej zorganizowana, wspólna. My jesteśmy jako MSZ, jako polski rząd. Proszę mnie dobrze posłuchać: jestem zwolennikiem współpracy. Uważam, że ona jest możliwa. Tylko zasady muszą być wspólnie być określone i egzekwowane. Konstytucja wyraźnie mówi, kto powinien prowadzić politykę zagraniczną – podkreślił z kolei Schetyna w Polsat News i przypomniał, że słowa o konieczności zmiany formatu normandzkiego padły na początku roku, gdy sytuacja na wschodzie Ukrainy była inna niż obecnie. - Nie ma konfliktu między rządem i prezydentem. Jest problem o pewną zapowiedź, która jest dzisiaj pewną niezręcznością. Bo dzisiaj formatu normandzkiego zamienić nie można. O tym powiedział prezydent Poroszenko. To samo prezydent Duda usłyszy w Berlinie – wskazał, ale zaznaczył, iż „prezydenta szanuje”. Szef dyplomacji przyznał także, że sądzi, iż z prezydentem „nadają na tych samych galach”. – To jest kwestia odpowiedzialności (…) Byłem pozytywnie zaskoczony zaangażowaniem [prezydenta] w sprawy międzynarodowe (…) Nie wpisujmy pewnej niezręczności w kampanię wyborczą, nie wytaczajmy ciężkich dział, bo nie ma to sensu.Pomysły Dudy
Przypomnijmy, prezydent Polski Andrzej Duda poinformował przed wyjazdem do Berlina, że w trakcie swojej wizyty poruszy kwestię rozszerzenia formatów rozmów o pokoju na Ukrainie. Duda chciałaby, aby w rozmowach uczestniczyły Stany Zjednoczone Ameryki, sąsiedzi Ukrainy i przedstawiciele instytucji europejskich, ale nie Moskwa. Merkel i Poroszenko propozycję tą odrzucili.Rozbieżność ze słowami Poroszenki
Zastępca szefa administracji prezydenta Ukrainy Konstiantyn Jelisiejew podczas konferencji prasowej poinformował we wtorek, że przedstawiciele Polski i Ukrainy we wrześniu przeprowadzą rozmowy o ewentualnej możliwości włączenia Polski do procesu rozmów o rozwiązaniu kwestii obwodów ługańskiego i donieckiego. Słowa ukraińskiego dyplomaty są o tyle zaskakujące, iż jeszcze wczoraj (23 sierpnia - red.) prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podczas wizyty w Berlinie ocenił, iż tzw. format normandzki, w ramach którego o Donbasie rozmawiają Ukraina, Rosja, Niemcy i Francja jest wystarczający. Odniósł się w ten sposób do pomysły polskiej głowy państwa.TVP Info, Polsat News, 300polityka.pl