7 stycznia tego roku w paryskiej redakcji magazynu „Charlie Hebdo” doszło do zamachu przeprowadzonego przez islamskich bojowników. Tego dnia premierę we Francji miała kolejna powieść Michela Houellebecqa – „Uległość”. Przedstawił w niej Francję, w której w 2022 r. w sposób demokratyczny władzę przejmują muzułmanie, zaprowadzając pierwszą swoją decyzją prawo szariatu w tym kraju. Z kolei w ostatnich tygodniach jesteśmy bombardowani doniesieniami o setkach łodzi z imigrantami tułającymi się po Morzu Śródziemnym, których celem jest brzeg Europy. Scenariusz taki przewidział w powieści „Obóz świętych” francuski pisarz Jean Raspail. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że dzieło o exodusie mieszkańców krajów biedniejszych na Europę drogą morską napisał 42 lata temu.
Oba te zdarzenia stały się przyczynkiem do największej od lat dyskusji o imigracji mieszkańców głównie Afryki i regionu Bliskiego Wschodu do Europy i podjęcia działań w tej sprawie przez UE. Po raz pierwszy w tej dyskusji uczestniczy także Polska i od razu zarysowują się klasyczne podziały, które widzimy w większości innych debat. Szeroko pojęta prawica jest przeciw, natomiast lewica chciałaby, aby Polska przyjmowała nowych przybyszy i objęła ich opieką.
Dlatego też na wstępie do zarysowania problemu przyjmowania do Polski imigrantów z wymienionych regionów przywołałem obie powieści. „Obóz świętych”, z dzisiejszej perspektywy powieść niemal prorocza, swego czasu wywołała we Francji wielkie kontrowersje, a jej autora tamtejsza lewica odżegnywała od czci i wiary, sugerując faszystowskie oraz rasistowskie sympatie. A przedstawił on w swej książce wizję, w której miliony biednych mieszkańców Trzeciego Świata postanowiły pewnego dnia uprowadzić łodzie i popłynąć jedną wielką armadą w stronę Europy. Książka opisuje przede wszystkim sposób, w jaki prowadzono dyskusję o tym, co z tymi przybyszami począć. Paradygmat ślepego humanitaryzmu i poprawności politycznejspowodował, że każdy przeciwnik przyjęcia imigrantów i zaopiekowania się nimi skazywany był na infamię. Dyskusja w Polsce zaczyna przybierać taki sam obrót jak ta, którą prowadziła Francja 40 lat temu. Nie zdradzę państwu, jak potoczyły się losy imigranckiej flotylli, poza tym, że spodziewam się, że podobny efekt może dotknąć i nas, jeśli bezrefleksyjnie wpuścimy do naszych domów tych, którzy chcą lepszego życia w naszym kraju, bo nie mają go w swoich ojczyznach.
Jak wygląda asymilacja imigrantów, widzimy bardzo dobrze na przykładzie Francji i innych krajów Europy Zachodniej. W kilku miejscach Paryża, Brukseli czy Londynu słowo „asymilacja” może wywołać tylko gorzki uśmiech obserwatora. Wielkie rzesze przybyszów nie szanują europejskich wartości, niezależnie od tego, czy zaliczymy do nich chrześcijaństwo, demokrację czy laicyzm. Dyktat politycznej poprawności spowodował, że enklawy te rozwijały się bez żadnej kontroli, przez co coraz częściej dochodzi do ataków ze strony imigrantów, szczególnie muzułmańskich radykałów, którzy całkiem serio, tak jak u Houellebecqa, dążą do przejęcia politycznej kontroli nad Europą.
To, że problemy społeczne powodowane niekontrolowaną polityką imigracyjną w Europie Zachodniej są głębokie, jest dziś faktem. Przyjmowanie kolejnych fal imigracji może doprowadzić do opłakanych skutków dla społeczeństw Europy. Poza tym warto pamiętać, że to bezrefleksyjne wsparcie przez niektóre kraje arabskiej wiosny wywołało gigantyczne problemy społeczne i ekonomiczne, które wypychają do Europy coraz większe fale imigrantów.
Zanim damy się ponieść emocjom w sporze o przyjęcie imigrantów, na co naciskają kraje Europy Zachodniej, oceńmy, jakie skutki spowodowała tam dotychczasowa polityka imigracyjna. Gdyby były pozytywne, żaden tamtejszy polityk by się nie zgodził, by choć jeden imigrant trafił do Polski.�
* Prezes Stowarzyszenia Młodzi dla Polski, prawnik, rocznik 1989
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.