Afera NIK. Szef łódzkiej delegatury wciąż kieruje placówką

Afera NIK. Szef łódzkiej delegatury wciąż kieruje placówką

Dodano:   /  Zmieniono: 
logo NIK (fot. nik.gov.pl) 
Żaden z trzech wysokich urzędników NIK, których nazwiska pojawiły się w aferze związanej z ustawianiem wyników konkursów, nie podał się do dymisji, ani nie został zawieszony w czynnościach - ustaliło RMF FM.
Dwóch z nich: Wicedyrektor Izby z Rzeszowa i wiceszef Wydziału Środowiska z centrali obecnie przebywają na urlopach wypoczynkowych. Zastrzeżono jednak, że po powrocie będą mogli zajmować się wyłącznie "pracami administracyjno-organizacyjnymi".

Z kolei, jak wynika z informacji RMF FM, szef delegatury w Łodzi, wciąż nią kieruje. Zdecydował tylko, że nie będzie podpisywał protokołów o kontrolach w swojej delegaturze.

Prokuratura Generalna wnioskuje o uchylenie immunitetów Buremu i Kwiatkowskiemu

Prokuratura Generalna skierowała do Sejmu wniosku o uchylenie immunitetów przewodniczącemu klubu PSL Janowi Buremu i szefowi NIK Krzysztofowi Kwiatkowskiemu - informuje portal tvn24.pl.

- Obu funkcjonariuszom publicznym prokuratorzy chcą przedstawić zarzuty. W przypadku prezesa NIK chodzi o cztery zarzuty niezgodnego z prawem wpływania na przebieg konkursów na szefów delegatury NIK w Rzeszowie i Łodzi, a także wicedyrektora departamentu środowiska w NIK - poinformował rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk.

W przypadku Jana Burego rzecznik wymienił trzy zarzuty związane z "nakłanianiem wysokich rangą funkcjonariuszy publicznych do niezgodnego z prawem wpływania na wyniki kontroli" delegatury NIK w Rzeszowie i w jednej z podkarpackich gmin.

Kwiatkowski zrzeka się immunitetu

W reakcji na wniosek Prokuratury Generalnej o uchylenie immunitetów szefowi NIK i szefowi klubu PSL, prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski sam zrzekł się immunitetu.
Kwiatkowski tuż po pojawieniu się prasowych informacji dotyczących zarzutów Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach wobec jego osoby, zapowiedział, że zrzeknie się immunitetu, jeżeli pojawi się wniosek Prokuratora Generalnego.

NIK będzie działać normalnie, prezes Kwiatkowski ma przychodzić do pracy, ale zakres jego obowiązków będzie bardzo mocno ograniczony. Trzej jego zastępcy mają przejąć nadzór nad kontrolami, co stanowi 90 proc. jego działalności. Będą też chodzić zamiast Kwiatkowskiego na posiedzenia komisji sejmowych. Bez udziału prezesa będzie też działać kolegium Izby zatwierdzające najważniejsze dokumenty i rozstrzygające spory. Prezes będzie jedynie administrował instytucją na bieżąco.

Afera w NIK

Jak ustalili dziennikarze śledczy portalu TVN24.pl Prokuratura Apelacyjna w Katowicach w oparciu o materiału zebrane przez Centralne Biuro Antykorupcyjne skierowała wniosek o odebranie immunitetów prezesowi Najwyższej Izby Kontroli Krzysztofowi Kwiatkowskiemu oraz szefowi klubu parlamentarnego Polskiego Stronnictwa Ludowego Janowi Buremu.

Zdaniem śledczych, szef NIK miał wpływać na wyniki konkursów na stanowiska wicedyrektora delegatury Izby w Rzeszowie oraz dyrektora delegatury w Łodzi, a także na stanowisko wicedyrektora Departamentu Środowiska w centrali NIK. Jan Bury jest podejrzewany jedynie w tej pierwszej sprawie.

Prokuratorzy zarzucają Kwiatkowskiemu również, że wpłynął na zmianę wyników kontroli zajmującej się nieprawidłowościami w budowie farmy wiatraków w Malawie i Woli Rafałowskiej. Obydwie inwestycje są prowadzone przez przyjaciół Jana Burego. Najpierw NIK odkrył nieprawidłowości, ale w ostatecznym raporcie znalazła się pozytywna ocena tych inwestycji.

Śledczy ustalili, że Bury próbował wpływać na wynik konkursu za czasów prezesa Jacka Jezierskiego, który był poprzednikiem Kwiatkowskiego. Jezierski jednak powołał nową komisję konkursową, która dokonała wyboru zgodnie z przepisami. Dowodami są nagrania rozmów - podsłuchanych przez CBA - Krzysztofa Kwiatkowskiego i Jana Burego oraz prezesa NIK i byłego wiceprezesa Izby.

RMF FM, TVN24, Wprost.pl