Bardzo innowacyjny system podatkowy. Będzie on dramatycznie prosty i dla użytkownika, i dla pracodawcy, i dla pracownika. Natomiast jest on dość skomplikowany, by wyjaśnić, o co w nim chodzi”. Tak o nowym programie PO wypowiedziała się Joanna Mucha, posłanka tej partii i frontmanka tegorocznej kampanii parlamentarnej. Powiedzieć o tej wypowiedzi, że robi z wyborców głupców, to nic nie powiedzieć. Szczególnie jeśli weźmiemy na tapetę szczegóły tego programu, jak również postawę PO wobec programu gospodarczego PiS. Pamiętamy przecież, że jeszcze miesiąc temu premier Kopacz grzmiała, że pomysły PiS są niemożliwe do zrealizowania, a chór klakierów z mediów głównego nurtu krzyczał o populizmie PiS i wyliczał: 10, 20, 30 mld – licytacje kosztów programu PiS trwały w najlepsze. Warto podkreślić, że Beata Szydło, prezentując swoje propozycje, zrobiła to wraz z proponowanymi źródłami finansowania.
Nic to, racjonalna premier Ewa Kopacz w poprzednią sobotę z dumą ogłosiła, że PO zlikwiduje składki na ZUS i NFZ. Rocznie z tytułu tych składek Polacy wpłacają ponad 200 mld zł do poszczególnych funduszy. Ponad 200 mld rocznie. Rozsądny komentator zapytałby od razu, czy oznacza to likwidację zabezpieczenia społecznego czy zastąpienie składek jednolitym podatkiem w wysokości połączonych składek i podatku dochodowego, tzw. podatku od funduszu płac (propozycja swego czasu promowana przez Fundację Republikańską, PO z niej nie skorzystała). Pytać jednak nikt nie musiał, ponieważ premier oświadczyła, że z likwidacją składek obniży też podatek dochodowy do 10 proc. Po zrealizowaniu tak zaprezentowanych obietnic w zasadzie państwo naprawdę mogłoby istnieć tylko teoretycznie. Zatem nie dziwi mnie, że posłanka Mucha nie chce Polakom tłumaczyć zawiłości tej „likwidacji”. Jest to szykowanie się na ławy opozycyjne w Sejmie, ale jednocześnie populizm, z jakim polska polityka jeszcze się nie spotkała. Populizm, ponieważ PO obiecuje Polakom, że zachowają świadczenia takie, jakie otrzymują, a w zakresie danin proponuje iście Korwinowskie propozycje.
Janusz Lewandowski, który wskazywany jest jako autor gospodarczych propozycji PO, wyliczył koszty likwidacji składek na ZUS i NFZ wraz z obniżeniem stawki PIT na 10 mld zł. Przy oszacowaniu składek na poziomie 200 mld zł rocznie taka kalkulacja może naprawdę robić wrażenie. Nikt nie wie, co z pozostałymi 190 mld. I tutaj wracamy do wypowiedzi Joanny Muchy. PO wymyśliła system tak prosty, że nie może go wytłumaczyć. Jest całkowicie inaczej. Da się to wytłumaczyć właśnie jednolitym podatkiem od funduszu płac. Nawet w programie PO podana jest jego stawka. Jednolity podatek dla pracowników wynosiłby 39,5 proc. i pokrywałby trzy wskazane wcześniej daniny, czyli składki na ZUS, NFZ i podatek dochodowy. Joanna Mucha zamiast powiedzieć Polakom wprost, jak jest, kluczyła, bo doskonale wiedziała, że gdyby wyszło na jaw, że PO żadnej obniżki podatków nie proponuje, a jedynie ich kosmetyczną zmianę w nazewnictwie, cała narracja propagandowa by runęła.
Pomijam już sam fakt, że wiarygodność w obniżaniu podatków przez PO chyba wszyscy znamy. Partia, która ustami Donalda Tuska zapewniała, że żadnej daniny publicznej nie podniesie, przez osiem lat rządów podniosła wysokość podatków już wielokrotnie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.