Paweł Zalewski, polityk Platformy Obywatelskiej, który nie znalazł się na listach wyborczych partii rządzącej po tym jak skrytykował konstrukcję list, a także obecność na nich Michała Kamińskiego, skomentował na antenie TV Republika wizytę Andrzeja Dudy w Nowym Jorku, podczas której wygłosił przemówienie na forum Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych.
–Wizyta pana prezydenta Andrzeja Dudy pokazała, mocną pozycję Polski i to, że USA popierają nasz punt widzenia jeśli chodzi o przestrzeganie prawa międzynarodowego - głównie przez Rosję – powiedział Zalewski. Dodał, że podobało mu się wystąpienie Dudy, ale ubiegłoroczne słowa Bronisława Komorowskiego było bardziej konkretne.
Zalewski ocenił także politykę zagraniczną Andrzeja Dudy w pierwszym tygodniach urzędowania. – (Podczas kampanii wyborczej – red.) Niebywale krytykował wówczas Bronisława Komorowskiego za brak aktywności na wschodzie, za to, że Polska nie jest członkiem formatu normandzkiego. Kiedy dziś patrzę na niego, to myślę, że nauczył się pokory – przyznał. – W kampanii tej pokory nie miał. Być może to wynikało z braku doświadczenia międzynarodowego, wyostrzaniem jego pozycji w walce z jego konkurentem – dodał.
Poseł Platformy stwierdził, że być może odmowa Petra Poroszenki dot. zmiany formatu rozmów ws. kryzysu na Ukrainie była tym momentem, w którym Duda przekonał się, że w polityce zagranicznej nie wystarczy chcieć.
TV Republika
Zalewski ocenił także politykę zagraniczną Andrzeja Dudy w pierwszym tygodniach urzędowania. – (Podczas kampanii wyborczej – red.) Niebywale krytykował wówczas Bronisława Komorowskiego za brak aktywności na wschodzie, za to, że Polska nie jest członkiem formatu normandzkiego. Kiedy dziś patrzę na niego, to myślę, że nauczył się pokory – przyznał. – W kampanii tej pokory nie miał. Być może to wynikało z braku doświadczenia międzynarodowego, wyostrzaniem jego pozycji w walce z jego konkurentem – dodał.
Poseł Platformy stwierdził, że być może odmowa Petra Poroszenki dot. zmiany formatu rozmów ws. kryzysu na Ukrainie była tym momentem, w którym Duda przekonał się, że w polityce zagranicznej nie wystarczy chcieć.
TV Republika