Eliza Olczyk po debacie: Gra na remis

Eliza Olczyk po debacie: Gra na remis

Dodano:   /  Zmieniono: 
Beata Szydło i Ewa Kopacz (fot.Twitter/@Platforma_org) 
Ewa Kopacz i Beata Szydło wyszły na remis w poniedziałkowej debacie i trudno się oprzeć wrażeniu, że tego właśnie chciały.
Obie panie były poprawne i starały się nie atakować nadmiernie przeciwniczki. Nie szczędziły sobie drobnych uszczypliwości, ale  krew się przy tej okazji nie polała. Szefowa rządu nie sięgnęła po ciężkie działa i nie przypomniała wystąpień Antoniego Macierewicza, a wiceszefowa PiS nie rzuciła na szalę np. sytuacji w służbie zdrowia. Nie  używano  gadżetów, które zbiłyby rywalkę z pantałyku. Nie wyciągnięto żadnych haków, które zaskoczyłyby i wprawiły w konfuzję drugą stronę.

Jeżeli dla PO miała to być debata ostatniej szansy, to raczej nie spełniła tych oczekiwań, bo Ewa Kopacz musiałaby wyraźnie pognębić rywalkę żeby odzyskać część utraconych wyborców PO. Nic takiego nie miało miejsca, bo zarzut o to że za Szydło stoi Jarosław Kaczyński na nikim nie zrobi już wrażenia. Z kolei wystąpienie Beaty Szydło raczej nie przyczyni się do uzyskania przez PiS bezwzględnej większości w przyszłym parlamencie. Kandydatka tej partii na premiera co najwyżej zapobiegła ewentualnemu odpływowi wyborców, straszonych w ostatnich dniach wizją putinizacji naszej polityki, albo wprowadzenia republiki wyznaniowej, bo Beacie Szydło, ostoi spokoju, nie sposób przypisać tak radykalnych pomysłów. Słowem poniedziałkowa debata prawdopodobnie nie zmieniła układu sił na scenie politycznej. PiS i PO jeżeli chcą jeszcze wpłynąć na wynik wyborczy muszą sięgnąć po inne środki.