Tusk w liście do francuskiego prezydenta zapewnił również o solidarności całej Unii Europejskiej z Francuzami i władzami w Paryżu.
Zamachy we Francji
Strzelanina rozpoczęła się w piątkowy wieczór w X dzielnicy Paryża. Potem doszło do kolejnej strzelaniny w XI dzielnicy w sali koncertowej Bataclan, w której przebywało kilkaset osób. Policja poinformowała, że napastnicy wzięli ok. 100 zakładników. Początkowo miało tam zginąć 15 osób, jednak po wejściu do budynku policji odnaleziono 100 ciał, jak poinformował przedstawiciel władz Paryża. Według prokuratury w atakach zginęło co najmniej 120 osób. Około 200 osób jest rannych, z czego 80 pozostaje w stanie ciężkim. Wcześniej informowano o 140 ofiarach śmiertelnych.
W tym samym czasie, gdy doszło do pierwszych strzelanin, na stadionie Stade de France odbywał się towarzyski mecz Francja – Niemcy. W pobliżu doszło do trzech eksplozji. Ewakuowano prezydenta Francois Hollande'a i ministra spraw wewnętrznych. Zwołano naradę kryzysową. O północy miało odbyć się nadzwyczajne zebranie rady ministrów. Nad stadionem jeszcze w czasie meczu pojawiły się helikoptery. Stade de France był otoczony przez policję. Po ostatnim gwizdku kibice mieli zakaz opuszczania obiektu. Trwała ich powolna ewakuacja, a kwartał ulic wokół stadionu został zamknięty. Władze apelowały do mieszkańców Paryża o pozostanie w domach.
Prezydent Francji Francois Hollande poinformował, że zamknięte zostają francuskie granice. Oznacza to, że można się spodziewać bardzo szczegółowych kontroli. Na terytorium całego kraju wprowadzono stan wyjątkowy.
Wszyscy zamachowcy prawdopodobnie zginęli - poinformował prefekt paryskiej policji. Według najnowszych danych ujawnionych przez prokuraturę siedmiu z nich zginęło w wyniku detonacji samobójczych ładunków.
Polskie Radio, Wprost.pl