Czy nazywając bohatera Jan Paweł Śliwa, chciałeś prowokować?
Nie. Kiedy wrzuciłem na swojego Facebooka informację o tym, że album nazywa się „J.P. Śliwa”, od razu padło pytanie: „Co znaczy J.P.?”. Wyjaśniłem, że bohater zarówno płyty, jak i dramatu, który napisałem, ma na imię Jan Paweł, bo rodzice chcieli w ten sposób uczcić Karola Wojtyłę. Pragnęli, aby ich syn też został powołany do wielkich czynów.
„J.P. Śliwa” to twoja próba zdiagnozowania współczesnego Polaka?
Kiedyś przeprowadzono eksperyment – podczas wąchania lawendy myszy były rażone prądem. Po eksperymencie okazało się, że gdy tylko myszy wyczuwały zapach lawendy, automatycznie reagowały agresją i strachem. Co więcej, podobnie reagowały dzieci tych gryzoni. Genetycznie zakodowano im lęk przed lawendą. A teraz popatrz na Polaków. Przez kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset lat żyliśmy w gigantycznym stresie. Poddawani naciskom z każdej strony wyrobiliśmy sobie odruch jak te myszy – reagujemy agresją, zamykamy się. Nie potrafimy rozmawiać ze sobą, nie chcemy słuchać. A życiowym kompasem są dla nas postaci historyczne, choć nic o ich wielkości de facto nie wiemy. Ale zawsze życzymy naszym dzieciom, żeby miały lepiej.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.