Szkodliwe parytety
Sukcesy kobiet po 1989 r. dowodzą, że nie potrzeba im żadnych płciowych parytetów i punktów za pochodzenie. Przeciwnie, parytety sprawią, że - jak mówi prof. Zyta Gilowska, wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej - "do polityki będą się dostawać kobiety o gorszych kwalifikacjach, nie umiejące walczyć z mężczyznami jak równy z równym, nie mające przetarcia w ciężkiej kampanii". Preferencje dla kobiet są zachętą do stania w miejscu. To tak, jakby polskim hokeistom walczącym na przykład z Czechami zmniejszyć bramkę o połowę. Preferencje osłabiające konkurencję zawsze prowadzą do degeneracji, o czym przekonuje nie tylko genetyka i teoria ewolucji, ale też doświadczenia krajów, które "punkty za pochodzenie" różnym grupom społecznym przyznawały. W PRL istniały preferencje w przyjmowaniu na studia dla dzieci chłopskich i robotniczych, lecz studiujących z tych środowisk było wtedy mniej niż w czasach II RP, gdy nie było takich preferencji. - Mówienie o preferencjach nie ma sensu, bo nigdy nie spotkałam się z dyskryminacją w polityce. Obawiam się, że parytety będą tuszować niekompetencję, a nie pomagać. Zresztą w PRL panie formalnie preferowano, ale w rzeczywistości były tylko kwiatkiem do kożucha - mówi Elżbieta Radziszewska, posłanka Platformy Obywatelskiej. - W Polsce mężczyźni są znacznie mniej zazdrośni o sukcesy kobiet niż w innych krajach, co sprzyja robieniu przez nie kariery - dowodzi prof. Kazimierz Pospiszyl, psycholog, autor m.in. "Psychologii kobiety".
W Polsce co trzecie stanowisko kierownicze jest zajmowane przez kobietę (tylko Wielka Brytania, Szwecja i Finlandia mają odrobinę wyższe wskaźniki). Dzieje się tak m.in. dlatego, ponieważ kobiety są lepiej wykształcone od mężczyzn. Badania dr Ewy Lisowskiej dowodzą, że w dużych miastach żyje o 25 proc. więcej kobiet po studiach niż mężczyzn. Obecnie na wyższych uczelniach studentki stanowią 57 proc. uczących się. Z danych SMG/KRC wynika z kolei, że kobiety dominują wśród czytających książki i prasę: w ubiegłym roku książki czytało (co najmniej jedną w roku) 47 proc. kobiet i 38 proc. mężczyzn, natomiast prasę (co najmniej raz w tygodniu) - 72 proc. kobiet i 59 proc. mężczyzn. Kobiety mają w ręku największy atut na rynku pracy - wykształcenie. Tylko w ostrej konkurencji mogą udowodnić, że nie ogranicza się ono do dyplomu.
Liderki na testosteronie
Kobiety żądne władzy i przywództwa wytwarzają więcej męskich hormonów - androgenów, głównie testosteronu - dowodzi Deborah Blum w książce "Mózg i płeć". - Złudne jest przekonanie feministek, że obecność kobiet we władzy humanizuje politykę, bo panie mające władzę są od mężczyzn twardsze, bardziej bezwzględne i bardziej konsekwentne - powiada Allan Mazur, amerykański psycholog. Już królowe Katarzyna Medycejska, Elżbieta I czy caryca Katarzyna II dowiodły, że w walce o władzę kobiety częściej niż królowie uciekają się do zabójstw przeciwników, bezwzględnie karzą spiskowców. - Kobiety mówią bez ogródek o metodach, które stosują, by wyeliminować rywali w walce o awans czy o mężczyznę. Wizerunek potulnej strażniczki domowego ogniska to fałszywy obraz - potwierdza Zofia Milska-Wrzosińska, psycholog z Laboratorium Psychoedukacji. W filmach "W sieci" czy "Kobieta pracująca" pokazano, że kobiety potrafią być podstępne i bezwzględne w walce o pozycję przywódcy.
"Można powiedzieć, że osoby o przywódczych predyspozycjach mają podobny profil hormonalny i charakterologiczny - niezależnie od płci" - uważa Laurie Rudman z University of Minnesota w Minneapolis. Seksuolodzy twierdzą, że kobiety o silnych cechach przywódczych nawet pod względem doznań seksualnych są podobne do mężczyzn. Jak mówi prof. Zbigniew Lew-Starowicz, "same wybierają partnera, szybko zaciągają go do łóżka, szybko się podniecają i wcześniej osiągają orgazm, nawet bez pieszczot wstępnych". Reżyser i senator Kazimierz Kutz opowiada, że w 1943 r., gdy miał 14 lat, został wywieziony na roboty przymusowe w okolice dzisiejszego Bolesławca. Praktycznie wszyscy mężczyźni byli na wojnie, więc kobiety przejęły ich role. Wokół miasta grasowały gangi kobiece, które gwałciły, a nawet mordowały mężczyzn. Sam Kutz padł ofiarą gwałtu piątki mieszkających w sąsiedztwie kobiet.
Wychowane do przewodzenia
Trzecim premierem III RP została Hanna Suchocka, obecnie ambasador Polski w Watykanie. To ją - jako pierwszą kobietę ze środkowo-wschodniej Europy - przyjęto do Międzynarodowego Panteonu Sławnych Kobiet. Suchocka była potem kandydatką Polski na stanowisko sekretarza generalnego Rady Europy (jako jedyny kraj wystawiliśmy kobietę). Hanna Gronkiewicz-Waltz nie tylko została prezesem Narodowego Banku Polskiego, ale uznano ją też za najlepszego prezesa banku centralnego w Europie. Gronkiewicz-Waltz kandydowała w 1995 r. na stanowisko prezydenta RP. Obecnie jest wiceprezesem Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju w Londynie. Warto przypomnieć, że pierwszym rzecznikiem praw obywatelskich w Polsce była prof. Ewa Łętowska.
Obecnie w polskiej polityce tylko w Lidze Polskich Rodzin nie ma kobiet we władzach partii. Nieprzypadkowo mówi się, że prawdziwymi mężczyznami w Platformie Obywatelskiej są posłanki Zyta Gilowska i Elżbieta Radziszewska: pierwsza mogłaby być premierem, druga - ministrem zdrowia. W SLD wciąż mocną pozycję mają Aleksandra Jakubowska (wiceprzewodnicząca partii) i Krystyna Łybacka (minister edukacji, a kiedyś baronowa w Wielkopolsce). W Samoobronie liczą się Renata Beger, Genowefa Wiśniowska, Wanda Łyżwińska i Danuta Hojarska.
Biznes-Polka
Grażyna Kulczyk, która kilkanaście dni temu otworzyła w Poznaniu centrum handlowo-wystawowe, jest właścicielką ponad 90 proc. akcji Kulczyk Holding SA. Maria Wiśniewska była do niedawna szefem jednego z największych polskich banków - Pekao SA, Henryka Pieronkiewicz kierowała zaś PKO BP (obecnie jest wiceprezesem Kompanii Węglowej). Henryka Bochniarz, prezes Nicom Consulting, jest jednocześnie szefową Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. Kobiety są prezesami dużych firm - jak Wanda Rapaczyńska - prezes Agory, Irena Eris kierująca Laboratorium Kosmetycznym Dr Irena Eris, Halina Zawadzka - właścicielka jednej z największych polskich firm odzieżowych Hexeline, Ewa Plucińska - szefowa EVIP czy Barbara Blida - prezes JW Construction. Alicja Kornasiewicz, wiceminister skarbu w rządzie Jerzego Buzka, jest obecnie prezesem banku inwestycyjnego Creditanstalt. Beata Stelmach rok temu weszła w skład zarządu największej polskiej firmy informatycznej Prokom Software SA (wcześniej była dyrektorem w Komisji Papierów Wartościowych i szefem Warszawskiej Giełdy Towarowej).
Kobiety dominują na najwyższych stanowiskach w branży public relations: są szefowymi lub współwłaścicielkami 59 proc. takich firm - wynika z ankiety przeprowadzonej w 2002 r. przez Media i Marketing. Małgorzata Brochocka, która wraz z byłą modelką Bogną Sworowską prowadzi agencję PR, tłumaczy, że to dlatego, iż kobiety są znacznie twardszymi negocjatorami niż mężczyźni. Potwierdzają to badania dotyczące skuteczności w negocjacjach przeprowadzone na wydziale psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Co piąty badany mężczyzna zrywał kontrakt, natomiast jedynie 5 proc. kobiet rezygnowało z negocjacji przed podpisaniem kontraktu, w dodatku uzyskiwały lepsze warunki. Nina Kowalewska, twórca wydawnictwa Harlequin, a obecnie prezes firmy PR News Communication, uważa, że najlepszą szkołą zarządzania jest dla kobiety dom - swego rodzaju miniprzedsiębiorstwo. Małgorzata Solorz-Żak, prezes Fundacji Polsat i członek rady nadzorczej telewizji Polsat, twierdzi, że o sukcesach kobiet decyduje ich praktyczny umysł. Może są mniejszymi niż mężczyźni wizjonerkami, ale za to z żelazną konsekwencją realizują to, co zaplanowały.
Rafał Geremek, Piotr Krzyżanowski, współpraca: Bernadeta Hamowska