Francuscy komentatorzy zarzucają karygodną nieudolność władzom, służbom specjalnym i oddziałowi antyterrorystycznemu paryskiej prokuratury. Jak poinformowały media znad Sekwany, prokuratura w stolicy Francji wszczęła śledztwo w sprawie przygotowywanego zamachu na Bataclan. Postępowanie umorzono, a właściciela i dyrekcji klubu nie poinformowano, że zagrożenie istnieje. Miejsce, w przeciwieństwo do wielu innych w Paryżu, nie było chronione przez funkcjonariuszy policji.
Pięć lat temu o planowanie ataku terrorystycznego na klub Bataclan podejrzani byli ekstremiści posiadający związki z Fabienem Clainem. Mężczyzna jest Francuzem, który urodził się na afrykańskiej wyspie La Reunion, a dziś jest członkiem IS. Komunikat organizacji wydany po serii krwawych zamachów został nagrany właśnie przez Claine'a.
Zamachy w Paryżu
Strzelanina rozpoczęła się w piątkowy wieczór w X dzielnicy Paryża. Potem doszło do kolejnej strzelaniny w XI dzielnicy w sali koncertowej Bataclan, w której przebywało kilkaset osób. Policja poinformowała, że napastnicy wzięli ok. 100 zakładników. Z oficjalnych danych wynika, że z rąk terrorystów z Państwa Islamskiego zginęło w stolicy Francji 130 osób.
W tym samym czasie, gdy doszło do pierwszych strzelanin, na stadionie Stade de France odbywał się towarzyski mecz Francja – Niemcy. W pobliżu doszło do trzech eksplozji. Ewakuowano prezydenta Francois Hollande'a i ministra spraw wewnętrznych. Zwołano naradę kryzysową. Nad stadionem jeszcze w czasie meczu pojawiły się helikoptery. Stade de France był otoczony przez policję. Po ostatnim gwizdku kibice mieli zakaz opuszczania obiektu. Trwała ich powolna ewakuacja, a kwartał ulic wokół stadionu został zamknięty.
RMF FM