Przypomniał też dokładne daty i okoliczności informowania w marcu prezydenta o niebezpiecznych działaniach przedsiębiorcy Jurija Borisowa, najhojniejszego sponsora prezydenckiej kampanii wyborczej Paksasa, a także późniejszego doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa Remigijusa Aczasa. Pomimo tych ostrzeżeń w kwietniu prezydent przyznał obywatelstwo litewskie Borisowowi, dotąd obywatelowi Federacji Rosyjskiej.
W poniedziałek przed parlamentarną komisją śledczą zeznawał też nadkomisarz policji Vytautas Grigaraviczius. Przedstawił on informację, z których wynika, że przedstawiciele świata przestępczego byli sponsorami kampanii wyborczej Paksasa, a tuż po wyborach dążyli do usunięcia Grigaravicziusa ze stanowiska szefa litewskiej policji.
Jak powiedział członek komisji, poseł Andrius Kubilius, "przedstawione dzisiaj fakty nie polepszyły sytuacji prezydenta". "Mogę powiedzieć jedynie, że wnioski komisji będą takie, że zmuszą wielu parlamentarzystów do zastanowienia się nad rzeczywistą możliwością postawienia prezydenta w stan oskarżenia" - powiedział Kubilius.
Tymczasem litewski prezydent twierdzi, że oskarżanie ludzi z jego ekipy prezydenckiej, a także jego samego o kontakty z międzynarodowymi organizacjami przestępczymi jest "zaplanowanym skandalem". "Widać to z rozwoju wydarzeń i z wielu faktów. Widać, że proces ten jest sterowany - oświadczył Paksas.
Od trzech tygodni parlamentarna komisja śledcza bada, czy najbliższe otocznie prezydenta i on sam mieli kontakty z międzynarodowymi organizacjami przestępczymi. Taką informacją pod koniec października przedstawiły litewskie służby bezpieczeństwa.
Komisja przesłuchała już doradców prezydenta, wielu polityków, ministrów, urzędników. Liczyła też na to, że przed komisją stanie i sam prezydent. Jednak w ubiegłym tygodniu Rolandas Paksas zaproponował, że udzieli odpowiedzi na piśmie, na co komisja nie wyraziła zgody.
W poniedziałek komisja zaapelowała raz jeszcze, by prezydent złożył zeznania w najbliższą środę lub czwartek. Jej przewodniczący Aloyzas Sakalas przypomniał między innymi, że ustawa o komisjach parlamentarnych nie przewiduje pisemnej formy odpowiedzi. Komisja zaproponowała też, że sama przybędzie do urzędu prezydenckiego, by prezydent nie musiał przychodzić do Sejmu.
Według docenta wydziału prawa Uniwersytetu Wileńskiego Egidijusa Szileikisa, "prawo mówi, że komisja może prosić, by prezydent złożył zeznania, ale mówi też, że prezydent może odmówić składania zeznań". "Za niestawienie się przed komisją nie przewidziane są żadne sankcje. Jedyną karą może być potępienie przez społeczeństwo" - powiedział w poniedziałek w litewskiej telewizji publicznej Szileikis.
Parlamentarna komisja śledcza ma przedstawić swe wnioski do 1 grudnia.
em, pap