Jestem tu na zaproszenie kanclerz Merkel, musicie dobrze mnie traktować” – miał powiedzieć jeden z zatrzymanych podczas feralnej sylwestrowej nocy syryjskich imigrantów, którzy w ramach seksualnej rozrywki atakowali kobiety na głównym placu w Kolonii. Jego pijani koledzy darli na oczach policjantów tymczasowe dokumenty, wydane im niedawno przez gościnne władze Niemiec. Funkcjonariusze, próbujący interweniować w obronie molestowanych przez bandy imigrantów Niemek, byli obrzucani butelkami i petardami. Policjanci, których było za mało, żeby pomóc dziesiątkom zaatakowanych kobiet, i tak sprawili się nieźle, zatrzymując podobno ponad setkę agresywnych mężczyzn, z których większość przybyła do Niemiec w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Podobno, bo w oficjalnych raportach szefostwa policji nie było o tym ani słowa. Władze najpierw upierały się, że sylwestrowa noc w mieście przebiegła bez incydentów. Gdy na jaw zaczęła wychodzić skala molestowania, szefostwo policji brnęło dalej, twierdząc, że nie wiadomo nic pewnego na temat tożsamości napastników. Dopiero wyniesione z komendy policji tajne raporty zadały kłam tym twierdzeniom. Kto wie, czy w ogóle te fakty by wypłynęły, gdyby nie kac, jakiego nabawiły się niemieckie media, które w imię politycznej poprawności nabrały wody w usta w sprawie skandalu w Kolonii.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.