Punktem wyjścia są dla autora słowa przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza, który politykę nowego polskiego rządu określił mianem "niebezpiecznej putinizacji". "Jeszcze wczoraj wydawało się, że Polska - jedyny europejski kraj, który przetrwał w "zielonej strefie" w latach 2008-2009 - mogła służyć Rosji dobrym przykładem w zakresie demokracji i współistnienia diametralnie przeciwstawnych sił politycznych, opinii i stanowisk. To, co dzieje się obecnie, bardziej przypomina wybuch w pojemniku na śmieci" - ocenia autor i stwierdza, że "coś poszło nie tak".
Wesoła nauczycielka i wykładowca akademii FSB
Rozpatrując przyczyny dojścia PiS do władzy autor ocenia, że dużą rolę odegrało zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich, co stało się "potężnym narzędziem do zwycięstwa" Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych. Zakończyło się to wymianą premiera. Ewę Kopacz, która zdaniem Połonskiego przypominała "wesołą nauczycielkę" zastąpiła Beata Szydło, "kobieta o stalowym wzroku, jaki spotkać można u wykładowców akademii FSB".
Dziennikarz twierdzi, że to właśnie premier "dokonała kilku znaczących nominacji". Wymienia wśród nich ministra obrony Antoniego Macierewicza, zaznaczając jego rolę w śledztwie smoleńskim oraz wicepremiera Piotra Glińskiego, wspominając kontrowersje z jego udziałem wokół spektaklu w Teatrze Polskim. Autor konstatuje jednak, że "te dwa ludzkie kurioza pozostałyby w sferze żartu politycznego", gdyby nie poważniejsze zmiany dotyczące Trybunału Konstytucyjnego.
Połonskij przywołuje sprawę konfliktu wokół sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Wspomina nocny tryb pracy Sejmu, dużo miejsca poświęca protestom, które odbywały się w ostatnich tygodniach w Polsce. Według niego rządy Platformy Obywatelskiej są przyczyną obecnej sytuacji. Autor widzi tu analogię pomiędzy klęską PO a sytuacją "Jednej Rosji". Zauważa, że mimo działań np. Rostowskiego, odbieranych jako sukces, PO popełniła grzech pychy i straciła kontakt z rzeczywistością, a także znudziła się wyborcom. Jego zdaniem PiS już raz w podobnej sytuacji doszedł do władzy w latach 2005-2007.
"Miłe dziecięce zabawy"
"Z perspektywy Rosji wszystkie te spory wydają się miłymi dziecinnymi zabawami w parlamentarnej piaskownicy, w póki co jeszcze wolnym kraju" - podsumowuje Połonskij. Zaznacza jednak, że w Polsce w demokratyczny sposób wybrani zostali ludzie, "którzy tę demokrację mogą zakończyć". "Prawdą jest, że Polacy mają powód do optymizmu: Mimo wszystko przez cztery lata będą mieli zagwarantowaną przejrzystość procesu wyborczego, dzięki której będą mogli zmienić swoją scenę polityczną" - zauważa autor, dodając, że Rosjanie tej szansy nie mają, gdyż u nich wybory dawno zamieniły się w fasadę demokracji.
gazeta.ru