Uwielbiać i zabić z miłości
Syndrom uwielbienia dla znanych osób objawia się potrzebą stałego przeglądania plotkarskich pism, oglądania seriali i programów telewizyjnych z udziałem ukochanych bohaterów, głównie ludzi bogatych oraz gwiazd filmowych i muzycznych. Z czasem śledzenie losów znanych osób staje się obsesją, a cierpiący na nią ludzie całkowicie utożsamiają się ze swymi idolami. Są przekonani, że łączy ich z nimi szczególna więź. Takie zachowania, które mogą doprowadzić do depresji, zaburzeń lękowych i psychoz, zdradza aż 10 proc. społeczeństwa - wykazały pierwsze tego typu badania przeprowadzone w USA. Patologiczne uwielbienie dla sławnych i bogatych jest charakterystyczne dla osób impulsywnych, egocentrycznych i jednostek aspołecznych. Ogromne zainteresowanie życiem gwiazd zdradzają również osoby neurotyczne, z wahaniami nastrojów i nie radzące sobie z emocjami.
Wśród zagorzałych wielbicieli gwiazd są tacy, którzy dla swojego ulubieńca są gotowi się zranić lub nawet popełnić morderstwo. Szacuje się, że dotyczy to procentu fanatycznych miłośników sław. W 1980 r. John Lenon został zastrzelony przez swojego fana. Dziewięć lat później obsesyjny wielbiciel zabił młodą aktorkę Rebeccę Schaeffer. W 1993 r. w Monachium fan tenisistki Steffi Graf pchnął nożem jej rywalkę Monikę Seles. Dwa lata temu na dożywocie skazano 41-letniego mężczyznę, oskarżonego o zamordowanie Jill Dando, prezenterki telewizji BBC. Przed kilkoma miesiącami do Zbigniewa Hołdysa zaczęły napływać SMS-y z pogróżkami. Artysta podejrzewa, że ich autorem był jeden z jego fanów (groził, że zabije syna muzyka). Z kolei Annę Wyszkoni, wokalistkę zespołu Łzy, przez kilka tygodni dręczył telefonami jej lekarz laryngolog, przekonując, że nie powinna podczas występów odsłaniać pępka.
Magia masowej wyobraźni
"Podziw niezauważalnie przekształca się w uwielbienie, a potem w obsesję, która może doprowadzić do tragedii" - ostrzega prof. James Houran. - U zagorzałych wielbicieli sławnych osób obserwuje się większą skłonność do ulegania ich wpływowi, a nawet do swego rodzaju ubezwłasnowolnienia przez nie - powiedział "Wprost" dr Leszek Melibruda, psycholog biznesu. Jego zdaniem, gwiazdy z ekranu zastępują dawnych mistrzów. Gwiazdor może narzucać nieracjonalne opinie, a histeryczne uwielbienie dla niego prowokuje zachowania sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, szczególnie u nastolatków.
Objawy syndromu uwielbienia dla gwiazd wykazują najczęściej ludzie zagubieni. Barwne życie sławnych i bogatych jest dla nich ucieczką od szarej rzeczywistości. Kolorowe czasopisma uśmierzają ból niezadowolenia z własnego życia, podobnie jak środki antydepresyjne, leki psychotropowe czy narkotyki. - Gwiazdy są symbolem emocjonalnym marzeń. Jeśli jakaś osoba nie może czegośĘosiągnąć, to utożsamiając się z kimś innym, poprzez jego życie realizuje swoje niemożliwe do spełnienia marzenia. W rezultacie gwiazdy filmu, sportu czy polityki zaspokajają naszą nie zrealizowaną potrzebę sukcesu - mówi prof. Zbigniew Nęcki z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Monika Florek, Marek Matacz
Pełny tekst ukaże się w najnowszym, 1097 numerze tygodnika "Wprost". W sprzedaży od poniedziałku 1 grudnia.
W numerze także: Pies, który tropi (Franc Mauer kontra porucznik Borewicz)