"Wprost" i "The Times" penetrują Ukrainę oligarchów W gabinecie Wadyma Rabinowycza, znanego kijowskiego oligarchy, wszystko było przygotowane: na wypolerowanym stole kartki, długopisy, magnetofon, przy ścianie dwóch asystentów czekających na skinienie szefa. W paru zdaniach przedstawiamy, co nas interesuje: jego życiorys i pieniądze, powiązania świata polityki i biznesu, walka o wpływy... - To prawda, władza jest u nas podzielona i ma kontrolę nad większością fabryk. Nie sprywatyzowałem żadnego banku ani kombinatu. Mam tylko mały browar i nie zamierzam współpracować z rządem Ukrainy w dezintegracji tego kraju - zaczyna tłumaczyć Rabinowycz. Jego zawodowa aktywność nie ogranicza się jednak wyłącznie do produkcji piwa. Obecnie jest właścicielem dwudziestu różnych firm, a na wizytówce występuje w roli prezesa Media International Group - MIG. Zaczął od telefonii, miał studio telewizyjne i sieć reklamowych billboardów, a teraz ma m.in. ubezpieczalnię i kończy remont budynku dla gazety "Diełowaja Niediela". Zatrudnił 19 dziennikarzy z Radia Swoboda i chce tworzyć niezależne media, które "nie będą się bały mówić prawdy o powiązaniach polityki i biznesu". - Na parkingu przed parlamentem stoi 150 mercedesów "sześćsetek". Kto mi powie, za co posłowie je kupili, skoro parlamentarzysta zarabia mniej, niż wynosi zasiłek dla bezrobotnych na Zachodzie? - pyta retorycznie Rabinowycz.
Bohaterowie gospodarczego podziemia
- Jeśli na Ukrainie spytacie jakiegoś chłopca, kim chce być, to wam odpowie: oligarchą! Tego się nauczył z telewizji. U was ci, którzy nie płacą podatków i nie udokumentują źródła dochodów, są przestępcami, u nas - bohaterami - tłumaczy Rabinowycz. Prezes MIG zaznacza, że polityka go nie interesuje, ale "ma własne zdanie". O Leonidzie Kuczmie mówi: - Każdy ma takiego prezydenta, na jakiego zasłużył. Nie ceni Kuczmy, ale "gdy on odejdzie, reszta zacznie do siebie strzelać". Ukrainę może uzdrowić tylko "inteligentny nacisk zagranicy". - Każdy kredyt powinien zależeć od postępów demokratyzacji. Nie jesteśmy państwem prawa. Ktoś może przyjść jutro do mojego biura i powiedzieć: zamykaj firmę! I ja będę musiał to zrobić. Dlatego oligarchowie tak umacniają swe pozycje. Nie jestem "standardowym" oligarchą. Nie żyję skromnie, lecz ze wszystkiego mogę się rozliczyć i wszystko pokazać.
Na Ukrainie dziennikarze są "członkami rodzin oligarchów". - To brzmi lepiej niż "mafia" - mówi Rabinowycz, otwierając kolejne drzwi. U niego jest inaczej: - Spytajcie ich, czy choć raz mówiłem, co mają pisać - zachęca, wskazując ludzi przy komputerach. Jego gazeta redagowana jest we współpracy z dziennikiem "Financial Times". - W ostatnim roku prowadziliśmy dziesięć wielkich antykorupcyjnych dochodzeń - chwali się. Przed wyjściem z biura Rabinowycz nawiązuje jeszcze do swojej życiowej misji: - Chcę przywrócić siłę głosu Żydom na Ukrainie i poświęcam temu 80 proc. mojego czasu. Dziś u nas nikt nie boi się powiedzieć "jestem Żydem", a wielu wręcz manifestuje swoje pochodzenie. On sam przeczytał Torę pięć lat temu. Teraz jest praktykującym wyznawcą religii mojżeszowej.
Psy ŁaŃcuchowe
- Ze stosunkiem władzy do mediów nie jest u nas dobrze - przyznaje Wołodymyr Mostowyj, szef "Zierkała Niedieli". Jego redakcja znajduje się przy ul. Twerskiej, na piętrze starej czynszowej kamienicy, strzeżonym tak samo jak biuro Rabinowycza. Na pytanie, czy na Ukrainie panuje najbardziej brutalna władza w Europie, Mostowyj odpowiada: - Są jeszcze Białoruś i Albania. I dodaje: - Sporo w tym naszej winy. Nasi dziennikarze są psami łańcuchowymi. Nie bronią demokracji, tylko tych, do których należą: jedni są przywiązani do chlewu, inni do domu gospodarza i szczekają, gdy ktoś wtargnie na ich teren. Media państwowe informują o sytuacji w kraju tak, jak się mówi o zmarłych - dobrze lub wcale, prasa opozycyjna pisze źle albo nic, a prasa oligarchów broni ich interesów.
Na Ukrainie jest zarejestrowanych 14,5 tys. czasopism, ale wydaje się 7 tys. Reszta pozostaje "w zamrożeniu", by bez zbędnych formalności drukować je podczas kampanii wyborczych. Oprócz gazety Mostowyj kieruje komisją etyki, która próbuje ustanowić dziennikarski kodeks zawodowy. Gdy wrócił z Lipska, gdzie wyróżniono go "za zaangażowanie na rzecz wolności słowa", zamiast gratulacji odebrał wezwania do Komendy Głównej Milicji, Prokuratury Generalnej i MSW. "Kijewskije Wiedomosti", należące do szefa prezydenckiej administracji Wiktora Medwedczuka, skomentowały: Mostowyj "pod względem moralnym sam skazuje się na odstrzał". - Ludzie prezydenta inwigilują dziennikarzy, a potem oni i prezydent oburzają się, gdy ktoś o tym mówi. Gdy poruszyłem ten problem, Kuczma przyrzekł zająć się nim osobiście, jakby nie słyszał oświadczenia szefa bezpieki o założeniu podsłuchu w naszej redakcji. To pierwszy wypadek, że prezydent przejął się sprawą jeszcze żyjącego dziennikarza - komentuje Mostowyj. Krótko przed naszym przyjazdem do Kijowa w wypadku drogowym zginął reporter Wołodymyr Jefremow. To osiemnasta ofiara wśród dziennikarzy w czasach wolnej Ukrainy.
Zamykanie ust
- To było morderstwo - uważa Julia Jefremowa. Samochód jej ojca zderzył się czołowo z ciężarówką i eksplodował. Wołodymyr Jefremow chciał zdemaskować proceder prania brudnych pieniędzy za granicą przez byłego premiera Pawła Łazarenkę. W USA toczy się przeciw Łazarence śledztwo. Jefremow spotkał się z amerykańskimi wysłannikami i wyraził gotowość przyjazdu i złożenia zeznań. - Ojciec był śledzony, a w dniu wypadku ktoś telefonował i pytał, czy pojedzie samochodem - opowiada Julia Jefremowa. Kilka miesięcy wcześniej rozbiło się na drzewie auto dziennikarza Ołeksandra Krywenki. Wraz z Krywenką zginął współpracownik OBWE Giso Grdsalidze, walczący o wolność prasy w republikach posowieckich.
W marcu tego roku Instytut Medycyny Sądowej w Lozannie ostatecznie potwierdził, że zwłoki bez głowy, znalezione trzy lata temu w lesie koło Kijowa, są ciałem Georgija Gongadzego. Orzeczenie wydano po porównaniu kodów DNA wycinków kości ofiary i matki Gongadzego. Jej syn zginął prawdopodobnie z rozkazu szefa MSW Jurija Krawczenki. W styczniu tego roku znaleziono w hotelu martwego Serhija Naboki, współpracownika Radia Wolna Europa. Oficjalnie przyczyną zgonu był zawał serca. Przed rokiem w białoruskim lesie "powiesił się" Mychajło Kołomijeć, szef agencji Ukrainski Nowyny. Nie wyjaśniono, czemu rzekomy samobójca szukał dla siebie gałęzi aż w sąsiednim kraju. Ihora Ołeksandrowa, szefa telewizji TOR, znaleziono martwego przed studiem. Zginął pobity kijami baseballowymi. Ołeksandrow zajmował się korupcją w przemyśle górniczo-hutniczym. W sierpniu w więzieniu zmarł policjant Iwan Honczarow podejrzany o kierowanie akcją likwidacji Gongadzego. Honczarow przed śmiercią chciał rozmawiać o swych mocodawcach, więc jego adwokaci sądzą, że przyczyną zgonu było pobicie. Zwłoki natychmiast poddano kremacji...
W ankiecie Ukraińskiego Centrum Badań nad Gospodarką i Polityką zgodziło się wziąć udział 727 dziennikarzy. Co czwarty z nich potwierdził, że ze strachu cenzuruje swoje informacje, 57 proc. przyznało, że przynajmniej raz otrzymało zestawienia nazwisk "nietykalnych" polityków, a 62 proc. stwierdziło, że ich publikacje są cenzurowane.
Deski do trumny
- Nasze pismo jest uważane za ostatnie obiektywne na Ukrainie - ocenia Wołodymyr Mostowyj. - Na nasze nieszczęście przez dwanaście lat od uzyskania niepodległości nie zgłosił się do nas żaden poważny inwestor z zagranicy. Kiedyś nadzieje na demokratyzację pokładano w byłym premierze Wiktorze Juszczence. Nic z tego nie wyszło. Obecny premier Wiktor Janukowycz niczym się nie wyróżnia i zajmuje się głównie eliminowaniem konkurentów. W kraju "nic się nie zmieni, póki biznes nie zostanie oddzielony od polityki".
Gdy wychodzimy z redakcji, Mostowyj pokazuje tytułową stronę swej gazety i puka paznokciem w satyryczny rysunek: - O, na tym znaku drogowym z napisem "UE" przybijane są deski jak do trumny naszych starań o integrację z Europą. Prezydent Kuczma wybrał unię z Rosją, Białorusią i Kazachstanem, z którymi Ukraina tworzy Wspólną Strefę Ekonomiczną. Dla Brukseli to czytelny sygnał. A zresztą - macha ręką z rezygnacją - Romano Prodi powiedział, że "unia nie potrzebuje Ukraińców". Potem przepraszał, że tak nie myślał, ale to fakt: po co unii Ukraina? Wspólnota wyżywi się sama, a rosyjski ambasador Wiktor Czernomyrdin w udzielonym nam wywiadzie wyłożył swoje credo: dla niego Ukraina jest i pozostanie częścią Rosji.
- Jeśli na Ukrainie spytacie jakiegoś chłopca, kim chce być, to wam odpowie: oligarchą! Tego się nauczył z telewizji. U was ci, którzy nie płacą podatków i nie udokumentują źródła dochodów, są przestępcami, u nas - bohaterami - tłumaczy Rabinowycz. Prezes MIG zaznacza, że polityka go nie interesuje, ale "ma własne zdanie". O Leonidzie Kuczmie mówi: - Każdy ma takiego prezydenta, na jakiego zasłużył. Nie ceni Kuczmy, ale "gdy on odejdzie, reszta zacznie do siebie strzelać". Ukrainę może uzdrowić tylko "inteligentny nacisk zagranicy". - Każdy kredyt powinien zależeć od postępów demokratyzacji. Nie jesteśmy państwem prawa. Ktoś może przyjść jutro do mojego biura i powiedzieć: zamykaj firmę! I ja będę musiał to zrobić. Dlatego oligarchowie tak umacniają swe pozycje. Nie jestem "standardowym" oligarchą. Nie żyję skromnie, lecz ze wszystkiego mogę się rozliczyć i wszystko pokazać.
Na Ukrainie dziennikarze są "członkami rodzin oligarchów". - To brzmi lepiej niż "mafia" - mówi Rabinowycz, otwierając kolejne drzwi. U niego jest inaczej: - Spytajcie ich, czy choć raz mówiłem, co mają pisać - zachęca, wskazując ludzi przy komputerach. Jego gazeta redagowana jest we współpracy z dziennikiem "Financial Times". - W ostatnim roku prowadziliśmy dziesięć wielkich antykorupcyjnych dochodzeń - chwali się. Przed wyjściem z biura Rabinowycz nawiązuje jeszcze do swojej życiowej misji: - Chcę przywrócić siłę głosu Żydom na Ukrainie i poświęcam temu 80 proc. mojego czasu. Dziś u nas nikt nie boi się powiedzieć "jestem Żydem", a wielu wręcz manifestuje swoje pochodzenie. On sam przeczytał Torę pięć lat temu. Teraz jest praktykującym wyznawcą religii mojżeszowej.
Psy ŁaŃcuchowe
- Ze stosunkiem władzy do mediów nie jest u nas dobrze - przyznaje Wołodymyr Mostowyj, szef "Zierkała Niedieli". Jego redakcja znajduje się przy ul. Twerskiej, na piętrze starej czynszowej kamienicy, strzeżonym tak samo jak biuro Rabinowycza. Na pytanie, czy na Ukrainie panuje najbardziej brutalna władza w Europie, Mostowyj odpowiada: - Są jeszcze Białoruś i Albania. I dodaje: - Sporo w tym naszej winy. Nasi dziennikarze są psami łańcuchowymi. Nie bronią demokracji, tylko tych, do których należą: jedni są przywiązani do chlewu, inni do domu gospodarza i szczekają, gdy ktoś wtargnie na ich teren. Media państwowe informują o sytuacji w kraju tak, jak się mówi o zmarłych - dobrze lub wcale, prasa opozycyjna pisze źle albo nic, a prasa oligarchów broni ich interesów.
Na Ukrainie jest zarejestrowanych 14,5 tys. czasopism, ale wydaje się 7 tys. Reszta pozostaje "w zamrożeniu", by bez zbędnych formalności drukować je podczas kampanii wyborczych. Oprócz gazety Mostowyj kieruje komisją etyki, która próbuje ustanowić dziennikarski kodeks zawodowy. Gdy wrócił z Lipska, gdzie wyróżniono go "za zaangażowanie na rzecz wolności słowa", zamiast gratulacji odebrał wezwania do Komendy Głównej Milicji, Prokuratury Generalnej i MSW. "Kijewskije Wiedomosti", należące do szefa prezydenckiej administracji Wiktora Medwedczuka, skomentowały: Mostowyj "pod względem moralnym sam skazuje się na odstrzał". - Ludzie prezydenta inwigilują dziennikarzy, a potem oni i prezydent oburzają się, gdy ktoś o tym mówi. Gdy poruszyłem ten problem, Kuczma przyrzekł zająć się nim osobiście, jakby nie słyszał oświadczenia szefa bezpieki o założeniu podsłuchu w naszej redakcji. To pierwszy wypadek, że prezydent przejął się sprawą jeszcze żyjącego dziennikarza - komentuje Mostowyj. Krótko przed naszym przyjazdem do Kijowa w wypadku drogowym zginął reporter Wołodymyr Jefremow. To osiemnasta ofiara wśród dziennikarzy w czasach wolnej Ukrainy.
Zamykanie ust
- To było morderstwo - uważa Julia Jefremowa. Samochód jej ojca zderzył się czołowo z ciężarówką i eksplodował. Wołodymyr Jefremow chciał zdemaskować proceder prania brudnych pieniędzy za granicą przez byłego premiera Pawła Łazarenkę. W USA toczy się przeciw Łazarence śledztwo. Jefremow spotkał się z amerykańskimi wysłannikami i wyraził gotowość przyjazdu i złożenia zeznań. - Ojciec był śledzony, a w dniu wypadku ktoś telefonował i pytał, czy pojedzie samochodem - opowiada Julia Jefremowa. Kilka miesięcy wcześniej rozbiło się na drzewie auto dziennikarza Ołeksandra Krywenki. Wraz z Krywenką zginął współpracownik OBWE Giso Grdsalidze, walczący o wolność prasy w republikach posowieckich.
W marcu tego roku Instytut Medycyny Sądowej w Lozannie ostatecznie potwierdził, że zwłoki bez głowy, znalezione trzy lata temu w lesie koło Kijowa, są ciałem Georgija Gongadzego. Orzeczenie wydano po porównaniu kodów DNA wycinków kości ofiary i matki Gongadzego. Jej syn zginął prawdopodobnie z rozkazu szefa MSW Jurija Krawczenki. W styczniu tego roku znaleziono w hotelu martwego Serhija Naboki, współpracownika Radia Wolna Europa. Oficjalnie przyczyną zgonu był zawał serca. Przed rokiem w białoruskim lesie "powiesił się" Mychajło Kołomijeć, szef agencji Ukrainski Nowyny. Nie wyjaśniono, czemu rzekomy samobójca szukał dla siebie gałęzi aż w sąsiednim kraju. Ihora Ołeksandrowa, szefa telewizji TOR, znaleziono martwego przed studiem. Zginął pobity kijami baseballowymi. Ołeksandrow zajmował się korupcją w przemyśle górniczo-hutniczym. W sierpniu w więzieniu zmarł policjant Iwan Honczarow podejrzany o kierowanie akcją likwidacji Gongadzego. Honczarow przed śmiercią chciał rozmawiać o swych mocodawcach, więc jego adwokaci sądzą, że przyczyną zgonu było pobicie. Zwłoki natychmiast poddano kremacji...
W ankiecie Ukraińskiego Centrum Badań nad Gospodarką i Polityką zgodziło się wziąć udział 727 dziennikarzy. Co czwarty z nich potwierdził, że ze strachu cenzuruje swoje informacje, 57 proc. przyznało, że przynajmniej raz otrzymało zestawienia nazwisk "nietykalnych" polityków, a 62 proc. stwierdziło, że ich publikacje są cenzurowane.
Deski do trumny
- Nasze pismo jest uważane za ostatnie obiektywne na Ukrainie - ocenia Wołodymyr Mostowyj. - Na nasze nieszczęście przez dwanaście lat od uzyskania niepodległości nie zgłosił się do nas żaden poważny inwestor z zagranicy. Kiedyś nadzieje na demokratyzację pokładano w byłym premierze Wiktorze Juszczence. Nic z tego nie wyszło. Obecny premier Wiktor Janukowycz niczym się nie wyróżnia i zajmuje się głównie eliminowaniem konkurentów. W kraju "nic się nie zmieni, póki biznes nie zostanie oddzielony od polityki".
Gdy wychodzimy z redakcji, Mostowyj pokazuje tytułową stronę swej gazety i puka paznokciem w satyryczny rysunek: - O, na tym znaku drogowym z napisem "UE" przybijane są deski jak do trumny naszych starań o integrację z Europą. Prezydent Kuczma wybrał unię z Rosją, Białorusią i Kazachstanem, z którymi Ukraina tworzy Wspólną Strefę Ekonomiczną. Dla Brukseli to czytelny sygnał. A zresztą - macha ręką z rezygnacją - Romano Prodi powiedział, że "unia nie potrzebuje Ukraińców". Potem przepraszał, że tak nie myślał, ale to fakt: po co unii Ukraina? Wspólnota wyżywi się sama, a rosyjski ambasador Wiktor Czernomyrdin w udzielonym nam wywiadzie wyłożył swoje credo: dla niego Ukraina jest i pozostanie częścią Rosji.
Więcej możesz przeczytać w 49/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.