Jak tłumaczył Ludwik Dorn „później współpraca osłabła z różnych powodów” , a gdy Wałęsa zaangażował się w 1978 roku w działalność wolnych związków zawodowych SB próbowała powrócić do współpracy. – Wałęsa powiedział "nie" i pogonił funkcjonariuszy – tłumaczył były szef MSWiA.
Dorn stwierdził, że nie zdziwiło go to, że ważne dokumenty przetrzymywane były w domu gen. Kiszczaka. – Różni ludzie z odpowiednich szczebli SB część archiwów sprywatyzowali w ramach polisy ubezpieczeniowej. O taką polisę, a nie o wpływy polityczne czy udział w tej wielkiej grze chodziło Kiszczakowi – ocenił. – Nie ma żadnych przesłanek, by dokonywać daleko idącej rewizji historii po 1978 r., jeśli chodzi o Wałęsę – dodał.
Udostępnienie dokumentów
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w poniedziałek Instytut Pamięci Narodowej udostępnił znalezione w domu gen. Czesława Kiszczaka dokumenty. Prezes IPN poinformował, że chodzi o dokumenty z pierwszego pakietu zawierającego teczki: osobową i pracy agenta SB „Bolka”, zabezpieczone w domu Czesława Kiszczaka.
Szafa Kiszczaka
Przypomnijmy, 16 lutego do domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku wkroczył prokurator w towarzystwie pracowników Instytutu Pamięci Narodowej. Zabezpieczono dokumenty dot. tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek”, które to dokumenty Maria Kiszczak chciała sprzedać Instytutowi. Według relacji rzecznik prasowej IPN, wdowa po Czesławie Kiszczaku 16 lutego spotkała się m.in. z prezesem Instytutu i żądała 90 tys. złotych w zamian za przyniesione akta. Jako dowód na wagę posiadanych dokumentów przedstawiła "odręcznie kartkę papieru zatytułowaną „Informacja opracowania ze słów T.W. »Bolek« z odbytego spotkania w dniu 16.XI.1974 roku”.
TVN24, wprost.pl