100 dni rządu Szydło. Prof. Nowak: PiS nie zachowuje pozorów

100 dni rządu Szydło. Prof. Nowak: PiS nie zachowuje pozorów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Posiedzenie rządu Beaty Szydło (fot.Damian Burzykowski.newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
– Poziom ataków na obecny rząd jest niebywały i szkodliwy. Wszyscy tę cenę płacimy. Czy to byłoby do uniknięcia, gdyby PiS działał wolniej i nie szedł na skróty? Nie wiem. Historia nie jest nauką eksperymentalną. Uważam jednak, że krytyka za zmiany i tak spadłaby na rząd PiS. Alternatywa, jaka stała przed rządem, była następująca: albo przeprowadzamy zmiany i narażamy się na krytykę, albo udajemy zmiany i dogadujemy się z właścicielami III RP – ocenił pierwsze 100 dni rządu PiS w rozmowie z Elizą Olczyk, historyk prof. Andrzej Nowak

Eliza Olczyk, "Wprost": W tym tygodniu mija 100 dni rządów PiS. Co się tej partii udało, a co nie?

Prof. Andrzej Nowak: Rząd Beaty Szydło zasługuje na wielką pochwałę za realizację programu 500 plus. To pierwszy rząd, jaki pamiętam, który tak szybko wywiązuje się ze zobowiązania przedwyborczego. A jego zasługa jest tym większa, że prowadzenie polityki demograficznej z prawdziwego zdarzenia jest dla naszego kraju kluczowe. Jeżeli chcemy radzić sobie z ekonomicznymi wyzwaniami XXI w., to musimy mieć więcej dzieci. Na plus zapisuję też rządowi plan wicepremiera Mateusza Morawieckiego. Nie mówię o nim jako o sukcesie, bo jesteśmy dopiero na etapie zapowiedzi. Ale uważam jego propozycje za mądre.

A co się rządowi nie udało?

Minusem jest chaos kadrowy, którego najbardziej drastycznym przykładem była nominacja nowego szefa policji, z której minister Mariusz Błaszczak musiał się wycofywać. A to niejedyna wpadka. Widać, że sytuacja kadrowa nie została przez PiS dokładnie rozpoznana.

Może ławka kadrowa jest zbyt krótka, jak na wszystkie zmiany, które zaprojektował sobie PiS w spółkach Skarbu Państwa, służbie cywilnej, mediach publicznych...

To możliwe. Żadna partia nie posiada tylu kadr, by zarządzać państwem przy pomocy ludzi z notesów partyjnych przywódców. To pociąga za sobą ryzyko poszukiwania kadr po omacku, zwłaszcza gdy przyjmuje się założenie pryncypialnej nieufności wobec tych, którzy się w tych notesach nie znaleźli. A tę nieufność odnajduję w PiS.

A czy nie irytuje pana skłonność PiS do chodzenia na skróty? Bo jednak sparaliżowanie Trybunału Konstytucyjnego, rozwiązanie wszystkich umów kierowniczych w służbie cywilnej, ustawa medialna umożliwiająca wyrzucenie kogo się chce - to jest chodzenie na skróty.

Zgadzam się, to jest droga na skróty i ma ona ogromną cenę zarówno wewnętrzną, jak i zewnętrzną. Poziom ataków na obecny rząd jest niebywały i szkodliwy. Wszyscy tę cenę płacimy. Czy to byłoby do uniknięcia, gdyby PiS działał wolniej i nie szedł na skróty? Nie wiem. Historia nie jest nauką eksperymentalną. Uważam jednak, że krytyka za zmiany i tak spadłaby na rząd PiS. Alternatywa, jaka stała przed rządem, była następująca: albo przeprowadzamy zmiany i narażamy się na krytykę, albo udajemy zmiany i dogadujemy się z właścicielami III RP.

Trzeciej drogi nie było?

Obawiam się, że nie. To nie znaczy, że wszystko należy usprawiedliwiać. Warto wsłuchać się w krytykę formułowaną przez prof. Jadwigę Staniszkis czy prof. Ryszarda Bugaja. Nie można demontować elementów mechanizmu demokratycznej samokontroli, bo obniża się standardy funkcjonowania wspólnoty republikańskiej. Moim zdaniem jednak nie udałoby się otworzyć drogi do reform wice premiera Morawieckiego bez przełamania patologii, które się nawarstwiły za czasów rządów PO. Uważam, że bilans zysków i strat strategii PiS jest dodatni. Ale straty są faktem. Dlatego pierwszy okres rządów PiS oceniłbym na czwórkę.

Mimo że musimy się tłumaczyć ze sparaliżowania Trybunału Konstytucyjnego?

Byłoby dobrze, aby doszło do kompromisu w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. O pół kroku powinien cofnąć się sędzia Andrzej Rzepliński, który firmował złamanie konstytucji przez PO poprzez wybór nadprogramowych sędziów, ale też i PiS. Nie można jednak przeciwstawiać obecnych praktyk PiS poprzedniej „dobrej rzeczywistości”, bo jej nie było. Cała wina PiS polega na tym, że robi dzisiaj bez zachowywania pozorów to, co jego przeciwnicy robili dużo bardziej brutalnie, z zachowaniem pozorów.