Mariusz Staniszewski: Dlaczego chce pani zdelegalizować w Polsce islam?
Miriam Shaded: Ponieważ jest sprzeczny z konstytucją. Na przykład z art. 13, który zakazuje funkcjonowania w naszym kraju organizacji stosujących przemoc i dążących do wprowadzenia opartych na przemocy systemów politycznych, a przecież tym dokładnie jest dżihad. Potwierdzenie tego widzimy na terenie Europy, gdzie muzułmanie wprowadzają prawo szariatu. Inny punkt w konstytucji mówi o wolności wyznania i sumienia, a islam zakłada brak wolności. Każdemu apostacie, który odejdzie od tej religii, grozi śmierć. Tak samo jak niewiernemu, ateiście czy Żydowi.
A jednak przez lata chrześcijanie współistnieli z muzułmanami i nie dochodziło do prześladowań.
To wynik rządów totalitarnych, które były dość liberalne pod względem światopoglądowym. Gdy władza znajduje się w rękach mniejszości wyznaniowej – a tak było w Syrii, gdzie posiadali ją alawici, którzy przez innych muzułmanów są uznawani za sektę – to panuje większa wolność. Zresztą wyznawcy bardziej liberalnych odłamów islamu nie biorą wiary tak dosłownie. Praktykują ją na tyle, na ile muszą, i traktują raczej jako obowiązek w kraju arabskim. Robią to, by nie zostać zabici.
Trudno sobie wyobrazić, by w Polsce islam przybierał tak agresywną formę.
Jeszcze nie nadszedł ten moment. Dziś konstytucja gwarantuje nam to, że mamy wolność wyznania tak daleko posuniętą, że możliwa jest legalizacja braku wolności, czyli islamu. W momencie, w którym pozwalamy na rozprzestrzenianie się tej religii, to automatycznie tworzymy strefy, w których obywatele są pozbawiani tych wolności. Na przykład kobiety i dzieci w islamie nie mają przecież żadnych praw. Także mężczyźni, którzy na przykład chcieliby się konwertować na chrześcijaństwo – widzą przecież, jak wygląda świat wokół nich – nie mogą skorzystać z wolności wyboru religii. Boją się odejść.
Nie ma możliwości współistnienia w Europie chrześcijan i muzułmanów?
Absolutnie. Oni nie chcą przestrzegać panujących tu praw, bo ich celem jest podbicie Europy i odebranie nam naszych praw i wolności.
Przez wiele lat muzułmanie przyjeżdżali do Europy i przestrzegali panujących tu zasad…
Nie przestrzegali. W Europie jest pół miliona obrzezanych kobiet. To osoby, którym wyrządzono ogromną krzywdę. To jest przestrzeganie zasad? Do stref „no go” nawet policja nie wchodzi, a kobiety są tam maltretowane, gwałcone i poniewierane. Muzułmanki to najbardziej nieszczęśliwe kobiety na świecie. W Koranie jest napisane, że mężczyzna ma używać kobiety jak swojego pola uprawnego. Ona przestaje więc być człowiekiem, a zostaje sprowadzona do roli macicy, która ma rodzić dzieci.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.