W sobotę rano doszło w Iraku do kolejnego ataku bronią chemiczną, za który odpowiadają dżihadyści z IS. Ucierpiało miasteczko Taza, trzy dni wcześniej również zaatakowane rakietami przenoszącymi chemikalia.
– Wśród kobiet i dzieci wybuchła panika – mówił Adel Hussein, przedstawiciel lokalnego samorządu. – Wołają rząd centralny o pomoc – dodawał.
– Ofiary ataków cierpią na chemiczne poparzenia, duszności i odwodnienie – mówiła pielęgniarka Helmi Hamdi ze szpitala w Taza. Poinformowała o przesłaniu 8 osób na specjalistyczne leczeni do Bagdadu.
"Nie spędza nam to snu z powiek"
Niedawno Amerykanie poinformowali o pojmaniu wysokiego dowódcy IS odpowiedzialnego za program wytworzenia broni chemicznej. Lotnictwo Pentagonu zbombardowało wskazane przez niego cele: laboratoria i magazyny Daeshu. – To rzeczywista groźba, ale nie wielka groźba. Szczerze mówiąc nie spędza nam to snu z powiek – mówił w piątek Steve Warren z Armii Amerykańskiej.
Guardian