– W przypadku samobójstwa w Belgradzie wyklucza się zamach właśnie przez wzgląd na wcześniejsze ostrzeżenie pracowników przez mężczyznę – mówił serbski minister spraw wewnętrznych.
Żona właściciela lokalu potwierdziła wersję sprzedawców. Nieznany mężczyzna zamówił dwa ciastka, zjadł je na miejscu, po czym poprosił obsługę o wyjście. Gdy kasjerka zapytała o powód, powiedział jej o ładunku wybuchowym. Chwilę po tym jak razem z innym pracownikiem wybiegła z cukierni usłyszała głośną eksplozję. Tajemniczy klient zmarł na miejscu. Media donoszą o wybuchu granatu ręcznego.
Nieznany motyw
Serbskie media zwracają uwagę na fakt, iż lokal należał do byłego ministra kultury Bratysława Petkowić'a. 10 minut dalej od miejsca eksplozji znajduje się serbski parlament.
Tożsamość mężczyzny i jego motywy pozostają nieznane.
CNN