Rozprawy przed trybunałem będą odbywać się jawnie, a jako pierwsi na ławie oskarżonych zasiądą prominenci obalonego reżimu, zatrzymani już w Iraku. Siły koalicyjne obiecały współpracę z trybunałem i przekazywanie mu schwytanych oskarżonych.
W trybunale zasiadać mają iraccy sędziowie, występować przed nim będą iraccy prawnicy, a międzynarodowi eksperci służyć będą jedynie jako doradcy. To właśnie ma odróżniać iracki sąd od ONZ-owskich trybunałów ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii i Ruandzie.
Jak zapowiedział iracki minister spraw zagranicznych Hoszijar Zebari, przywódcy Iraku będą domagali się ekstradycji zbiegłych towarzyszy Saddama Husajna, którzy nie znajdują się na amerykańskiej liście ściganych Irakijczyków.
Zebari powiedział agencji Reutera, że dziesiątki byłych irackich oficjeli po upadku reżimu uciekło do państw arabskich w rejonie Zatoki Perskiej. "Są ich dziesiątki: ministrowie, członkowie służb bezpieczeństwa, bliscy współpracownicy reżimu Saddama. Są tutaj (w Bahrajnie), w Katarze, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i w wielu innych krajach w Zatoce - powiedział podczas wizyty w Bahrajnie. - Ci ludzie nie znajdują się na liście najbardziej ściganych przez USA. Bo to jest amerykańska lista. My, Irakijczycy, mamy własną", powiedział.
Dodał, że "ci, którzy popełnili przestępstwa" staną przed sądem, który powołuje iracka Rada Zarządzająca. "Jeśli będą jakieś oskarżenia wobec osób zamieszkujących w państwach rejonu Zatoki, to będziemy domagać się ich ekstradycji. Nie będą uodpornieni na sprawiedliwość", powiedział Zebari.
Jako przykłąd podał, że w regionie żyje były minister informacji reżimu Saddama, były szef dyplomacji oraz bliscy towarzysze synów dyktatora.
em, pap