Kopacz o katastrofie smoleńskiej: Ta sytuacja przerosła moją wyobraźnię

Kopacz o katastrofie smoleńskiej: Ta sytuacja przerosła moją wyobraźnię

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ewa Kopacz (fot. Jacek Herok / newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
– My przez te kilka dni byliśmy tam w zupełnie innych realiach. Ta sytuacja przerosła moją wyobraźnię – mówiła Ewa Kopacz na antenie TVP Info o pobycie w Smoleńsku po katastrofie prezydenckiego Tu-154.

Ewa Kopacz przypomniała, że trzeba było zidentyfikować nie 96 ciał, a „300 czy 400 rozkawałkowanych części tych ciał”. – Przez te kilka dni byliśmy tam w zupełnie innych realiach. Rano zaczynaliśmy swój dzień od tego, że wyjeżdżaliśmy do zakładu medycyny sądowej i późno w nocy z niego wracaliśmy – mówiła Kopacz. – My nawet nie wiedzieliśmy, co się dzieje w Polsce, jak zaczyna się polityczna gra na grobach tych którzy jeszcze nie byli pochowani.

Była premier przyznała, że ograniczała się do rozpoznania tylko tych osób, które naprawdę znała. – Nie rwałam się do tego. Wiedziałam, że osobą, która wiarygodnie może rozpoznać, jest osoba bliska –podkreśliła. – Zawsze można było zrobić coś inaczej. Życie pisze takie scenariusze. Nikt nie ma gotowego scenariusza, chyba, że ktoś jest zwyrodnialcem na tego rodzaju tragedie, które się w życiu zdarzają. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak będziemy się zachowywać w sytuacjach, które nas zaskoczą. Ta sytuacja przerosła moją wyobraźnię – dodała

Kopacz stwierdziła, że często musiała jeździć na zdarzenia, w których oglądała ofiary zabójstwa lub wypadków kolejowych. – Wydawało mi się, że w związku z tym lepiej to zniosę – przyznała.

Rząd Donalda Tuska wiedział o zamianie ciał ofiar katastrofy?

Według ustaleń „Gazety Polskiej”, pięć miesięcy po katastrofie smoleńskiej Donald Tusk został powiadomiony, że Rosjanie w trumnie prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego złożyli zwłoki innej osoby.

O zamianie ciał dowiedziały się też wtedy komisja Millera i Naczelna Prokuratura Wojskowa. Mimo to informacji tej nie przekazano bliskim prezydenta, a ekshumację świadomie zablokowano - pisała „Gazeta Polska”. 

24 września 2010 r. Jerzy Bahr, ambasador w Moskwie, miał powiadomić polskie władze (w oficjalnym piśmie), że ciało znajdujące się w trumnie prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego należy do kogoś innego. Informacja, jak twierdził, była wiarygodna. Według ustaleń „Gazety Polskiej” Bahr dowiedział się o zamianie ciał od Piotra Litwiszki, ówczesnego naczelnika Wydziału Międzynarodowej Współpracy Prawnej Komitetu Śledczego przy rosyjskiej Prokuraturze Generalnej. Litwiszko miał się zdecydować na przekazanie tej informacji, gdyż Rosja „spodziewała się wybuchu dużego skandalu związanego z ekshumacją zwłok ofiar”.

TVP Info, "Gazeta Polska"