Nie wierz człowiekowi, który ci mówi, że głową muru nie przebijesz. Walenie głową w mur to czynność o dużym znaczeniu poznawczym: uzmysławia ona walącemu siłę muru w sposób niezwykle dobitny i plastyczny - inaczej znałby ją tylko ze słyszenia" - pisał Stefan Kisielewski. Kisiel nie dodał, że walenie głową w mur uzmysławia także jego słabe strony. A stąd już tylko krok do zburzenia muru. Ludźmi, którzy podjęli trud walenia głową w mur, mimo że bywa to bolesne, są wszyscy tegoroczni laureaci Nagród Kisiela - Roman Kluska (w kategorii przedsiębiorca), Jan Rokita (polityk) i Janusz Majcherek (publicysta). Są oni też ucieleśnieniem innej maksymy Kisiela - "Prawdy niemiłe nie przestają być prawdami". Dlatego też te niemiłe prawdy głoszą. Kluska - prawdę o urzędniczej mafii duszącej przedsiębiorczość, Rokita - o politycznej mafii pasożytującej na państwie, Majcherek - o zniewoleniu elit przez mafijny sposób myślenia i działania.
Kapituła Nagród Kisiela wyróżniła Romana Kluskę za "walkę z bezprawiem", Jana Rokitę za "walkę o państwo prawa", a Janusza Majcherka za "walkę z populizmem". Stefan Kisielewski sformułował kiedyś "Kodeks człowieka pobłażliwego", który można by nazwać dekalogiem człowieka przyzwoitego. Tegoroczni laureaci przyzwoitymi ludźmi na pewno są. I nie brak im Kisielowej pobłażliwości.
Wprost Online