W opinii polityka PiS "w momencie, kiedy rozpoczęła się dyskusja, między Polską a instytucjami europejskimi o to, jak należy czytać naturę zmian w Polsce w obszarze TK, było oczywiste, że PE w końcu musi się odezwać". - Natomiast warto zwrócić uwagę na to, że w tej rezolucji nie ma nic nowego. Nie dowiadujemy się niczego nowego. Co więcej, nie ma tam żadnej sensownej ścieżki rozwiązania tego problemu - tłumaczył minister.
Szymański dodał, że "wszyscy, którzy są zaangażowani w proces, włącznie ze mną, bardzo uważnie słuchają instytucji europejskich i bardzo uważnie przyglądają się tym argumentom". - Trzeba zwrócić uwagę, że wszystkie te argumenty powtarzają argumenty jednej z tych instytucji, czyli Komisji Weneckiej - zaznaczył minister. Zdaniem ministra "opinie Komisji Weneckiej to nie są opinie, które PiS podziela w 100 proc., ale chce się nad nimi pochylić". - Wiele z rekomendacji można zastosować, ale trzeba się zastanowić w jaki sposób. Na pewno nie z dnia na dzień - tłumaczył.
Polityk dodał, że strona rządowa "ma swoje argumenty prawne i będzie się starała je przedstawić". -Wydaje mi się, że one są równie ważne, a np. w rezolucji Parlamentu Europejskiego są one całkowicie przemilczane - podkreślił minister. - Nie my wywołaliśmy konflikt. To PE uznał na pewnym etapie, że chce się włączyć w sprawę wewnętrznego konfliktu w Polsce - dodał.
Zapytany o to, czy rząd poprze Donalda Tuska w powtórnym kandydowaniu na szefa Rady Europejskiej Szymański stwierdził, że "wszystko zależy od tego, jak będzie wyglądał bilans jego działalności". - Decyzja będzie podjęta na podstawie działalności byłego premiera jako szefa RE, a kwestia odpowiedzialności za katastrofę smoleńską nie będzie miała na to wpływu. Te sprawy są całkowicie niezależne i nie należy ich wiązać - zaznaczył.
RMF FM