Nasi politycy już dzień po przegranych wyborach szukają rewanżu na rywalach Posłowie Prawa i Sprawiedliwości oraz Ligi Polskich Rodzin zgłosili wnioski o skrócenie kadencji Sejmu, czyli o natychmiastowe rozwiązanie parlamentu. Takie propozycje są często przedstawiane w krajach wyrabiających sobie nawyki parlamentarne. W państwach od dawna przyzwyczajonych do demokracji regułą jest, że kadencje parlamentu nie są skracane. Wynika to z szacunku dla woli wyborców oraz chęci ustabilizowania państwa, któremu szkodzą zbyt częste wybory.
Nasi politycy nie wykazują takiej stateczności. Już dzień po przegranej chcą rewanżu. Przebierają do niego nogami niczym niedźwiedzie uczone tańca przez posadzenie na rozgrzanej płycie w słynnej staropolskiej Akademii Smorgońskiej. Tak zachowywała się poprzednio lewica. Tak też postępuje obecnie prawica, uskrzydlona korzystnymi dla niej wynikami badań opinii publicznej. Przebieranie nogami do władzy przestało już w Polsce kogokolwiek dziwić. Mało też zwraca się uwagę na oficjalne uzasadnienie, bo i tak wszyscy wiedzą, o co naprawdę chodzi. A szkoda, bo niejedno uzasadnienie obnaża prawdziwe motywy. Tak też jest i tym razem.
"Wyjątkowo niebezpieczna jest sytuacja - piszą autorzy najnowszego wniosku o rozwiązanie parlamentu - kiedy każdy nowy tydzień przynosi wyjątkowo kompromitujące rząd informacje prasowe. Pojawiają się artykuły ujawniające nieścisłości podczas prac nad ustawą o grach losowych, nieścisłości podczas wpuszczania na polski rynek koncernów farmaceutycznych. Prasa donosi w końcu o powiązaniach polityków ze zorganizowanymi grupami przestępczymi".
Na pierwszy rzut oka wygląda to bardzo przekonująco. Cóż może być bardziej wymowne niż chęć zapobieżenia przestępstwu? Rodzi się jednak proste pytanie: skoro wnioskodawcy wiedzą o zachowaniach patologicznych, to dlaczego nie powiadamiają prokuratury? Winni to przecież uczynić natychmiast, zaraz po zdobyciu informacji, aby politycy wkraczający na drogę przestępstwa zostali bezzwłocznie ukarani i ani godziny dłużej nie cieszyli się bezkarnością i wolnością. Dlaczego posłowie PiS i LPR tak nie postępują? Dlaczego stosują odpowiedzialność zbiorową i za konkretne grzechy posłów, czyli jednostek, chcą ukarać całą izbę? Przecież cywilizowane społeczeństwa dawno już odeszły od tej barbarzyńskiej formy wymierzania sprawiedliwości.
Najwyraźniej więc nie chodzi o triumf cnoty, tylko o rewanż na politycznych rywalach, zanim kadencja parlamentu dobiegnie końca. Nie liczy się też interes państwa, bo ten podsycania partyjnych emocji na ogół nie lubi. W podobnej jak dzisiaj sytuacji pisał przed osiemdziesięciu laty marszałek Sejmu Maciej Rataj: "Obradowanie dziwaczne, niesamowite: rząd rozwiązany, Sejm radzi nad rozwiązaniem się. Tylko rozwiązać państwo i będzie spokój".
"Wyjątkowo niebezpieczna jest sytuacja - piszą autorzy najnowszego wniosku o rozwiązanie parlamentu - kiedy każdy nowy tydzień przynosi wyjątkowo kompromitujące rząd informacje prasowe. Pojawiają się artykuły ujawniające nieścisłości podczas prac nad ustawą o grach losowych, nieścisłości podczas wpuszczania na polski rynek koncernów farmaceutycznych. Prasa donosi w końcu o powiązaniach polityków ze zorganizowanymi grupami przestępczymi".
Na pierwszy rzut oka wygląda to bardzo przekonująco. Cóż może być bardziej wymowne niż chęć zapobieżenia przestępstwu? Rodzi się jednak proste pytanie: skoro wnioskodawcy wiedzą o zachowaniach patologicznych, to dlaczego nie powiadamiają prokuratury? Winni to przecież uczynić natychmiast, zaraz po zdobyciu informacji, aby politycy wkraczający na drogę przestępstwa zostali bezzwłocznie ukarani i ani godziny dłużej nie cieszyli się bezkarnością i wolnością. Dlaczego posłowie PiS i LPR tak nie postępują? Dlaczego stosują odpowiedzialność zbiorową i za konkretne grzechy posłów, czyli jednostek, chcą ukarać całą izbę? Przecież cywilizowane społeczeństwa dawno już odeszły od tej barbarzyńskiej formy wymierzania sprawiedliwości.
Najwyraźniej więc nie chodzi o triumf cnoty, tylko o rewanż na politycznych rywalach, zanim kadencja parlamentu dobiegnie końca. Nie liczy się też interes państwa, bo ten podsycania partyjnych emocji na ogół nie lubi. W podobnej jak dzisiaj sytuacji pisał przed osiemdziesięciu laty marszałek Sejmu Maciej Rataj: "Obradowanie dziwaczne, niesamowite: rząd rozwiązany, Sejm radzi nad rozwiązaniem się. Tylko rozwiązać państwo i będzie spokój".
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.