Andrzej Lepper zapowiada, że już w styczniu opinia publiczna dowie się o aferze w wielkopolskim oddziale Agencji Rynku Rolnego. Twierdzi, że umówił się w prokuraturze, by złożyć zeznania w tej sprawie. Obciążą one kilka prywatnych firm, które w imieniu agencji skupowały zboże na potrzeby rezerw państwowych. Prezesi tych spółek mieli doprowadzić do przyjmowania od nich tańszego zboża paszowego zamiast droższego konsumpcyjnego. Oczywiście agencja płaciła stawki jak za zboże konsumpcyjne.
Tajny agent Jerzy Konieczny
Centrum Informacji Aferalnej powstało po skandalu z talibami lądującymi w Klewkach i nie udokumentowanymi zarzutami łapownictwa skierowanymi pod adresem Jerzego Szmajdzińskiego (SLD) i Pawła Piskorskiego (PO). CIA zbiera aferalne informacje (pod warszawskim telefonem 629 24 24), które następnie sprawdza i analizuje sztab ekspertów. Lider Samoobrony twierdzi, że najwięcej zgłoszeń o aferach dotyczy polityków SLD i Platformy Obywatelskiej. Najczęściej chodzi o korupcję w samorządach, wśród byłych i obecnych parlamentarzystów, a także w rządzie. Lepper mówi, że wiele zarzutów potwierdzono, inne są sprawdzane. - Pracuje dla nas zespół prawników, sporo osób z tego grona kilka lat temu pracowało w policji i służbach specjalnych - potwierdza Andrzej Lepper w rozmowie z "Wprost". Odmawia jednak ujawnienia nazwisk.
Według informacji, jakie uzyskaliśmy z wiarygodnych źródeł, działalność CIA wspiera prof. Jerzy Konieczny, doradca szefa centralnego ośrodka szkolenia Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W latach 1992-1994 Konieczny kierował Urzędem Ochrony Państwa, a na przełomie 1995-1996 r. był ministrem spraw wewnętrznych. Jego współpraca z Lepperem jest o tyle zaskakująca, że to Konieczny w 1993 r. skierował do ówczesnej premier Hanny Suchockiej wniosek o delegalizację Samoobrony. Kierowany przez niego UOP uznał ją za organizację zagrażającą porządkowi konstytucyjnemu państwa.
Konieczny ma pomagać inicjatywie Leppera z drugiego szeregu, kamuflując swoją pracę dla CIA. Spytaliśmy o to Andrzeja Grzesika, posła Samoobrony, członka sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. - Nie mogę wypowiadać się na ten temat, ponieważ zabrania mi tego ustawa o ochronie informacji niejawnych - stwierdził Grzesik. Z kolei rzeczniczka ABW, mjr Magdalena Stańczyk, za pośrednictwem której spytaliśmy szefa ABW Andrzeja Barcikowskiego, czy jego doradca pracuje dla Leppera, nie udzieliła nam odpowiedzi.
Samoobrona Konsalnetu
Jerzy Konieczny ze służbami tajnymi rozstał się oficjalnie w 1994 r., kiedy na stanowisku szefa UOP zastąpił go Gromosław Czempiński. Konieczny, m.in. wspólnie z Arendarskim, założył wtedy agencję ochrony Konsalnet, która przekształciła się następnie w grupę kapitałową. Składają się na nią firmy świadczące usługi w zakresie szeroko rozumianego bezpieczeństwa biznesu (prywatni detektywi, wywiad gospodarczy, ochrona mienia i osób, wykrywanie podsłuchów, monitoring obiektów i pojazdów itp.). Firma, w której Konieczny pełni funkcję szefa rady nadzorczej, jest idealnym partnerem dla Centrum Informacji Aferalnej Leppera. Pracownicy Konsalnetu, często byli funkcjonariusze tajnych służb, dysponując sprzętem i techniką, mogą ułatwić weryfikację informacji napływających do CIA.
O tym, że pracownicy Konsalnetu wykonywali zadania typowych służb specjalnych, świadczą działania samego Koniecznego. Kilka lat temu ówczesny wicemarszałek Sejmu Dariusz Wójcik (KPN) ujawnił, że Konieczny, pracując w Konsalnecie, wykonywał specjalne zlecenia dla UOP - jako tzw. oficer drugiej linii, czyli zatrudniony na niejawnym etacie. Obecnie Konsalnetem kierują byli oficerowie Wydziału XI Departamentu I (wywiad) MSW, który w latach 80. był komórką zajmującą się infiltracją środowisk polonijnych i zagranicznych struktur podziemnej "Solidarności". Prezes Wiesław Bednarz i szef należącego do grupy Konsalnet Instytutu Bezpieczeństwa Biznesu płk Aleksander Makowski zostali negatywnie zweryfikowani w 1990 r. Do UOP nie przyjęto też wtedy wiceprezesa Konsalnetu Tomasza Banaszkiewicza, który tak jak Bednarz i Makowski szpiegował w USA.
Samoobrona SLD
Pojawienie się w CIA Leppera byłych pracowników służb specjalnych oznacza możliwość kontrolowania strumienia informacji napływających do szefa Samoobrony. Pomagając Lepperowi, byli oficerowie specsłużb, sympatyzujący tradycyjnie z SLD, mogą przy okazji zbierać też dane o jego planach i działaniach. Mogą zawczasu uprzedzić liderów SLD o mających wybuchnąć skandalach, które uderzą w rząd Leszka Millera. Mogą także podrzucać Lepperowi sfabrykowane "haki" na polityków obecnej opozycji, by w dogodnym momencie odwrócić uwagę opinii publicznej od prawdziwych afer. CIA jest więc wygodne i dla rządzących, i dla służb specjalnych. Bezpośrednie infiltrowanie CIA Samoobrony przez służby specjalne groziłoby skandalem, bo prawo zakazuje inwigilacji legalnych partii. W latach 90., gdy nie było wiadomo, czy Samoobrona przekształci się w partię lub związek zawodowy, czy też w organizację wywrotową, rozpoznać ją próbowały z miernym skutkiem UOP i WSI. Pośrednim śladem zainteresowania partią Leppera ze strony WSI była obecność wśród ekspertów sejmowych Samoobrony ppłk. Marka Nockiewicza, byłego attache wojskowego RP w Rydze. Dzięki Centrum Informacji Aferalnej wprowadzenie do bliskiego otoczenia Andrzeja Leppera osób mogących wykonywać zadania dla służb specjalnych stało się łatwiejsze.
Jarosław Jakimczyk