Postępowanie sprawdzające w tej sprawie zostało zainicjowane zawiadomieniem Michała D., który stwierdził, że prezentowane na krakowskim Rynku rzeźby nie stanowią żadnego arcydzieła, ustawiono je na "paskudnych" postumentach ("kawał betonu i zardzewiałego żelaza"), a nagie postaci szerzą zgorszenie ("obstawiono Rynek penisami").
W ramach postępowania sprawdzającego przesłuchano m.in. dyrektora Międzynarodowego Centrum Kultury, w którym zorganizowano wystawę, urzędnika z wydziału kultury i dziedzictwa narodowego Urzędu Miasta Krakowa.
Zdaniem prokuratury, z całej dokumentacji wynika, że Igor Mitoraj jest cenionym artystą, jego rzeźby stanowią dzieła sztuki, które zasługują na zlokalizowanie na Rynku Głównym w Krakowie, ponieważ świetnie się komponują w takiej przestrzeni i zyskują odpowiedni wymiar. W przypadku takich dzieł sztuki nie można mówić o pornografii - uznała prokuratura i odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie.
Czternaście wielkich rzeźb Igora Mitoraja odlanych z brązu stanęło na płycie Rynku Głównego w Krakowie w połowie października zeszłego roku. Kolejne 56 klasycznych rzeźb wykonanych z brązu, żeliwa, białego i czarnego marmuru oraz terakoty, jest prezentowanych na dwóch piętrach galerii Międzynarodowego Centrum Kultury. Jako pierwsi ekspozycję zwiedzili prezydenci Polski Aleksander Kwaśniewski i Wietnamu Tran Duc Luong.
Prace polskiego rzeźbiarza, mieszkającego na stałe w słynącym z najlepszego marmuru na świecie włoskim miasteczku Pietrasanta, przedstawiają posągi antycznych herosów, popiersia, spowite bandażami głowy, okaleczone ręce, głowy i stopy.
Artysta jest zaliczany do grona najwybitniejszych współczesnych rzeźbiarzy. Jego prace znajdują się w kilkudziesięciu muzeach, fundacjach i siedzibach największych korporacji na świecie.
W Krakowie rzeźby Mitoraja będzie można oglądać do 25 stycznia. Potem zostaną pokazane na Zamku Królewskim w Warszawie.
em, pap
Zdjęcia rzeźb Mitoraja można obejrzeć na stronie Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie. O jego twórczości pisaliśmy też w tygodniku Wprost: Meduza w bandażach