PRL-em w biznes

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Troska o dobro oskarżonego była tak wielka, że zeznania za niego składał prokurator" - kpił z wymiaru sprawiedliwości PRL Stanisław Jerzy Lec. Wielu państwowych urzędników III RP z nostalgią wspomina tamte czasy.
Skarbowo-prokuratorskie polowanie na szefów informatycznych spółek Opitmus i JTT zakończyły dopiero sądy powszechne oraz Naczelny Sąd Administracyjny. Obie firmy wpadły w pułapkę zastawioną w ustawie o VAT (sam przepis o opodatkowaniu krajowej produkcji komputerów i zwolnieniu z podatku importowanych był szczytem idiotyzmu!), a jednak urzędnicy dostali od sędziów po łapkach. Nie dlatego, że urzędnik nie może różnić się w interpretacji przepisów od podatnika. Dlatego, że nie może działać bezprawnie, a przedsiębiorcy zaszczuwać, gnębić i rujnować, przeciągać bezsensowne postępowania latami. Setki maili, listów i telefonów, które dotarły do "Wprost" TVN i Radia ZET w odpowiedzi na naszą inicjatywę powołania pogotowia biznesu, piętnującego i rozbijającego gangi urzędnicze, świadczą o tym, że sprawy Romana Kluski i szefów JTT to tylko wierzchołek góry lodowej. Zwycięstwo biznesmenów z Nowego Sącza i Wrocławia na pewno doda otuchy i natchnie innym. Oby mieli więcej szczęścia niż JTT, które korzystne wyroki uzyskało dopiero po 5 latach i faktycznie jest bankrutem. Firma, która niegdyś produkowała rocznie 74 tys. komputerów i yła na pierwszym miejscu w Polsce, odprowadzała do budżetu ponad 70 mln zł podatku VAT i dawała pracę 400 osobom, dziś zatrudnia 35 ludzi, jej kasa świeci pustkami, a wygrane kontrakty przejęli konkurenci.

Jan Piński