W Polsce pracują ponad trzy miliony wolontariuszy
W Lublinie dwóch młodych zapaleńców założyło Fundację Galeria na Prowincji. Do zabytkowych sal koncertowych zapraszają najwybitniejszych muzyków. W dodatku namawiają ich, by grali za półdarmo. O dofinansowanie zwracają się do fundacji i prywatnych sponsorów. W Lesznie powstała fundacja Odzew. Jej członkinie gotują zupy i przygotowują drugie śniadania, które rozwożą później do szkół i rozdają dzieciom niedożywionym. Pieczywo dostają od piekarza za darmo. Ser daje mleczarz, wędlinę - masarz. Jarzyny na zupę wydawaną w świetlicy środowisko- wej - rolnicy. Ofiarodawcy wiedzą, że ich dar nie będzie zmarnowany.
W Polsce działa ponad 20 tys. organizacji pozarządowych. Społecznie udziela się przeszło 3 mln wolontariuszy. Zajmują się między innymi pomocą społeczną, ekologią, rozwojem regionalnym, krzewią oświatę, naukę, kulturę i sztukę. Wielu z nich to ludzie młodzi - prawnicy, socjologowie, absolwenci szkół zarządzania. Mając wysokie kwalifikacje, mogli wybrać drogę rówieśników: piąć się po szczeblach kariery i powiększać stan swego konta. Tymczasem pracują za nieporównywalnie mniejsze pieniądze, dla "użytku publicznego" - jak mówią w środowisku - lub wręcz za darmo. - Zachowują niezależność, elastyczność działania, swobodę w podejmowaniu decyzji. Mają wpływ na definiowanie celów swej pracy - tłumaczy Izabela Rybka z Programu Organizacji Pozarządowych w Fundacji Batorego.
Lila Dawidziuk ma 29 lat. Jest wiceprezesem organizacji ekologicznej - Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. Pracuje przy redagowaniu pisma "Dzikie Życie". Wcześniej dużo czasu poświęcała pracy społecznej w organizacji Komuna Otwock. - Zaczęłam działać, bo nie mogłam dłużej patrzeć, jak okrutnie ludzie obchodzą się z przyrodą - mówi Dawidziuk. Sukcesy ją cieszą, porażki wzmacniają. Wspólnie z przyjaciółmi doprowadziła do objęcia całkowitą ochroną wilków i utworzenia ogólnopolskiej sieci strażników miejsc cennych przyrodniczo. - Brałam udział w akcji na Górze Świętej Anny przeciw wycinaniu drzew pod budowę autostrady. Trasa wprawdzie powstanie, ale udało się nam zwrócić uwagę na konflikt między biznesmenami a ekologami - mówi Dawidziuk. Pracownia prowadzi warsztaty i wykłady, a w sytuacjach ekstremalnych - akcje bezpośrednie, w tym na przykład blokady. - Każdy jest zatroskany sobą, a my myślimy o pomocy drugiemu człowiekowi i chcemy to zaszczepić innym - dodaje Dawidziuk.
Prof. Piotr Gliński
socjolog PAN
W Polsce obserwujemy odnowę etosu społecznikowskiego. W dużej mierze jest to efekt przeniesienia zachodnich wzorców na rodzimy grunt. Coraz częściej działalność w organizacjach pozarządowych postrzegana jest jako szczebel kariery zawodowej. Jest to typowe zwłaszcza dla Stanów Zjednoczonych. Innym motywem skłaniającym młodych ludzi do pracy społecznej jest idealizm. Działają w organizacjach pozarządowych zgodnie z tradycyjną misją inteligencką. Praca społeczna to jedna z nielicznych sfer życia, w których wartości inteligenckie są jeszcze obecne. Kierują się przekonaniem, że warto w życiu robić coś dobrego dla innych. Często działalność społeczna wiąże się ściśle z przekonaniami politycznymi. Kolejny motyw to samorealizacja i czerpanie satysfakcji z tego, że bardzo łatwo można się znaleźć na pierwszej linii frontu, zyskać rozgłos, zwłaszcza gdy dochodzi do licytowania się w radykalizmie. Ale to jest tania motywacja. Bardziej szczytne związane są z zainteresowaniami oraz lokalną samoorganizacją i samoobroną różnych grup obywateli, których interesy są zagrożone, a potrzeby nie w pełni zaspokajane przez państwo. Pięćdziesiąt lat przerwy w działalności obywatelskiej spowodowało ogromne spustoszenia w mentalności. Polskim organizacjom pozarządowym daleko jeszcze do zachodnich sposobów działania. Przez ostatnie dziesięć lat trzeci sektor rozwijał się w Polsce głównie dzięki pomocy zagranicznej oraz poświęceniu i zaangażowaniu jego członków. Polskie społecznikostwo końca XX w. jest mieszanką nowoczesnego profesjonalizmu i tradycyjnej misji inteligenckiej.
Dwudziestosiedmioletni Marek Małecki działa w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Reklamy. Zajmuje się między innymi lobbingiem na rzecz legalizacji reklam legalnych produktów. Podczas studiów był przewodniczącym samorządu studenckiego na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. - Chciałbym, żeby nasze społeczeństwo nauczyło się egzekwować prawo poprzez instytucje pozarządowe, a nie tylko sądy. W wielu wypadkach nasza pomoc może się okazać o wiele skuteczniejsza. Problem polega na tym, że Polacy na razie nie mają zaufania do takich organizacji.
- Instytucje pozarządowe postrzegane są w wielu środowiskach jako mało profesjonalne. Co chwila musimy udowadniać, że tak nie jest - przyznaje dwudziestodwuletni Łukasz Waszak. Od dwóch lat pracuje jako wolontariusz w stowarzyszeniu Słyszę Serce, gdzie prowadzi punkt informacyjny dla łódzkich organizacji pozarządowych. Studiuje na Uniwersytecie Łódzkim. - W stowarzyszeniu Słyszę Serce kierujemy się zasadą, że najlepsze efekty przynosi oferowanie czegoś w zamian; dlatego organizujemy bale noworoczne dla przedstawicieli lokalnego biznesu czy loterie fantowe. We wrześniu planujemy ogólnopolski konkurs i wystawę prac plastycznych dzieci z wadą słuchu z całej Polski - mówi.
W Fundacji Pomocy Wzajemnej Barka Beata Benyskiewicz spędza większość swego czasu - nierzadko całą dobę. - Prowadzimy 12 domów dla bezdomnych i szkołę dla długotrwale bezrobotnych i bezdomnych. Pomagamy im w zdobyciu zawodu, uzyskaniu dodatkowych kwalifikacji. Przekonujemy ich, że zmieniając siebie, można zmienić całe swoje życie - mówi Beata, która niedawno skończyła 25 lat. - W świadomości osób potrzebujących naszego wsparcia tkwi jeszcze lęk, brak wiary w to, że jesteśmy w stanie im pomóc. Ale to się powoli zmienia.
Janina Ochojska
szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej
Polacy chętnie wspierają akcje charytatywne. Wszystkie przedsięwzięcia Polskiej Akcji Humanitarnej opierają się przecież na wsparciu finansowym firm i prywatnych darczyńców. Od grudnia 1992 r. jedynie w konwojach przekazaliśmy dary, których wartość sięga ponad 3,5 mln USD. My, Polacy, dopiero uczymy się organizowania dobroczynności - sposobów dawania, przeprowadzania akcji i proszenia o pieniądze. Dzisiaj nie wystarczy wyciągnąć rękę, by otrzymać pieniądze. Dostają je ci, którzy cieszą się zaufaniem społecznym i potrafią się z nich rozliczyć. Organizacja charytatywna musi stosować nowoczesne metody zarządzania, bez tego nie będzie skuteczna. Jak promować ideę społecznikostwa? Na pewno ważne jest docenianie takich postaw. Na przykład z funduszu Wisławy Szymborskiej wraz z tytułem Społecznika Roku nagrody otrzymują małe organizacje, odgrywające istotną rolę w swoim środowisku. Ważne jest, by ludzie przekonali się, że nie trzeba być Owsiakiem czy Kuroniem, żeby zrobić coś dla innych. Forum Inicjatyw Pozarządowych wybiera natomiast Dobroczyńcę Roku, promując dobre i mądre wspieranie inicjatyw społecznych. Sponsorzy uczą się, komu pomagać - organizacjom zarejestrowanym, rozliczającym się z pieniędzy, składającym roczne raporty z działalności. Brak zainteresowania tym, co się dzieje z przekazanymi funduszami, może stwarzać pole do nadużyć.
Mają poczucie misji i skuteczności, patrzą inaczej, to menedżerowie spraw potrzebujących - mówią o młodych społecznikach ich starsi koledzy. Według Małgorzaty Ochman z Centrum Wolontariatu, chętnych do pomocy innym jest więcej niż miejsc pracy, którymi dysponuje centrum. - Dla ludzi młodych to okazja do rozwijania zdolności, umiejętności działania w grupie, nauka odpowiedzialności i zorganizowania. Niektórym z nich wolontariat ułatwia uzyskanie zagranicznych stypendiów, dostanie się na studia, znalezienie pracy. Są uczelnie i firmy, które premiują ludzi z praktyką w organizacjach pozarządowych - zauważa Małgorzata Ochman. Centrum dostosowuje charakter zajęć do wieku wolontariusza. - Ludzie młodzi najlepiej sprawdzają się w pracach grupowych, choćby przy organizacji dużych imprez jak Międzynarodowy Dzień Uchodźcy - dodaje.
- Przekonaliśmy się, że wzmożone zainteresowanie pracą społeczną towarzyszy dużym imprezom, takim jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy czy ostatnia pielgrzymka Ojca Świętego - mówi Michał Mikołajczyk, przewodniczący Krajowej Rady Młodzieżowej PCK i członek Zarządu Głównego PCK.
Marek Małecki:
"Chciałbym, żeby Polacy nauczyli się egzekwować prawo poprzez instytucje pozarządowe,
a nie tylko sądy"
Łukasz Waszak:
"Instytucje pozarządowe postrzegane są jako mało profesjonalne. Co chwila musimy udowadniać,
że tak nie jest"
Praca społeczna nie opiera się już - jak dawniej - przede wszystkim na życzliwym geście. Jest w pełni zinstytucjonalizowana. Mimo to często brakuje właściwych wzorców i tradycji, dzięki którym możliwe byłoby jej bardziej profesjonalne zorganizowanie. - Wiele instytucji boi się wolontariatu - przez sześć ostatnich lat nie udało się nam zainteresować naszą działalnością żadnego szpitala - dziwi się Ochman.
Dlatego dla trzeciego sektora tak ważne są organizacje doradcze, gdzie można się na przykład dowiedzieć, jak założyć stowarzyszenie i jak je prowadzić. Według szefa Fundacji Biura Ruchu Inicjatyw Samopomocowych Pawła Jordana, to, czym ludzie chcą się zająć, płynie z potrzeby serca, ale realizować te zamierzenia trzeba profesjonalnie, według ściśle określonych reguł. Maria Talarczyk, prezes Fundacji Fundusz Pomocy Społecznej w Sokółce, z wdzięcznością wspomina, że jej doradcy z BORIS poświęcili wie- le godzin na opracowa- nie programu, niezbędnego, by otrzymać pieniądze z PHARE. Dziś fundacja w Sokółce odgrywa ważną rolę w przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Hanna Czajkowska, prezes fundacji CITON z Łomży, zgłosiła się do BORIS, gdy zabiegała o pierwszy grant PHARE na rozpoczęcie działań na rzecz osób niepełnosprawnych i upośledzonych.
- Idea pracy społecznej, podobnie jak społeczne przyzwolenie na nią, zdeprecjonowała się przez dziesięciolecia PRL - zauważa Izabela Rybka. - Pojęcie społecznikostwa straciło wiarygodność, przybrało wręcz negatywne konotacje. Osłabiły się też więzi społeczne warunkujące taką działalność. Obserwujemy wprawdzie powrót do pracy na rzecz swojej dzielnicy, miasta, wsi, jednak społecznikostwo odżywa pod importowaną z zachodu nazwą wolontariatu - dodaje.
Tymczasem pojęcia "dobroczynność", "filantropia" - oznaczające podejmowanie problemów społecznych, a także w znaczeniu instytucjonalnym i społeczno-kulturalnym - były znane w Polsce już w XII w. Prężnie działały organizacje społeczne w dwudziestoleciu międzywojennym. Po II wojnie światowej zlikwidowano fundacje, a ich majątek upaństwowiono. Przestało istnieć wiele towarzystw, związków i organizacji społecznych. Pominięto i zapomniano też ogromną tradycję i dorobek Kościoła w rozwoju organizacji społecznych.
Dziś większość Polaków nie wie, czym są i po co działają organizacje pozarządowe. Jedynie kilka procent rodaków - dowodzą badania - kojarzy nazwy wybranych fundacji i stowarzyszeń. Z kolei na pytanie ankieterów CBOS, "czy w ostatnim okresie przekazał pan/pani pieniądze na cel dobroczynny inny niż pomoc powodzianom", aż 52 proc. ankietowanych odpowiedziało: "nie". - Polacy odzwyczaili się od myśli, że można coś robić dla innych. Dlatego tak ważne jest odbudowanie postaw prospołecznych - mówi Piotr Todys, prezes Fundacji na rzecz Transportu Usług Specjalistycznych dla Niepełnosprawnych. - W dużej mierze może się przyczynić do tego edukacja prowadzona już od najmłodszych klas w szkołach i przez Kościół. Znacznie silniejszą pozycję niż u nas mają fundacje pozarządowe w Europie Zachodniej. Choćby w Niemczech, gdzie nawet najmniejsze są silnie dofinansowywane przez gminy - dodaje.
Beata Benyskiewicz: "Przekonujemy bezdomnych i bezrobotnych, że zmieniając siebie, można zmienić całe swoje życie"
Lila Dawidziuk: "Zaczęłam działać, bo nie mogłam dłużej patrzeć, jak okrutnie ludzie obchodzą się z przyrodą"
Polski sektor pozarządowy jest rozdrobniony. Co czwarta organizacja działa w Warszawie, pozostałe przeważnie w dużych miastach - wynika z danych Forum Inicjatyw Pozarządowych. Na mapie Polski są białe plamy, gdzie ruch pozarządowy praktycznie nie funkcjonuje. Ponadto prawie 60 proc. wszystkich funduszy znajduje się w dyspozycji 2 proc. organizacji. - Do rozproszenia przyczynia się między innymi rywalizacja o dotacje rządowe na zadania zlecone. Stanowią one szansę na uzyskanie pieniędzy, a na ich nadmiar instytucje z trzeciego sektora nie narzekają. Zwłaszcza te, które działają w małych, lokalnych środowiskach - uważa Maria Holzer, dyrektor Polskiej Fundacji Dzieci i Młodzieży, wspierającej lokalne organizacje działające na rzecz dzieci i młodzieży i prowadzącej programy edukacyjne dla ludzi młodych pracujących na rzecz środowiska. Potrzebne są też jasne kryteria dotyczące ulg podatkowych dla przedsiębiorców wspierających cele społeczne. Wprawdzie nie zostały do tej pory opracowane, lecz aż 85 proc. przedsiębior- ców ankietowanych przez SMG/KRC deklaruje, że wspiera finansowo różne organizacje w takich dziedzinach, jak zdrowie, edukacja, kultura, pomoc społeczna czy ochrona środowiska.
Na Zachodzie zaangażowanie biznesu w inicjatywy społeczne jest większe. Przedsiębiorcy chcą, by widziano, że liczą się nie tylko pieniądze. Ale korzystają na tym także finansowo - na przykład wyniki przeprowadzonych w USA sondaży pokazują, że mając do wyboru porównywalne jakościowo i cenowo towary, 75 proc. konsumentów sięga po produkt firmy zaangażowanej w działania społeczne. Według badań Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce, rodzimi przedsiębiorcy pomagają głównie "z porywu serca", kolejne miejsca w motywacyjnym rankingu zajmują "dobry wizerunek firmy", "prestiż", "odpowiedzialność społeczna" i "marketing sprzedaży".
Kuba Wygnański prezes Stowarzyszenia
na rzecz Forum Inicjatyw Pozarządowych
Jednym z najważniejszych wyzwań dla organizacji pozarządowych jest samokształcenie ich przedstawicieli. Chodzi o to, aby był to ruch silny, a nie grupa nieudaczników. Kolejna sprawa to samoorganizowanie struktur pozarządowych. Jeżeli jesteśmy przeciwnikami nadmiernej ingerencji ze strony władz, sami musimy stworzyć jasne zasady działania, organizowania się i samoregulacji. Organizacje powinny z sobą współpracować, a nie zawsze się to udaje. Wyzwaniem jest też docieranie do jak największej liczby Polaków. Dziś prawie 25 proc. organizacji działa w Warszawie. Innym problemem są relacje między organizacjami pozarządowymi a administracją publiczną. Państwo zachowało monopol w zakresie usług społecznych (ochrona zdrowia, edukacja, pomoc społeczna). Ponadto trzeba zlikwidować luki legislacyjne. Projekt ustawy dotyczącej równoprawnego dostępu organizacji pozarządowych do pieniędzy publicznych (wówczas, gdy wykonują zadania publiczne) powstaje od trzech lat. I nie zanosi się, by prace nad nim szybko zakończono.
"Od 1990 r. organizacje społeczne położyły tyle kilometrów sieci wodociągowo-kanalizacyjnych, ile wybudowano w czasach PRL" - mówił przed dwoma laty podczas dyskusji o roli społeczeństwa obywatelskiego Jacek Kuroń, założyciel fundacji SOS. Organizacje pozarządowe chcą się konsolidować. - Razem możemy się stać silnym partnerem w rozmowach z urzędnikami i biznesmenami - podkreślają ich przedstawiciele. Zacieśnieniu kontaktów ma służyć II Ogólnopolskie Forum Inicjatyw Pozarządowych. Na początku września spotkają się na nim członkowie ponad tysiąca stowarzyszeń i fundacji z Polski i zagranicy. "Aby skutecznie nieść pomoc, musimy się nauczyć współpracować" - mówił w czasie poprzedniego spotkania Maciej Magdziak z komitetu organizacyjnego forum.
W Polsce działa ponad 20 tys. organizacji pozarządowych. Społecznie udziela się przeszło 3 mln wolontariuszy. Zajmują się między innymi pomocą społeczną, ekologią, rozwojem regionalnym, krzewią oświatę, naukę, kulturę i sztukę. Wielu z nich to ludzie młodzi - prawnicy, socjologowie, absolwenci szkół zarządzania. Mając wysokie kwalifikacje, mogli wybrać drogę rówieśników: piąć się po szczeblach kariery i powiększać stan swego konta. Tymczasem pracują za nieporównywalnie mniejsze pieniądze, dla "użytku publicznego" - jak mówią w środowisku - lub wręcz za darmo. - Zachowują niezależność, elastyczność działania, swobodę w podejmowaniu decyzji. Mają wpływ na definiowanie celów swej pracy - tłumaczy Izabela Rybka z Programu Organizacji Pozarządowych w Fundacji Batorego.
Lila Dawidziuk ma 29 lat. Jest wiceprezesem organizacji ekologicznej - Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. Pracuje przy redagowaniu pisma "Dzikie Życie". Wcześniej dużo czasu poświęcała pracy społecznej w organizacji Komuna Otwock. - Zaczęłam działać, bo nie mogłam dłużej patrzeć, jak okrutnie ludzie obchodzą się z przyrodą - mówi Dawidziuk. Sukcesy ją cieszą, porażki wzmacniają. Wspólnie z przyjaciółmi doprowadziła do objęcia całkowitą ochroną wilków i utworzenia ogólnopolskiej sieci strażników miejsc cennych przyrodniczo. - Brałam udział w akcji na Górze Świętej Anny przeciw wycinaniu drzew pod budowę autostrady. Trasa wprawdzie powstanie, ale udało się nam zwrócić uwagę na konflikt między biznesmenami a ekologami - mówi Dawidziuk. Pracownia prowadzi warsztaty i wykłady, a w sytuacjach ekstremalnych - akcje bezpośrednie, w tym na przykład blokady. - Każdy jest zatroskany sobą, a my myślimy o pomocy drugiemu człowiekowi i chcemy to zaszczepić innym - dodaje Dawidziuk.
Prof. Piotr Gliński
socjolog PAN
W Polsce obserwujemy odnowę etosu społecznikowskiego. W dużej mierze jest to efekt przeniesienia zachodnich wzorców na rodzimy grunt. Coraz częściej działalność w organizacjach pozarządowych postrzegana jest jako szczebel kariery zawodowej. Jest to typowe zwłaszcza dla Stanów Zjednoczonych. Innym motywem skłaniającym młodych ludzi do pracy społecznej jest idealizm. Działają w organizacjach pozarządowych zgodnie z tradycyjną misją inteligencką. Praca społeczna to jedna z nielicznych sfer życia, w których wartości inteligenckie są jeszcze obecne. Kierują się przekonaniem, że warto w życiu robić coś dobrego dla innych. Często działalność społeczna wiąże się ściśle z przekonaniami politycznymi. Kolejny motyw to samorealizacja i czerpanie satysfakcji z tego, że bardzo łatwo można się znaleźć na pierwszej linii frontu, zyskać rozgłos, zwłaszcza gdy dochodzi do licytowania się w radykalizmie. Ale to jest tania motywacja. Bardziej szczytne związane są z zainteresowaniami oraz lokalną samoorganizacją i samoobroną różnych grup obywateli, których interesy są zagrożone, a potrzeby nie w pełni zaspokajane przez państwo. Pięćdziesiąt lat przerwy w działalności obywatelskiej spowodowało ogromne spustoszenia w mentalności. Polskim organizacjom pozarządowym daleko jeszcze do zachodnich sposobów działania. Przez ostatnie dziesięć lat trzeci sektor rozwijał się w Polsce głównie dzięki pomocy zagranicznej oraz poświęceniu i zaangażowaniu jego członków. Polskie społecznikostwo końca XX w. jest mieszanką nowoczesnego profesjonalizmu i tradycyjnej misji inteligenckiej.
Dwudziestosiedmioletni Marek Małecki działa w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Reklamy. Zajmuje się między innymi lobbingiem na rzecz legalizacji reklam legalnych produktów. Podczas studiów był przewodniczącym samorządu studenckiego na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. - Chciałbym, żeby nasze społeczeństwo nauczyło się egzekwować prawo poprzez instytucje pozarządowe, a nie tylko sądy. W wielu wypadkach nasza pomoc może się okazać o wiele skuteczniejsza. Problem polega na tym, że Polacy na razie nie mają zaufania do takich organizacji.
- Instytucje pozarządowe postrzegane są w wielu środowiskach jako mało profesjonalne. Co chwila musimy udowadniać, że tak nie jest - przyznaje dwudziestodwuletni Łukasz Waszak. Od dwóch lat pracuje jako wolontariusz w stowarzyszeniu Słyszę Serce, gdzie prowadzi punkt informacyjny dla łódzkich organizacji pozarządowych. Studiuje na Uniwersytecie Łódzkim. - W stowarzyszeniu Słyszę Serce kierujemy się zasadą, że najlepsze efekty przynosi oferowanie czegoś w zamian; dlatego organizujemy bale noworoczne dla przedstawicieli lokalnego biznesu czy loterie fantowe. We wrześniu planujemy ogólnopolski konkurs i wystawę prac plastycznych dzieci z wadą słuchu z całej Polski - mówi.
W Fundacji Pomocy Wzajemnej Barka Beata Benyskiewicz spędza większość swego czasu - nierzadko całą dobę. - Prowadzimy 12 domów dla bezdomnych i szkołę dla długotrwale bezrobotnych i bezdomnych. Pomagamy im w zdobyciu zawodu, uzyskaniu dodatkowych kwalifikacji. Przekonujemy ich, że zmieniając siebie, można zmienić całe swoje życie - mówi Beata, która niedawno skończyła 25 lat. - W świadomości osób potrzebujących naszego wsparcia tkwi jeszcze lęk, brak wiary w to, że jesteśmy w stanie im pomóc. Ale to się powoli zmienia.
Janina Ochojska
szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej
Polacy chętnie wspierają akcje charytatywne. Wszystkie przedsięwzięcia Polskiej Akcji Humanitarnej opierają się przecież na wsparciu finansowym firm i prywatnych darczyńców. Od grudnia 1992 r. jedynie w konwojach przekazaliśmy dary, których wartość sięga ponad 3,5 mln USD. My, Polacy, dopiero uczymy się organizowania dobroczynności - sposobów dawania, przeprowadzania akcji i proszenia o pieniądze. Dzisiaj nie wystarczy wyciągnąć rękę, by otrzymać pieniądze. Dostają je ci, którzy cieszą się zaufaniem społecznym i potrafią się z nich rozliczyć. Organizacja charytatywna musi stosować nowoczesne metody zarządzania, bez tego nie będzie skuteczna. Jak promować ideę społecznikostwa? Na pewno ważne jest docenianie takich postaw. Na przykład z funduszu Wisławy Szymborskiej wraz z tytułem Społecznika Roku nagrody otrzymują małe organizacje, odgrywające istotną rolę w swoim środowisku. Ważne jest, by ludzie przekonali się, że nie trzeba być Owsiakiem czy Kuroniem, żeby zrobić coś dla innych. Forum Inicjatyw Pozarządowych wybiera natomiast Dobroczyńcę Roku, promując dobre i mądre wspieranie inicjatyw społecznych. Sponsorzy uczą się, komu pomagać - organizacjom zarejestrowanym, rozliczającym się z pieniędzy, składającym roczne raporty z działalności. Brak zainteresowania tym, co się dzieje z przekazanymi funduszami, może stwarzać pole do nadużyć.
Mają poczucie misji i skuteczności, patrzą inaczej, to menedżerowie spraw potrzebujących - mówią o młodych społecznikach ich starsi koledzy. Według Małgorzaty Ochman z Centrum Wolontariatu, chętnych do pomocy innym jest więcej niż miejsc pracy, którymi dysponuje centrum. - Dla ludzi młodych to okazja do rozwijania zdolności, umiejętności działania w grupie, nauka odpowiedzialności i zorganizowania. Niektórym z nich wolontariat ułatwia uzyskanie zagranicznych stypendiów, dostanie się na studia, znalezienie pracy. Są uczelnie i firmy, które premiują ludzi z praktyką w organizacjach pozarządowych - zauważa Małgorzata Ochman. Centrum dostosowuje charakter zajęć do wieku wolontariusza. - Ludzie młodzi najlepiej sprawdzają się w pracach grupowych, choćby przy organizacji dużych imprez jak Międzynarodowy Dzień Uchodźcy - dodaje.
- Przekonaliśmy się, że wzmożone zainteresowanie pracą społeczną towarzyszy dużym imprezom, takim jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy czy ostatnia pielgrzymka Ojca Świętego - mówi Michał Mikołajczyk, przewodniczący Krajowej Rady Młodzieżowej PCK i członek Zarządu Głównego PCK.
Marek Małecki:
"Chciałbym, żeby Polacy nauczyli się egzekwować prawo poprzez instytucje pozarządowe,
a nie tylko sądy"
Łukasz Waszak:
"Instytucje pozarządowe postrzegane są jako mało profesjonalne. Co chwila musimy udowadniać,
że tak nie jest"
Praca społeczna nie opiera się już - jak dawniej - przede wszystkim na życzliwym geście. Jest w pełni zinstytucjonalizowana. Mimo to często brakuje właściwych wzorców i tradycji, dzięki którym możliwe byłoby jej bardziej profesjonalne zorganizowanie. - Wiele instytucji boi się wolontariatu - przez sześć ostatnich lat nie udało się nam zainteresować naszą działalnością żadnego szpitala - dziwi się Ochman.
Dlatego dla trzeciego sektora tak ważne są organizacje doradcze, gdzie można się na przykład dowiedzieć, jak założyć stowarzyszenie i jak je prowadzić. Według szefa Fundacji Biura Ruchu Inicjatyw Samopomocowych Pawła Jordana, to, czym ludzie chcą się zająć, płynie z potrzeby serca, ale realizować te zamierzenia trzeba profesjonalnie, według ściśle określonych reguł. Maria Talarczyk, prezes Fundacji Fundusz Pomocy Społecznej w Sokółce, z wdzięcznością wspomina, że jej doradcy z BORIS poświęcili wie- le godzin na opracowa- nie programu, niezbędnego, by otrzymać pieniądze z PHARE. Dziś fundacja w Sokółce odgrywa ważną rolę w przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Hanna Czajkowska, prezes fundacji CITON z Łomży, zgłosiła się do BORIS, gdy zabiegała o pierwszy grant PHARE na rozpoczęcie działań na rzecz osób niepełnosprawnych i upośledzonych.
- Idea pracy społecznej, podobnie jak społeczne przyzwolenie na nią, zdeprecjonowała się przez dziesięciolecia PRL - zauważa Izabela Rybka. - Pojęcie społecznikostwa straciło wiarygodność, przybrało wręcz negatywne konotacje. Osłabiły się też więzi społeczne warunkujące taką działalność. Obserwujemy wprawdzie powrót do pracy na rzecz swojej dzielnicy, miasta, wsi, jednak społecznikostwo odżywa pod importowaną z zachodu nazwą wolontariatu - dodaje.
Tymczasem pojęcia "dobroczynność", "filantropia" - oznaczające podejmowanie problemów społecznych, a także w znaczeniu instytucjonalnym i społeczno-kulturalnym - były znane w Polsce już w XII w. Prężnie działały organizacje społeczne w dwudziestoleciu międzywojennym. Po II wojnie światowej zlikwidowano fundacje, a ich majątek upaństwowiono. Przestało istnieć wiele towarzystw, związków i organizacji społecznych. Pominięto i zapomniano też ogromną tradycję i dorobek Kościoła w rozwoju organizacji społecznych.
Dziś większość Polaków nie wie, czym są i po co działają organizacje pozarządowe. Jedynie kilka procent rodaków - dowodzą badania - kojarzy nazwy wybranych fundacji i stowarzyszeń. Z kolei na pytanie ankieterów CBOS, "czy w ostatnim okresie przekazał pan/pani pieniądze na cel dobroczynny inny niż pomoc powodzianom", aż 52 proc. ankietowanych odpowiedziało: "nie". - Polacy odzwyczaili się od myśli, że można coś robić dla innych. Dlatego tak ważne jest odbudowanie postaw prospołecznych - mówi Piotr Todys, prezes Fundacji na rzecz Transportu Usług Specjalistycznych dla Niepełnosprawnych. - W dużej mierze może się przyczynić do tego edukacja prowadzona już od najmłodszych klas w szkołach i przez Kościół. Znacznie silniejszą pozycję niż u nas mają fundacje pozarządowe w Europie Zachodniej. Choćby w Niemczech, gdzie nawet najmniejsze są silnie dofinansowywane przez gminy - dodaje.
Beata Benyskiewicz: "Przekonujemy bezdomnych i bezrobotnych, że zmieniając siebie, można zmienić całe swoje życie"
Lila Dawidziuk: "Zaczęłam działać, bo nie mogłam dłużej patrzeć, jak okrutnie ludzie obchodzą się z przyrodą"
Polski sektor pozarządowy jest rozdrobniony. Co czwarta organizacja działa w Warszawie, pozostałe przeważnie w dużych miastach - wynika z danych Forum Inicjatyw Pozarządowych. Na mapie Polski są białe plamy, gdzie ruch pozarządowy praktycznie nie funkcjonuje. Ponadto prawie 60 proc. wszystkich funduszy znajduje się w dyspozycji 2 proc. organizacji. - Do rozproszenia przyczynia się między innymi rywalizacja o dotacje rządowe na zadania zlecone. Stanowią one szansę na uzyskanie pieniędzy, a na ich nadmiar instytucje z trzeciego sektora nie narzekają. Zwłaszcza te, które działają w małych, lokalnych środowiskach - uważa Maria Holzer, dyrektor Polskiej Fundacji Dzieci i Młodzieży, wspierającej lokalne organizacje działające na rzecz dzieci i młodzieży i prowadzącej programy edukacyjne dla ludzi młodych pracujących na rzecz środowiska. Potrzebne są też jasne kryteria dotyczące ulg podatkowych dla przedsiębiorców wspierających cele społeczne. Wprawdzie nie zostały do tej pory opracowane, lecz aż 85 proc. przedsiębior- ców ankietowanych przez SMG/KRC deklaruje, że wspiera finansowo różne organizacje w takich dziedzinach, jak zdrowie, edukacja, kultura, pomoc społeczna czy ochrona środowiska.
Na Zachodzie zaangażowanie biznesu w inicjatywy społeczne jest większe. Przedsiębiorcy chcą, by widziano, że liczą się nie tylko pieniądze. Ale korzystają na tym także finansowo - na przykład wyniki przeprowadzonych w USA sondaży pokazują, że mając do wyboru porównywalne jakościowo i cenowo towary, 75 proc. konsumentów sięga po produkt firmy zaangażowanej w działania społeczne. Według badań Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce, rodzimi przedsiębiorcy pomagają głównie "z porywu serca", kolejne miejsca w motywacyjnym rankingu zajmują "dobry wizerunek firmy", "prestiż", "odpowiedzialność społeczna" i "marketing sprzedaży".
Kuba Wygnański prezes Stowarzyszenia
na rzecz Forum Inicjatyw Pozarządowych
Jednym z najważniejszych wyzwań dla organizacji pozarządowych jest samokształcenie ich przedstawicieli. Chodzi o to, aby był to ruch silny, a nie grupa nieudaczników. Kolejna sprawa to samoorganizowanie struktur pozarządowych. Jeżeli jesteśmy przeciwnikami nadmiernej ingerencji ze strony władz, sami musimy stworzyć jasne zasady działania, organizowania się i samoregulacji. Organizacje powinny z sobą współpracować, a nie zawsze się to udaje. Wyzwaniem jest też docieranie do jak największej liczby Polaków. Dziś prawie 25 proc. organizacji działa w Warszawie. Innym problemem są relacje między organizacjami pozarządowymi a administracją publiczną. Państwo zachowało monopol w zakresie usług społecznych (ochrona zdrowia, edukacja, pomoc społeczna). Ponadto trzeba zlikwidować luki legislacyjne. Projekt ustawy dotyczącej równoprawnego dostępu organizacji pozarządowych do pieniędzy publicznych (wówczas, gdy wykonują zadania publiczne) powstaje od trzech lat. I nie zanosi się, by prace nad nim szybko zakończono.
"Od 1990 r. organizacje społeczne położyły tyle kilometrów sieci wodociągowo-kanalizacyjnych, ile wybudowano w czasach PRL" - mówił przed dwoma laty podczas dyskusji o roli społeczeństwa obywatelskiego Jacek Kuroń, założyciel fundacji SOS. Organizacje pozarządowe chcą się konsolidować. - Razem możemy się stać silnym partnerem w rozmowach z urzędnikami i biznesmenami - podkreślają ich przedstawiciele. Zacieśnieniu kontaktów ma służyć II Ogólnopolskie Forum Inicjatyw Pozarządowych. Na początku września spotkają się na nim członkowie ponad tysiąca stowarzyszeń i fundacji z Polski i zagranicy. "Aby skutecznie nieść pomoc, musimy się nauczyć współpracować" - mówił w czasie poprzedniego spotkania Maciej Magdziak z komitetu organizacyjnego forum.
Więcej możesz przeczytać w 36/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.