Jednocześnie został upoważniony przez radę polityczną tej partii do rozmów z PO, PSL i LPR, by uzgodnić wspólny program przyszłego rządu. Jak napisano w uchwale Rady, podstawą wspólnego programu powinna być m.in. "twarda obrona polskiego interesu narodowego w UE", w tym nicejskiego systemu głosowania w Radzie UE; walka z korupcją, nepotyzmem i oligarchizacją władzy.
Jak powiedział Kaczyński, jego ugrupowania chce rozmawiać z PO, PSL i LPR po to, by po najbliższych wyborach, które w ocenie PiS powinny odbyć się jeszcze w czerwcu tego roku, powstał rząd bardzo szerokiego poparcia. Mówił, że kluby PiS, PO, PSL i LPR spotykają się przed każdym posiedzeniem Sejmu. "Dlaczego więc nie porozmawiać o rządzie, który będzie mógł w Polsce zmienić bardzo dużo?" - pytał. To że rząd Leszka Millera stracił większość w parlamencie, "jest wyzwaniem dla nas, dla tych, którzy chcą zmian". "Nie możemy tego zmarnować" - powiedział. Dodał jednak, że wyklucza postawienie obecnemu rządowi konstruktywnego wotum nieufności, bo to wymagałoby wspólnego kandydata opozycji na premiera. "To mogłoby być trudne, bo wymagałoby uzgodnienia z Samoobroną, a powoływanie fikcyjnych premierów to w istocie działanie antypaństwowe. My tego nie będziemy robić" - mówił prezes PiS.
Jak powiedział, celem PiS są przyspieszone wybory parlamentarne m.in. dlatego, że jego partia chce zmiany konstytucji i powołania "Komisji prawdy i sprawiedliwości" o charakterze kontrolnym wobec władzy.
Kaczyński wezwał ugrupowania opozycyjne do odrzucenia planu racjonalizacji wydatków publicznych wicepremiera Jerzego Hausnera. "Wierzymy, że nasi partnerzy z PO, LPR i PSL nie odrzucą propozycji podjęcia rozmów z nami i że nie będą wspierać rozpaczliwych prób podtrzymania tego systemu, że nie będą wspierać kolejnej próby zwanej planem Hausnera ani podtrzymywać władzy +partii mercedesów i cygar+" - podkreślił.
Szef klubu PiS Ludwik Dorn skrytykował politykę gospodarczą rządu. Jak podkreślił, ze wzrostu gospodarczego korzystają w Polsce jedynie ludzie najbogatsi - w tym elity polityczne i biznesowe. W tym kontekście wymienił nazwisko Jana Kulczyka, który - jak powiedział Dorn - starał się "wymusić szantażem" na klubie PiS korzystne dla najbogatszych zmiany podatkowe. Dorn podkreślił, że PiS nie uległ namowom Kulczyka, jednak zrobiła to "inna partia". "My się pana Kulczyka nie boimy! Niech oni się boją nas!" - zapewnił Dorn, za co otrzymał burzę oklasków.
Polskie państwo wypowiada wojnę przedsiębiorcom takim jak były szef Optimusa Roman Kluska, którzy muszą "siedzieć po aresztach", podczas gdy "inni siedzą po gabinetach premiera i wymieniają ministrów skarbu jak pan Kulczyk".
Z kolei wiceszef PiS Kazimierz Michał Ujazdowski, odnosząc się do kwestii wejścia Polski do UE, ocenił, że jednym z głównych niebezpieczeństw w procesie uzyskania przez Polskę silnej pozycji w Unii jest "partia białej flagi", w której szeregach znajdują się ludzie dystansujący się od twardej polityki Polski w sprawie zapisów konstytucji europejskiej. Ujazdowski wymienił w tym kontekście prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego oraz sygnatariuszy listu do europejskiej opinii publicznej.
Ujazdowski dodał, że w szeregach "partii białej flagi" znajduje się również jeden z polityków Platformy Obywatelskiej - Andrzej Olechowski [szef Rady Programowej PO]. "Nie można we wtorek mówić Nicea albo śmierć, a w środę powierzać misji sformułowania programu rządu człowiekowi, który dystansował się od polityki państwa polskiego w tak kluczowej sprawie" - dodał.
Wiceprezes PiS powrócił też do kwestii wyboru minister ds. europejskich Danuty Huebner na polskiego komisarza w UE. Jak powiedział, ma nadzieję, że jeśli uda się przeprowadzić wybory parlamentarne jeszcze w tym roku, to nowy Sejm poprze na to stanowisko innego kandydata. Zająłby on miejsce Huebner we wrześniu, kiedy kończy się kadencja obecnej Komisji Europejskiej.
Rada Polityczna PiS przyjęła też uchwałę w sprawie wyłaniania kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Kandydaci tej partii muszą m.in. mieć przygotowanie merytoryczne i znać biegle przynajmniej jeden z urzędowych języków Unii. W uchwale czytamy też, że kandydaci muszą charakteryzować się "nieskazitelną postawą moralną oraz urzeczywistniać polski interes narodowy w instytucjach PE".
***
Apel PiS w sprawie odrzucenia planu Hausnera, wcześniejszych wyborów i utworzeniu wspólnego rządu w całości poparło tylko PSL.
"My o odrzuceniu planu Hausnera mówiliśmy już dawno, apel PiS jest zbieżny z naszymi poglądami. Coraz więcej jest też argumentów za czerwcowymi wyborami, bo rząd już nie ma większości, która pozwoli mu odpowiedzialnie rządzić i nie ma poparcia społecznego" - powiedział ubiegający się o przywództwo PSL Janusz Wojciechowski.
Pomysł utworzenia wspólnego rządu nazwał "interesującą, do rozważenia propozycją" lider Ligi Polskich Rodzin Roman Giertych. Na razie jednak nie może być mowy o wspólnym rządzeniu z PiS i PO, ponieważ mają one diametralnie różne od LPR stanowisko w sprawach unijnych. "Uzależniamy rozmowy od tego, żeby partie, które wymienił Kaczyński, przyjęły stanowisko zbieżne z tym, które głosi LPR. Ci, którzy poparli traktat akcesyjny, muszą się rozliczyć za negatywne skutki wejścia do UE. Dopóki to nie nastąpi, my o koalicji szerokiego poparcia nie będziemy rozmawiać" - podsumował Giertych - "Zaś nasze negatywne stanowisko w sprawie planu Hausnera i poparcie wcześniejszych wyborów jest znane od dawna i nie jest wynikiem żadnych apeli" - dodał.
Platforma Obywatelska nie przyłączy się zaś do wezwania, by odrzucić plan reformy wydatków publicznych. "To przewaga inicjatywy politycznej nad odpowiedzialnością i przejaw politycznej beztroski. Wezwanie do wcześniejszych wyborów jest wspólne, ale ma sens, jeżeli nie odbędą się one w atmosferze krachu finansów" - podkreśla poseł PO Janusz Lewandowski.
PO nie chce na razie snuć spekulacji co do kształtu i składu przyszłego rządu. "Oczywiście najbliżej jest nam do PiS, ale w tych warunkach musi brać górę myślenie, co zrobić, a nie z kim zrobić" - uważa Lewandowski. Zaznaczył, że krytyka Platformy przez PiS i wzywanie do oczyszczenia jej szeregów na pewno nie pomaga we wzajemnej współpracy. "To są pouczenia płynące z ugrupowania, które ma dużo mniejsze zaufanie opinii publicznej. Znosimy to cierpliwie i się nie odwzajemniamy" - dodał.
em, pap