Prywatyzacja '99: dodatkowe dwadzieścia miliardów złotych?
W tegorocznym budżecie dochód z prywatyzacji oszacowano na 6,9 mld zł. Plan przekroczono już na początku września. Do końca 1999 r. kwota ta najprawdopodobniej wzrośnie dwukrotnie. Ponadto część prowadzonych w tym roku negocjacji z inwestorami zostanie sfinalizowana na początku 2000 r., więc wpływy mogą się okazać nawet czterokrotnie większe niż planowano.
- Jest popyt i podaż - mówi Emil Wąsacz, minister skarbu państwa. - Popyt, bo zachodni inwestorzy doceniają stabilność polskiego rynku i wartość polskich firm. Podaż, bo choć klimat polityczny nie zawsze jest najlepszy, management zakładów, załogi i związki zawodowe przekonały się do prywatyzacji. Nie tylko nie protestują, ale wręcz domagają się przekształceń.
Do września tego roku wpływy z prywatyzacji były wyższe niż w poprzednich latach. Przede wszystkim dzięki sprzedaży akcji banków. Pierwsza transakcja dotyczyła krakowskiego Banku Przemysłowo-Handlowego (BPH). Nabywcą został Bayerische Hypo- undVereinsbank, deklarujący chęć przejęcia 66 proc. udziałów. Za pozostającą w gestii skarbu państwa część pakietu BHV zapłacił 2,64 mld zł i zobowiązał się zainwestować w BPH dodatkowe 700 mln zł. - Cena jest istotna nie tylko dlatego, że państwo polskie potrzebuje pieniędzy, choćby na wykup zadłużenia - twierdzi Wąsacz. - Ma też olbrzymie znaczenie dla przejmowanych firm: o rzecz kupioną drogo dba się bowiem o wiele bardziej niż o darowaną.
Największą transakcją polskiej prywatyzacji była sprzedaż 52,9 proc. akcji banku Pekao SA za 4,3 mld zł. Pakiet nabyło konsorcjum Unicredito Italiano S.P.A. i Allianz Aktiengesellschaft. Włoski bank objął 50,9 proc. akcji, niemiecki ubezpieczyciel - 2 proc.
Irlandzki Allied Irish Bank (AIB) za 2,3 mld zł kupił 80 proc. akcji Banku Zachodniego (BZ), deklarując, że na inwestycje przeznaczy 850 mln zł (250 mln zł w ciągu siedmiu miesięcy od daty zakupu). AIB rozważa możliwość fuzji BZ z Wielkopolskim Bankiem Kredytowym, w którym posiada 60 proc. akcji. Pieniądze za akcje BZ wpłyną do kasy państwa najprawdopodobniej jeszcze w tym roku (umowa ma charakter warunkowy, by doszła do skutku, potrzebne są jeszcze dodatkowe zezwolenia formalne).
W listopadzie ubiegłego roku na sprzedaży 15 proc. akcji Telekomunikacji Polskiej skarb państwa zarobił 3,1 mld zł. Na początku września 1999 r. minister skarbu ogłosił tzw. krótką listę inwestorów chętnych do nabycia od 25 proc. do 35 proc. akcji tej firmy. Oznacza to, że negocjacje dotyczące ich sprzedaży dobiegają końca: przejmie je albo France Telekom, albo amerykańska SBC. Wartość transakcji trudna jest jednak do ustalenia. Optymiści uważają, że pakiet akcji TP można sprzedać po kursie giełdowym. Wtedy za 25 proc. akcji uzyskano by 10 mld zł. Analitycy domów maklerskich Pekao SA i PBK są jednak zdania, że taka suma jest mało realna i szacują cenę pakietu na 5 mld zł.
Minister Wąsacz ma nadzieję, że w tym roku można będzie sprzedać akcje Polskiego Koncernu Naftowego (wartość transakcji ocenia się na 3 mld zł) i PZU (również ok. 3 mld zł). Na przyszły rok przełożono natomiast prywatyzację Huty Katowice, bo klienci najbardziej zainteresowani jej zakupem, czyli British Steel i holenderski koncern Hoogovens, dokonali fuzji. Jeśli dojdzie do skutku, brytyjsko-holendersko-polska grupa byłaby największą na światowym rynku. Bez Huty Katowice BS/Hoogovens ustępuje jedynie koreańskiemu Posco i japońskiemu Nippon Steel.
Ministerstwo Skarbu zapowiada, że w przyszłym roku będzie można zauważyć efekty tegorocznych prac nad przekształceniami małych przedsiębiorstw z branż, w których dotychczas prywatyzacja przebiegała źle (np. hutniczej i cukrowniczej). Tymczasem tegoroczne, niespodziewanie wysokie wpływy doprowadziły do klęski urodzaju. Ponieważ nie planowano aż tak dużych dochodów - nie zaplanowano również wydatków. Dotychczas pieniądze z prywatyzacji przechodziły przez polski rynek walutowy. Duży napływ dewiz pod koniec tego roku mógłby wpłynąć na obniżenie ich ceny, a w konsekwencji pomniejszyć zyski państwa z transakcji prywatyzacyjnych, realizowanych na ogół w walutach obcych. Stanisław Gomułka, doradca ministra finansów, poinformował na początku września o możliwości spłaty części naszych zobowiązań zagranicznych prywatyzacyjną nadwyżką. I choć w połowie sierpnia prezes NBP Hanna Gronkiewicz-Waltz broniła idei przepływu nadwyżki przez polski rynek, na początku września ustąpiła. Wiceprezes NBP Jerzy Stopyra poinformował o pracach nad stworzeniem mechanizmu umożliwiającego ominięcie krajowego rynku walutowego. Oznacza to, że sukces tegorocznej prywatyzacji nie spowoduje znaczącej redukcji deficytu budżetowego. Ułatwi natomiast spłatę zadłużenia, a więc podniesie wiarygodność Polski na rynkach międzynarodowych.
- Jest popyt i podaż - mówi Emil Wąsacz, minister skarbu państwa. - Popyt, bo zachodni inwestorzy doceniają stabilność polskiego rynku i wartość polskich firm. Podaż, bo choć klimat polityczny nie zawsze jest najlepszy, management zakładów, załogi i związki zawodowe przekonały się do prywatyzacji. Nie tylko nie protestują, ale wręcz domagają się przekształceń.
Do września tego roku wpływy z prywatyzacji były wyższe niż w poprzednich latach. Przede wszystkim dzięki sprzedaży akcji banków. Pierwsza transakcja dotyczyła krakowskiego Banku Przemysłowo-Handlowego (BPH). Nabywcą został Bayerische Hypo- undVereinsbank, deklarujący chęć przejęcia 66 proc. udziałów. Za pozostającą w gestii skarbu państwa część pakietu BHV zapłacił 2,64 mld zł i zobowiązał się zainwestować w BPH dodatkowe 700 mln zł. - Cena jest istotna nie tylko dlatego, że państwo polskie potrzebuje pieniędzy, choćby na wykup zadłużenia - twierdzi Wąsacz. - Ma też olbrzymie znaczenie dla przejmowanych firm: o rzecz kupioną drogo dba się bowiem o wiele bardziej niż o darowaną.
Największą transakcją polskiej prywatyzacji była sprzedaż 52,9 proc. akcji banku Pekao SA za 4,3 mld zł. Pakiet nabyło konsorcjum Unicredito Italiano S.P.A. i Allianz Aktiengesellschaft. Włoski bank objął 50,9 proc. akcji, niemiecki ubezpieczyciel - 2 proc.
Irlandzki Allied Irish Bank (AIB) za 2,3 mld zł kupił 80 proc. akcji Banku Zachodniego (BZ), deklarując, że na inwestycje przeznaczy 850 mln zł (250 mln zł w ciągu siedmiu miesięcy od daty zakupu). AIB rozważa możliwość fuzji BZ z Wielkopolskim Bankiem Kredytowym, w którym posiada 60 proc. akcji. Pieniądze za akcje BZ wpłyną do kasy państwa najprawdopodobniej jeszcze w tym roku (umowa ma charakter warunkowy, by doszła do skutku, potrzebne są jeszcze dodatkowe zezwolenia formalne).
W listopadzie ubiegłego roku na sprzedaży 15 proc. akcji Telekomunikacji Polskiej skarb państwa zarobił 3,1 mld zł. Na początku września 1999 r. minister skarbu ogłosił tzw. krótką listę inwestorów chętnych do nabycia od 25 proc. do 35 proc. akcji tej firmy. Oznacza to, że negocjacje dotyczące ich sprzedaży dobiegają końca: przejmie je albo France Telekom, albo amerykańska SBC. Wartość transakcji trudna jest jednak do ustalenia. Optymiści uważają, że pakiet akcji TP można sprzedać po kursie giełdowym. Wtedy za 25 proc. akcji uzyskano by 10 mld zł. Analitycy domów maklerskich Pekao SA i PBK są jednak zdania, że taka suma jest mało realna i szacują cenę pakietu na 5 mld zł.
Minister Wąsacz ma nadzieję, że w tym roku można będzie sprzedać akcje Polskiego Koncernu Naftowego (wartość transakcji ocenia się na 3 mld zł) i PZU (również ok. 3 mld zł). Na przyszły rok przełożono natomiast prywatyzację Huty Katowice, bo klienci najbardziej zainteresowani jej zakupem, czyli British Steel i holenderski koncern Hoogovens, dokonali fuzji. Jeśli dojdzie do skutku, brytyjsko-holendersko-polska grupa byłaby największą na światowym rynku. Bez Huty Katowice BS/Hoogovens ustępuje jedynie koreańskiemu Posco i japońskiemu Nippon Steel.
Ministerstwo Skarbu zapowiada, że w przyszłym roku będzie można zauważyć efekty tegorocznych prac nad przekształceniami małych przedsiębiorstw z branż, w których dotychczas prywatyzacja przebiegała źle (np. hutniczej i cukrowniczej). Tymczasem tegoroczne, niespodziewanie wysokie wpływy doprowadziły do klęski urodzaju. Ponieważ nie planowano aż tak dużych dochodów - nie zaplanowano również wydatków. Dotychczas pieniądze z prywatyzacji przechodziły przez polski rynek walutowy. Duży napływ dewiz pod koniec tego roku mógłby wpłynąć na obniżenie ich ceny, a w konsekwencji pomniejszyć zyski państwa z transakcji prywatyzacyjnych, realizowanych na ogół w walutach obcych. Stanisław Gomułka, doradca ministra finansów, poinformował na początku września o możliwości spłaty części naszych zobowiązań zagranicznych prywatyzacyjną nadwyżką. I choć w połowie sierpnia prezes NBP Hanna Gronkiewicz-Waltz broniła idei przepływu nadwyżki przez polski rynek, na początku września ustąpiła. Wiceprezes NBP Jerzy Stopyra poinformował o pracach nad stworzeniem mechanizmu umożliwiającego ominięcie krajowego rynku walutowego. Oznacza to, że sukces tegorocznej prywatyzacji nie spowoduje znaczącej redukcji deficytu budżetowego. Ułatwi natomiast spłatę zadłużenia, a więc podniesie wiarygodność Polski na rynkach międzynarodowych.
Więcej możesz przeczytać w 38/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.