Wojciech Kozak uznał zarzuty NIK za "fałszywe i wredne". Odnosząc się do wniosku radnych LPR i PiS, powiedział: "w takiej sytuacji po prostu koalicji już nie ma. To jest chęć naprawiania wyników w sondażach przez PiS, a nie działanie dla dobra miasta stołecznego". Zapowiedział jednocześnie, że nie zrezygnuje ze stanowiska przewodniczącego stołecznej Rady. Głosowanie nad wnioskiem o jego odwołanie z tej funkcji odbędzie się podczas kolejnej sesji - 16 lutego.
Po burzliwej czwartkowej sesji Kozak oświadczył, że dążył do współpracy z prezydentem Warszawy. "Uważam, że mam doświadczenie, które prezydent Kaczyński mógł wykorzystać. Nie zrobił tego" - powiedział. Podkreślił też, że "najbardziej istotne elementy porozumienia koalicyjnego nie zostały zrealizowane: nie powstał wspólny projekt statutu miasta, nie umocowano burmistrzów w odpowiednie kompetencje, nie stworzono urzędów dzielnicowych podległym burmistrzom, nie zdecentralizowano należycie kompetencji".
PO nie wycofa również swoich ludzi z urzędów dzielnicowych. "Są oni dobrze przygotowani do pełnienia funkcji politycznych" - argumentował Kozak.
Przewodniczący warszawskiej PO Andrzej Machowski przyznał, że "praktyka koalicji PO i PiS w Warszawie pokazuje, jak trudne mogłoby być porozumienie obu partii na poziomie ogólnopolskim".
Porozumienie koalicyjne PO-PiS w samorządzie warszawskim zawarto w listopadzie 2002 roku po wyborach samorządowych. Koalicja PiS (24 radnych) i PO (8 radnych) umożliwiała uzyskanie większości podczas głosowań w Radzie Miasta.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński powiedział, że ewentualnej przyszłej koalicji rządowej z PO nie uzależnia od sytuacji lokalnej. "Platforma musi się oczyścić i to jest główny warunek, aby współtworzyć z nią rząd".
Jarosław Kaczyński powiedział także, że aby rozmawiać z PO o przyszłym rządzie, konieczne jest także usunięcie z jej szeregów takich osób jak Andrzej Olechowski. Zdaniem PiS, Olechowski należy do "partii białej flagi", w której znajdują się ludzie dystansujący się od twardej polityki Polski w sprawie zapisów konstytucji europejskiej. "Jeżeli Olechowski miałby być ministrem spraw zagranicznych w rządzie kierowanym przez PO, to my oczywiście do takiego rządu nie wstąpimy" - podkreślił prezes PiS.
O oczyszczenie szeregów Platformy apelował w ostatnią sobotę także prezydent Warszawy Lech Kaczyński. Chodzi - jak określił - o "wyeliminowanie z szeregów partii niewłaściwych ludzi".
Poinformował także, że prezydent Warszawy Lech Kaczyński rozmawiał z jednym z liderów PO Janem Rokitą o dalszej współpracy obu partii w stolicy. "Prawdopodobnie dojdzie jeszcze do rozmów pomiędzy PiS-em a PO, jednak warunkiem ich podjęcia jest odsunięcie Wojciecha Kozaka" - podkreślił. Do spotkania miało dojść jeszcze w czwartek.
Tymczasem sekretarz generalny Platformy Paweł Piskorski powiedział, że takich rozmów nie będzie. "Trudno. Jeśli PiS woli rządzić z LPR w Warszawie, to będzie rządził z LPR" - powiedział Piskorski, poproszony o komentarz do sytuacji w warszawskim samorządzie.
"W ciągu ostatnich dni mamy do czynienia z absolutnie skandaliczną falą pomówień i ataków, których m.in., adresatem jest pan Wojciech Kozak" - dodał. Wniosek o odwołanie Kozaka świadczy o kolejnym ochłodzeniu relacji PO i PiS w samorządzie. "Kilka dni temu PiS zerwał koalicję w Gdańsku, teraz zerwał w Warszawie - trudno" - powiedział.
em, pap