Zadaniem eurodeputowanych - jak podkreślili - nie były negocjacje, ale ocena atmosfery wokół konstytucji i możliwości znalezienia odpowiedniego dla wszystkich rozwiązania w najbardziej spornej kwestii - systemu głosowania w Radzie UE.
"Uważamy, że na bazie systemu podwójnej większości (jaki zaproponował Konwent) dojdzie do rozwiązania, które uwzględni polskie argumenty. Porozumiemy się jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego" - powiedział Haensch na konferencji prasowej. Dodał, że możliwości rozwiązań jest wiele, ale trzeba poczekać na propozycje Irlandczyków, którzy w tym półroczu przewodniczą Unii Europejskiej.
Eurodeputowani sondują nie tylko stanowiska Polski, ale także Hiszpanii, Francji i Niemiec oraz innych krajów. Zapewniają, że rezultat rozmów zawsze jest podobny - wszyscy uważają, że UE potrzebuje konstytucji i chcą porozumienia.
Andrew Duff zwrócił uwagę na obawy Polaków, że w Europie powstanie "niemiecko-francuski dyrektoriat". "Natomiast Parlament Europejski i Komisja obawiają się, że jeżeli teraz się nie porozumiemy, dojdzie do podziału Europy na dwa obozy: lepszych i gorszych" - ostrzegł.
Zdaniem eurodeputowanych, możliwe jest przyjęcie systemu podwójnej większości, ale w niektórych przypadkach, na prośbę któregoś z państw stosowano by metodę nicejską. Można by też - jak wskazał Haensch - przyjąć klauzulę "rendez-vous", czyli odłożyć decyzję o zmianie systemu głosowania o kilka lat. Kolejna propozycja to różne progi podejmowania decyzji w systemie podwójnej większości.
W debacie nad unijną konstytucją Polska i Hiszpania bronią korzystnego dla nich systemu głosowania w Radzie UE uzgodnionego w Nicei w 2000 roku. Przyznaje im on po 27 głosów w Radzie - o dwa mniej niż Niemcom, Francji, Wielkiej Brytanii i Włochom. W projekcie konstytucji Konwent zaproponował rezygnację z tej metody w 2009 roku na rzecz systemu podwójnej większości, w którym decyzje zapadałyby przy poparciu co najmniej połowy państw UE, które reprezentują razem 60 proc. ludności Unii. Ta metoda znacznie wzmacnia pozycję Niemiec, największego państwa UE.
Mam wrażenie, że członkowie rządu nie wytłumaczyli dostatecznie politykom europejskim polskich racji w sprawie konstytucji UE. Dopiero po spotkaniach z przedstawicielami PO członkowie Parlamentu Europejskiego zaczynają rozumieć polskie racje - oświadczył szef klubu PO Jan Rokita po spotkaniu z eurodeputowanymi, w którym uczestniczył też były szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Jacek Saryusz-Wolski.
"Wytłumaczyliśmy im nasze argumenty i to było pocieszające, że spotkanie kończyło się ich podziękowaniami, że w końcu rozumieją lepiej pozycję Polski - powiedział Rokita. "To nie jest kompromis, ale początek drogi do korzystnego dla Polski kompromisu, takiego, który by nie naruszał podstawowych polskich interesów".
Tymczasem kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder i prezydent Francji Jacques Chirac zaprezentowali po zakończeniu niemiecko-francuskich konsultacji w Genshagen (Brandenburgia) bezkompromisowe stanowisko w kwestii przyszłej konstytucji europejskiej. Zgodnie opowiedzieli się za wprowadzeniem do konstytucji zasady podwójnej większości w wersji zaproponowanej przez Konwent Europejski. Obaj politycy ustalili, że wspólne stanowisko obu krajów kanclerz Schroeder przedstawi wieczorem w Dublinie premierowi Irlandii, która w tym półroczu przewodniczy UE.
"Uzgodniliśmy, że należy wprowadzić w życie to, co zaproponował Konwent, czyli podwójną większość w oparciu o zasadę 50:60" - powiedział Chirac na wspólnej konferencji prasowej.
Obaj politycy opowiedzieli się też za ograniczeniem liczby komisarzy w Komisji Europejskiej. Takie rozwiązanie ma zapewnić - ich zdaniem - większą skuteczność Komisji.
Chirac podkreślił, że życzeniem obu krajów jest uchwalenie konstytucji do czerwca 2004 r. Schroeder zauważył, że nie należy jednak dążyć do porozumienia "za wszelką cenę". Gdyby nie doszło do przyjęcia konstytucji podczas prezydencji Irlandii, należy zabiegać o uchwalenie Traktatu Konstytucyjnego do końca bieżącego roku - powiedział Chirac.
em, pap