Zajęcia z dziećmi w remizie prowadzi Marcin Lewandowski, który jest studentem czwartego roku pedagogiki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
"Jest to w pewnym sensie moja autorska wersja pedagogiki zabawy, dialogu. Bawimy się, a przy okazji poznajemy siebie. Dzieci nie wydają się być zestresowane istniejącą sytuacją, jakby się do tego przyzwyczaiły" - powiedział we wtorek Lewandowski.
Zajęcia w remizie zaplanowano na razie do końca tygodnia. Nie wiadomo jednak, czy do tego czasu sytuacja ulegnie zmianie, rodzice są bowiem nieprzejednani. Bez echa ze strony rodziców pozostały skierowane do nich przed kilkoma dniami listy kujawsko- pomorskiej kurator oświaty Wiesławy Wyszyńskiej, w których apelowała o rozsądek i posyłanie dzieci do szkoły.
"Nie ustąpimy, nie poślemy dzieci na lekcje dopóki wójt gminy nie zwolni dyrektorki szkoły i nie odwoła ochroniarzy pilnujących przed nami wejścia do szkoły" - po raz kolejny we wtorek zapowiedział przewodniczący komitetu protestacyjnego rodziców Roman Sławkowski.
Konflikt w Szafarni trwa od trzech lat. Najpierw władze gminy dwukrotnie podejmowały uchwały o likwidacji szkoły, ale mieszkańcy wsi doprowadzili do uchylenia ich przez sąd ze względu na uchybienia formalne. W czasie toczącego się sporu rodzice okupowali palcówkę, a nauczyciele uczyli dzieci za darmo.
Od września zeszłego roku szkoła zaczęła funkcjonować normalnie. Kierowała nią dawna dyrektorka, która w czasie strajku pracowała bez wynagrodzenia. Po dwóch miesiącach radni podjęli kolejna uchwałę, która przewiduje zamknięcie szkoły po zakończeniu roku szkolnego.
Przed kilkoma tygodniami wójt, powołując się na obowiązujące w oświacie przepisy, zmienił dyrektorkę szkoły, na co rodzice zareagowali okupacją. Na liście uczniów figuruje 26 dzieci.
oj, pap