Dlaczego u nas bardziej opłaca się chorować niż być zdrowym?
Polscy racownicy częściej przebywają na zwolnieniu lekarskim niż ich koledzy z krajów OECD. Koszty, jakie ponosi Polska z tego powodu, należą do jednych z wyższych w Europie. W 1995 r. na zasiłki chorobowe wydano w naszym kraju dwa razy więcej niż w Niemczech i Belgii oraz pięć razy więcej niż w Wielkiej Brytanii, a wydatki na renty inwalidzkie są najwyższe w Europie - stwierdzili autorzy najnowszego raportu Banku Światowego "Polskie programy świadczeń chorobowych i inwalidzkich".
Z analiz ZUS wynika, że ubezpieczeni coraz dłużej chorują. W 1991 r. przebywali na zwolnieniu średnio 18 dni, a w ubiegłym roku już 20. Alarmujący wzrost absencji chorobowej zanotowano wśród prowadzących działalność gospodarczą. W 1991 r. chorowali oni średnio 14 dni, a w 1998 r. - aż 38 dni. Zwiększa się także przeciętne wynagrodzenie wypłacane podczas choroby. W ubiegłym roku zasiłek był prawie o 20 proc. wyższy niż dwa lata temu i wynosił ponad 26 zł dziennie.
Częstsza niż w innych krajach Europy nieobecność w pracy nie wynika ze złej kondycji zdrowotnej Polaków. Wręcz przeciwnie. Dane GUS świadczą o tym, że poprawił się nasz stan zdrowia (pisaliśmy o tym dwa tygodnie temu). Żyjemy coraz dłużej, każdego roku coraz mniej osób umiera z powodu chorób układu krążenia. Chętniej jadamy warzywa i owoce, rezygnujemy zaś z produktów zawierających szkodliwy cholesterol: z tłustego mięsa i masła. Dane te wskazują jednoznacznie, że zdrowie staje wartością. Czyżby nie dla wszystkich?
Nie ma powodu, aby uważać, że polscy pracownicy są rzeczywiście bardziej chorzy albo więcej jest wśród nich inwalidów. Przyczyna musi tkwić w kształcie i sposobie funkcjonowania systemów świadczeń chorobowych i inwalidzkich - twierdzą eksperci Banku Światowego. Kontrole prowadzone przez pracowników ZUS potwierdzają tę opinię. Wykazują one, że nieustannie wzrasta liczba osób niewłaściwie wykorzystujących zwolnienia lekarskie. W 1991 r. takich "chorych" było 178, a w 1998 r. - ponad 2,2 tys. Ludzie ci zostali pozbawieni prawa do zasiłku za 90 tys. dni. Fundusz Ubezpieczeń Społecznych zaoszczędził dzięki temu ponad 2,5 mln zł. Co piąta dokumentacja medyczna budziła wątpliwości kontrolerów pod względem zasadności kierowania pacjenta na zwolnienie.
Raport Banku Światowego wskazuje na obecnych w każdym kraju homo oeconomicus, którzy doskonale umieją liczyć i dokonują najkorzystniejszego dla siebie wyboru. "Coraz częściej mamy do czynienia nie ze zniewolonym klientem, lecz z wyzwolonym konsumentem, z obywatelem kalkulującym" - twierdzą autorzy raportu. Należą do nich przede wszystkim osoby prowadzące działalność gospodarczą. "Część ubezpieczonych uczyniła sobie z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych podstawowe, a część dodatkowe źródło dochodu" - czytamy w pracy "Absencja chorobowa w 1998 r.", przygotowanej przez Departament Zasiłków ZUS. Wysokość wypłaconych tym osobom świadczeń była wielokrotnie wyższa od opłaconych przez nie składek. - Niektórzy ludzie prowadzący działalność gospodarczą już kilka tygodni po zarejestrowaniu firmy idą na zwolnienie. Jest to ich świadoma decyzja. Bardziej im się przecież opłaca otrzymywać miesięcznie na przykład 1,5 tys. zł zasiłku chorobowego niż kilkaset złotych zasiłku dla bezrobotnych - tłumaczy jeden z pracowników ZUS.
Coraz chętniej ze zwolnień korzystają również pracownicy sektora publicznego. W 1997 r. liczba ubezpieczonych w tej grupie spadła o ponad 600 tys. w porównaniu z rokiem 1996. W tym samym czasie wzrosła natomiast o pół dnia przeciętna absencja chorobowa - z 7,4 dnia w 1996 r. do 8 dni w 1997 r.
W Polsce nie tylko opłaca się chorować, ale i wydawać zwolnienia. Ponieważ zarobki lekarzy są niskie, dla niektórych z nich wypisywanie druków L-4 - poświadczających niezgodny z prawdą stan zdrowia pacjenta - stanowi niezłe źródło utrzymania. Z analiz ZUS wynika, że niektórzy lekarze wystawiali orzeczenia o czasowej niezdolności do pracy, mimo że chorzy nie mieli dokumentacji medycznej lub nie przeprowadzono badań potwierdzających rozpoznanie. Ponadto wypisywano zwolnienia z wsteczną datą. Kontrolerzy z I Oddziału ZUS w Warszawie stwierdzili, że jeden z lekarzy wystawiał zaświadczenia o czasowej niezdolności do pracy nawet z datą dwa miesiące wstecz. W 1995 r. w Bydgoskiem udaremniono działalność zorganizowanej grupy przestępczej. Jej członkowie podawali się za właścicieli bądź pracowników nie istniejących przedsiębiorstw i wpłacali składki na ubezpieczenie społeczne. Po kilku tygodniach szli na wielomiesięczne zwolnienie. W procederze tym pomagali lekarze, którzy wypisywali fikcyjne zwolnienia lekarskie. Członkowie tej grupy wyłudzili z ubezpieczenia społecznego ponad 400 tys. zł.
- Dotychczas, choć lekarz kontrolujący nawet wielokrotnie stwierdzał uchybienia, nie miał innej możliwości oddziaływania na lekarza wydającego zwolnienia niż skierowanie go na przeszkolenie - przypomina Anna Warchoł, rzecznik prasowy ZUS. Gdy dochodziło do procesów, wobec lekarzy nie wyciągano żadnych konsekwencji ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu. Zgodnie z nową ustawą o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa, można ich pozbawić prawa wypisywania druków L-4. Kara może obowiązywać do roku.
W Belgii kontroluje się, ile zwolnień wypisują poszczególni lekarze. Jeśli któryś z nich wydaje szczególnie dużo orzeczeń o niezdolności do pracy, zwraca mu się na to uwagę, a jego pacjenci są kierowani na ponowne badanie. W Szwecji instytucje systemu zabezpieczenia społecznego również oceniają działalność lekarzy. W razie stwierdzenia nieprawidłowości w wystawianiu zwolnień zarówno medycy, jak i pacjenci zostają poinformowani, że przedkładane przez nich zaświadczenia nie będą akceptowane jako podstawa do wypłaty zasiłku lub wynagrodzenia.
- Jeżeli ZUS będzie korzystał z wszelkich uprawnień, jakie daje mu nowa ustawa, to szacujemy, że wydatki na zasiłki chorobowe i renty inwalidzkie zmaleją o miliard złotych rocznie. Wprowadzenie nowych programów w wielu krajach europejskich pozwoliło zaoszczędzić ok. 1 proc. PKB. Gdybyśmy uwzględnili uwagi Banku Światowego i dokonali dalszych zmian w systemie zasiłków chorobowych, moglibyśmy ograniczyć wydatki na ten cel o 6 mld zł - szacuje Ryszard Petru, doradca ministra finansów.
- Nowa ustawa o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa, której niektóre przepisy obowiązują od końca lipca tego roku, jest pierwszym krokiem ograniczającym proceder nadużywania zwolnień lekarskich - wyrażają nadzieję jej twórcy. Zezwala ona na skrócenie prawa do zasiłku chorobowego, jeżeli chory szybciej wrócił do zdrowia. Lekarze wydający zaświadczenia o chorobie będą musieli mieć uprawnienia lub koncesje, które będą mogły zostać cofnięte w wypadku stwierdzenia nieprawidłowości. ZUS zatrudni więcej lekarzy-orzeczników systemu ubezpieczeń społecznych. Dzięki temu możliwa będzie skuteczniejsza kontrola osób zarejestrowanych jako przewlekle chore. Ponadto pracodawcy mogą żądać ponownego przeprowadzenia badań lekarskich przez ZUS, gdy choroba pracownika budzi wątpliwości. Tak jest już w większości krajów Europy. W Belgii pracodawca może zakontraktować dowolną prywatną przychodnię lub lekarza, który przeprowadza ponowne badanie lekarskie stanowiące "drugą opinię" obok zaświadczenia wystawionego przez lekarza leczącego. W niektórych krajach Europy wprowadzono także specjalne programy mające na celu promowanie zdrowia i edukację prozdrowotną - zapobieganie stresowi, utrzymywanie sprawności fizycznej, zalecanie odpowiednich diet. Ponadto wypłata świadczeń chorobowych nie rozpoczyna się z pierwszym dniem absencji chorobowej, lecz po kilku dniach oczekiwania. W Belgii i Szwecji obowiązuje dzień oczekiwania, w Holandii - dwa dni, a w Wielkiej Brytanii - trzy. Doświadczenie szwedzkie pokazuje, że wprowadzenie dnia oczekiwania może znacznie zmniejszyć krótkie nieobecności z powodu choroby. Rok po wprowadzeniu tego przepisu liczba jednodniowych absencji spadła o 68 proc., a nieobecności trwających do tygodnia - o 38 proc.
W Polsce pracodawcy niekiedy wręcz zachęcają pracowników do korzystania z zasiłku chorobowego. Na przykład wówczas, gdy firma znajduje się w trudnej sytuacji finansowej. - Wiele osób biernie akceptuje chorobę i inwalidztwo jako coś, na co człowiek nie ma wpływu. Tymczasem dobrze skonstruowane programy zasiłków chorobowych i rentowych zachęcają chorych do ćwiczeń, motywują do unikania inwalidztwa, do prowadzenia rehabilitacji osób niepełnosprawnych, aby mogły one jak najszybciej wrócić do pracy, oraz koncentrują się na tym, co pacjenci mogą robić, a nie na tym, czego już nie potrafią wykonać - twierdzą autorzy raportu "Polskie programy świadczeń chorobowych i inwalidzkich". - Nowa ustawa nie daje zachęty do niechorowania. Jedynym bodźcem do dbania o własne zdrowie jest obniżenie wysokości pensji na czas trwania choroby - ocenia Ryszard Petru. Czy to wystarczy, abyśmy zaczęli cenić nasze zdrowie?
Z analiz ZUS wynika, że ubezpieczeni coraz dłużej chorują. W 1991 r. przebywali na zwolnieniu średnio 18 dni, a w ubiegłym roku już 20. Alarmujący wzrost absencji chorobowej zanotowano wśród prowadzących działalność gospodarczą. W 1991 r. chorowali oni średnio 14 dni, a w 1998 r. - aż 38 dni. Zwiększa się także przeciętne wynagrodzenie wypłacane podczas choroby. W ubiegłym roku zasiłek był prawie o 20 proc. wyższy niż dwa lata temu i wynosił ponad 26 zł dziennie.
Częstsza niż w innych krajach Europy nieobecność w pracy nie wynika ze złej kondycji zdrowotnej Polaków. Wręcz przeciwnie. Dane GUS świadczą o tym, że poprawił się nasz stan zdrowia (pisaliśmy o tym dwa tygodnie temu). Żyjemy coraz dłużej, każdego roku coraz mniej osób umiera z powodu chorób układu krążenia. Chętniej jadamy warzywa i owoce, rezygnujemy zaś z produktów zawierających szkodliwy cholesterol: z tłustego mięsa i masła. Dane te wskazują jednoznacznie, że zdrowie staje wartością. Czyżby nie dla wszystkich?
Nie ma powodu, aby uważać, że polscy pracownicy są rzeczywiście bardziej chorzy albo więcej jest wśród nich inwalidów. Przyczyna musi tkwić w kształcie i sposobie funkcjonowania systemów świadczeń chorobowych i inwalidzkich - twierdzą eksperci Banku Światowego. Kontrole prowadzone przez pracowników ZUS potwierdzają tę opinię. Wykazują one, że nieustannie wzrasta liczba osób niewłaściwie wykorzystujących zwolnienia lekarskie. W 1991 r. takich "chorych" było 178, a w 1998 r. - ponad 2,2 tys. Ludzie ci zostali pozbawieni prawa do zasiłku za 90 tys. dni. Fundusz Ubezpieczeń Społecznych zaoszczędził dzięki temu ponad 2,5 mln zł. Co piąta dokumentacja medyczna budziła wątpliwości kontrolerów pod względem zasadności kierowania pacjenta na zwolnienie.
Raport Banku Światowego wskazuje na obecnych w każdym kraju homo oeconomicus, którzy doskonale umieją liczyć i dokonują najkorzystniejszego dla siebie wyboru. "Coraz częściej mamy do czynienia nie ze zniewolonym klientem, lecz z wyzwolonym konsumentem, z obywatelem kalkulującym" - twierdzą autorzy raportu. Należą do nich przede wszystkim osoby prowadzące działalność gospodarczą. "Część ubezpieczonych uczyniła sobie z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych podstawowe, a część dodatkowe źródło dochodu" - czytamy w pracy "Absencja chorobowa w 1998 r.", przygotowanej przez Departament Zasiłków ZUS. Wysokość wypłaconych tym osobom świadczeń była wielokrotnie wyższa od opłaconych przez nie składek. - Niektórzy ludzie prowadzący działalność gospodarczą już kilka tygodni po zarejestrowaniu firmy idą na zwolnienie. Jest to ich świadoma decyzja. Bardziej im się przecież opłaca otrzymywać miesięcznie na przykład 1,5 tys. zł zasiłku chorobowego niż kilkaset złotych zasiłku dla bezrobotnych - tłumaczy jeden z pracowników ZUS.
Coraz chętniej ze zwolnień korzystają również pracownicy sektora publicznego. W 1997 r. liczba ubezpieczonych w tej grupie spadła o ponad 600 tys. w porównaniu z rokiem 1996. W tym samym czasie wzrosła natomiast o pół dnia przeciętna absencja chorobowa - z 7,4 dnia w 1996 r. do 8 dni w 1997 r.
W Polsce nie tylko opłaca się chorować, ale i wydawać zwolnienia. Ponieważ zarobki lekarzy są niskie, dla niektórych z nich wypisywanie druków L-4 - poświadczających niezgodny z prawdą stan zdrowia pacjenta - stanowi niezłe źródło utrzymania. Z analiz ZUS wynika, że niektórzy lekarze wystawiali orzeczenia o czasowej niezdolności do pracy, mimo że chorzy nie mieli dokumentacji medycznej lub nie przeprowadzono badań potwierdzających rozpoznanie. Ponadto wypisywano zwolnienia z wsteczną datą. Kontrolerzy z I Oddziału ZUS w Warszawie stwierdzili, że jeden z lekarzy wystawiał zaświadczenia o czasowej niezdolności do pracy nawet z datą dwa miesiące wstecz. W 1995 r. w Bydgoskiem udaremniono działalność zorganizowanej grupy przestępczej. Jej członkowie podawali się za właścicieli bądź pracowników nie istniejących przedsiębiorstw i wpłacali składki na ubezpieczenie społeczne. Po kilku tygodniach szli na wielomiesięczne zwolnienie. W procederze tym pomagali lekarze, którzy wypisywali fikcyjne zwolnienia lekarskie. Członkowie tej grupy wyłudzili z ubezpieczenia społecznego ponad 400 tys. zł.
- Dotychczas, choć lekarz kontrolujący nawet wielokrotnie stwierdzał uchybienia, nie miał innej możliwości oddziaływania na lekarza wydającego zwolnienia niż skierowanie go na przeszkolenie - przypomina Anna Warchoł, rzecznik prasowy ZUS. Gdy dochodziło do procesów, wobec lekarzy nie wyciągano żadnych konsekwencji ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu. Zgodnie z nową ustawą o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa, można ich pozbawić prawa wypisywania druków L-4. Kara może obowiązywać do roku.
W Belgii kontroluje się, ile zwolnień wypisują poszczególni lekarze. Jeśli któryś z nich wydaje szczególnie dużo orzeczeń o niezdolności do pracy, zwraca mu się na to uwagę, a jego pacjenci są kierowani na ponowne badanie. W Szwecji instytucje systemu zabezpieczenia społecznego również oceniają działalność lekarzy. W razie stwierdzenia nieprawidłowości w wystawianiu zwolnień zarówno medycy, jak i pacjenci zostają poinformowani, że przedkładane przez nich zaświadczenia nie będą akceptowane jako podstawa do wypłaty zasiłku lub wynagrodzenia.
- Jeżeli ZUS będzie korzystał z wszelkich uprawnień, jakie daje mu nowa ustawa, to szacujemy, że wydatki na zasiłki chorobowe i renty inwalidzkie zmaleją o miliard złotych rocznie. Wprowadzenie nowych programów w wielu krajach europejskich pozwoliło zaoszczędzić ok. 1 proc. PKB. Gdybyśmy uwzględnili uwagi Banku Światowego i dokonali dalszych zmian w systemie zasiłków chorobowych, moglibyśmy ograniczyć wydatki na ten cel o 6 mld zł - szacuje Ryszard Petru, doradca ministra finansów.
- Nowa ustawa o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa, której niektóre przepisy obowiązują od końca lipca tego roku, jest pierwszym krokiem ograniczającym proceder nadużywania zwolnień lekarskich - wyrażają nadzieję jej twórcy. Zezwala ona na skrócenie prawa do zasiłku chorobowego, jeżeli chory szybciej wrócił do zdrowia. Lekarze wydający zaświadczenia o chorobie będą musieli mieć uprawnienia lub koncesje, które będą mogły zostać cofnięte w wypadku stwierdzenia nieprawidłowości. ZUS zatrudni więcej lekarzy-orzeczników systemu ubezpieczeń społecznych. Dzięki temu możliwa będzie skuteczniejsza kontrola osób zarejestrowanych jako przewlekle chore. Ponadto pracodawcy mogą żądać ponownego przeprowadzenia badań lekarskich przez ZUS, gdy choroba pracownika budzi wątpliwości. Tak jest już w większości krajów Europy. W Belgii pracodawca może zakontraktować dowolną prywatną przychodnię lub lekarza, który przeprowadza ponowne badanie lekarskie stanowiące "drugą opinię" obok zaświadczenia wystawionego przez lekarza leczącego. W niektórych krajach Europy wprowadzono także specjalne programy mające na celu promowanie zdrowia i edukację prozdrowotną - zapobieganie stresowi, utrzymywanie sprawności fizycznej, zalecanie odpowiednich diet. Ponadto wypłata świadczeń chorobowych nie rozpoczyna się z pierwszym dniem absencji chorobowej, lecz po kilku dniach oczekiwania. W Belgii i Szwecji obowiązuje dzień oczekiwania, w Holandii - dwa dni, a w Wielkiej Brytanii - trzy. Doświadczenie szwedzkie pokazuje, że wprowadzenie dnia oczekiwania może znacznie zmniejszyć krótkie nieobecności z powodu choroby. Rok po wprowadzeniu tego przepisu liczba jednodniowych absencji spadła o 68 proc., a nieobecności trwających do tygodnia - o 38 proc.
W Polsce pracodawcy niekiedy wręcz zachęcają pracowników do korzystania z zasiłku chorobowego. Na przykład wówczas, gdy firma znajduje się w trudnej sytuacji finansowej. - Wiele osób biernie akceptuje chorobę i inwalidztwo jako coś, na co człowiek nie ma wpływu. Tymczasem dobrze skonstruowane programy zasiłków chorobowych i rentowych zachęcają chorych do ćwiczeń, motywują do unikania inwalidztwa, do prowadzenia rehabilitacji osób niepełnosprawnych, aby mogły one jak najszybciej wrócić do pracy, oraz koncentrują się na tym, co pacjenci mogą robić, a nie na tym, czego już nie potrafią wykonać - twierdzą autorzy raportu "Polskie programy świadczeń chorobowych i inwalidzkich". - Nowa ustawa nie daje zachęty do niechorowania. Jedynym bodźcem do dbania o własne zdrowie jest obniżenie wysokości pensji na czas trwania choroby - ocenia Ryszard Petru. Czy to wystarczy, abyśmy zaczęli cenić nasze zdrowie?
Więcej możesz przeczytać w 39/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.