Wiceminister Piechota ponad dwie i pół godziny przekonywał posłów, że bezpieczeństwo energetyczne Polski jest wysokie i stabilne, dzięki temu, że kraj nasz ma zróżnicowane źródła dostaw energii. "Paliwa stałe - węgiel kamienny i brunatny - są podstawowymi nośnikami energii w polskiej gospodarce (64,2 proc. w krajowym bilansie paliw).
Porównywał warunki polskie z krajami Unii Europejskiej, które także - jak twierdził - nie posiadają własnych zasobów nośników energii, z wyjątkiem węgla. "Paliwo to nie jest jednak uważane za przyszłościowe, ze względu na wysokie koszty związane z zanieczyszczeniem środowiska".
Dlatego także Polska podobnie jak Unia, nie będzie niezależna od dostaw nośników energii z innych krajów. Przyznał jednak, że polskie zapasy gazu ziemnego są "znacznie" mniejsze od zapasów w UE, ale będziemy dążyć do ich wzrostu o 3,9 mln metrów sześciennych (zapewnienia 90-dniowych zapasów paliw płynnych, odpowiadających wymaganiom UE) w ciągu kilku lat. "Niezbędny poziom zapasów zostanie osiągnięty do 31 grudnia 2008 roku" - powiedział Piechota. Zapewnił, że w razie dłuższego odcięcia dostaw gazu Polska mogłaby przez miesiąc zapewnić pełną dostawę tego surowca dla odbiorców indywidualnych przy ograniczeniu dostaw dla zakładów przemysłowych.
Wicepremier Marek Pol oświadczył natomiast, że premier Leszek Miller w rozmowie z szefem rosyjskiego rządu Michaiłem Kasjanowem uzyskał zapewnienie, że "ani za 10 dni, ani nigdy więcej taka sytuacja się nie powtórzy".
Opozycja jednak nie dała się przekonać. Podczas debaty szef klubu PO Jan Rokita wezwał do dymisji wicepremiera Pola jako osoby odpowiedzialnej za doprowadzenie do zagrożenia energetycznego kraju. "Ten mały, Bogu dzięki, kryzys jest wielką porażką polityki energetycznej rządu Millera i Pola" - podkreślił.
Bogdan Pęk (LPR) ocenił informację przedstawioną przez Piechotę jako: "Dziesiątki tysięcy słów z treścią właściwie zerową". Według niego, to "hucpa w Sejmie".
Informacja nie zyskała też przychylności PiS. Kazimierz Marcinkiewicz powiedział, że ograniczenie dostaw gazu to "nie jest zagrożenie bezpieczeństwa narodowego, ale brak bezpieczeństwa energetycznego kraju". Dodał, że to skandal, iż informacji nie składa premier Miller, podczas gdy "wielka firma rosyjska napluła nam w twarz".
Ostre wystąpienia posłów opozycji łagodził Wiesław Kaczmarek (SLD), który mówił, że przerwa w dostawie gazu była wynikiem wzajemnych rozliczeń między Rosją i Białorusią i Polska nie miała na to wpływu. Ocenił, że mogło do tego dojść także z powodu przerwy technicznej lub awarii w wyniku ataku terrorystycznego. Namawiał do "niedramatyzowania".
W trakcie debaty Antoni Macierewicz (Ruch Katolicko-Narodowy) wniósł o odrzucenie informacji rządu. Głosowanie - za dwa tygodnie.
Cztery partie opozycyjne - PiS, SKL, PSL i LPR - wezwały premiera do powołania specjalnego zespołu, który opracuje dla Sejmu koncepcję oddalenia bieżących zagrożeń i polityki energetycznej na najbliższe 2 lata. W pracach zespołu - według sygnatariuszy porozumienia - w charakterze obserwatorów powinni uczestniczyć także przedstawiciele opozycji. "Domagamy się także jasnego stwierdzenia przez rząd w formie uchwały, że dywersyfikacja źródeł zaopatrzenia Polski w gaz jest jednym z najwyższych priorytetów rządowych". Kwestia zapewnienia Polsce bezpieczeństwa energetycznego powinna być przedmiotem porozumienia wszystkich sił politycznych - czytamy w tekście porozumienia.
Odrębną kwestią jest zapowiedź dążenia do wyciągnięcia politycznych i - ewentualnie - karnych konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za ten stan rzeczy - powiedział dziennikarzom Ludwik Dorn (PiS). "Tutaj zdecydowaliśmy się zebrać i przeanalizować wszystkie źródła dostępne dla nas w celu ustalenia (...) personalnej odpowiedzialności" - zaznaczył. Po zebraniu takich danych politycy opozycji zdecydują, jakich sposobów wyciągnięcia konsekwencji będą się domagać. Ich zdaniem, powinien zostać zdymisjonowany wicepremier Marek Pol jako "osoba odpowiedzialna za doprowadzenie do zagrożenie energetycznego kraju".
Ten kontrakt został podpisany przez rząd premier Suchockiej i gdyby nie został w ostatniej chwili renegocjowany, Polska płaciłaby za gaz, którego nie byłaby w stanie zużyć - bronił się wicepremier Pol.
oj, em, pap