RÓBMY SWOJE

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dwa lata od przypomnienia przez polityków tworzących Akcję Wyborczą Solidarność hasła z manifestacji stanu wojennego: "Chodźcie z nami" to okres wystarczający, by dokonać podsumowania
Postkomuniści zyskali wyraźną przewagę, a przez Polskę przetoczyła się fala demonstracji i już zapowiadane są następne. Coraz bardziej niecierpliwi, aroganccy i bezczelni postkomuniści wzywają do obalenia rządu. Nie po raz pierwszy formacja wyrosła z nurtu zdrady narodowej, renegactwa, kolaboracji i korupcji liczy na krótką pamięć jednych, zmęczenie drugich oraz ignorancję i naiwność trzecich.
Trafna wydaje się zamieszczona w "Życiu" konstatacja Mariusza Kamińskiego z Ligi Republikańskiej: "... czasem sam mam poczucie istnienia dwóch narodów, bo nie znam osobiście nikogo, kto głosowałby na Kwaśniewskiego. Żyjemy obok siebie". Takie przepołowienie Polski grozi utrwaleniem się stanu wewnętrznej zimnej wojny, w której naprzeciw siebie stoją dwie strony i jakikolwiek dialog pomiędzy nimi nie jest możliwy. Ten stan będzie trwać dopóty, dopóki postkomuniści nie zostaną osłabieni i zmarginalizowani. Prawica nie może zawierać z nurtem wyrosłym z tradycji zdrady narodowej układów i kompromisów. Pomijając oczywiste i najważniejsze względy moralne, to gdyby akcja weszła faktycznie w jakikolwiek układ z SLD, wówczas to, co dziś jest prokomunistyczną dywersją (czyli nienawidzący AWS frustraci z politycznego folkloru i planktonu), mogłoby się stać prawicową alternatywą wobec AWS. Alternatywą niebezpieczną dla Polski chociażby z uwagi na populizm i demagogię, a także poziom liderów, ich biografie i cechy charakterologiczne. Ludzie ci doprowadziliby do rozbicia prawicy i powtórzenia scenariusza z 1993 r. Dlatego obrona jedności i siły AWS jest działaniem w interesie narodu i państwa polskiego.
Problemy rolników, kolejarzy, emerytów, nauczycieli, pielęgniarek czy pracowników zakładów zbrojeniowych nie są problemami wymyślonymi. Ale sposoby ich rozwiązywania, jakie popierają uczestniczący w protestach tych grup zawodowych postkomuniści, polegające na wymuszaniu z budżetu państwa pieniędzy i atakowaniu policjantów za pomocą kamieni, śrub, metalowych prętów i płyt chodnikowych, trudno określić inaczej niż jako próbę dojścia do władzy poprzez destabilizację państwa.


Obrona siły Akcji Wyborczej Solidarność leży w interesie narodu i państwa

Postawa SLD i sojuszniczego PSL jest jasna i czytelnie motywowana. Chodzi o to samo, co zawsze, czyli o władzę. Podobna jest kalkulacja marginalnych grupek (nazywanych czasami radykalną prawicą), które za wszelką cenę starają się zniszczyć AWS. Do grona zajadłych przeciwników rządzącej koalicji należy zaliczyć niestrudzoną w destrukcji Jadwigę Staniszkis i osoby mające najwyraźniej za sobą najlepsze lata w polityce, na przykład Jarosława Kaczyńskiego, autora epitetu - rząd KPP (kompromitacji polskiej prawicy). Ale tego rodzaju występy politycznego marginesu zyskały w ostatnim czasie nieoczekiwane wsparcie w obrębie samej akcji, a także zbyt często nielojalnej i egoistycznej Unii Wolności. Zgłaszane przez unię - i to za pośrednictwem mediów - katalogi żądań pod adresem koalicjanta i wypowiedzi o potrzebie "głębokiej" rekonstrukcji rządu trudno uznać za działania odpowiedzialne. Z pewnością pogorszenie nastrojów społecznych i notowań partii tworzących koalicję rządową jest sygnałem niepokojącym, ale wydaje mi się, że właśnie w takiej sytuacji najlepszym wyjściem jest poprawa stylu rządzenia, zmiana wyraźnie złej polityki informacyjnej (prawie nikt nie wie, że ten rząd przeznaczył na skup zboża więcej pieniędzy niż jakikolwiek poprzedni, że umowę o otwarciu granic dla importowanych produktów rolnych podpisał rząd SLD-PSL, a za komputeryzację ZUS odpowiada pani Bańkowska z SLD), wycofanie się z błędnych decyzji, na przykład tych, które doprowadziły do nadmiernych dysproporcji uposażeń w służbie zdrowia. Mamy problemy związane z wprowadzaniem trudnych, niezbędnych reform. Są one sabotowane i niszczone przez wrogów politycznych, zwłaszcza prokomunistyczne media, opanowane w wielu miejscach przez SLD samorządy, mamy coś w rodzaju strajku włoskiego w sądach. Prokuratury często działają tak, by przede wszystkim zwolnić, a nie aresztować kryminalistów, a policja sprawia wrażenie zbyt często uchylającej się od wypełniania swoich obowiązków. Mści się bezmyślne pozostawienie w rękach komunistycznych "fachowców" wielu stanowisk i nadzieja, że oni może nie są tacy źli, że może jednak pomogą, że jakoś to będzie, że wspólna Polska. Nie pomogą, nie będzie, nie będą walczyć o Polskę, ale o władzę nad Polską, gotowi są podpalić nasz kraj, jak to mają w zwyczaju, jeśli tylko w efekcie zdobędą władzę, według leninowskiego - kto kogo. Ci, którzy sądzą, że taktyka ugłaskiwania wroga jest jakimś wyjściem, po raz kolejny mają okazję wyleczyć się ze złudzeń. Nie może być wspólnej Polski z wrogami Polski. Koalicja ma ogromny potencjał i kredyt zaufania, często lekkomyślnie marnotrawiony i rozmieniany na drobne w sporach o drugorzędne stanowiska - nie na miarę racji stanu, lecz interesów koterii. Myślenie, że zmiany personalne dadzą cokolwiek, jest jeszcze jednym przykładem naiwności, reliktem myślenia komunistycznego, kiedy w trudnej sytuacji wyjściem z niej była zmiana składu biura politycznego, a w sytuacji bardzo trudnej - nawet I sekretarza.
Istotnym czynnikiem, jaki ma do dyspozycji Akcja Wyborcza Solidarność, jest czas. Dlatego postkomuniści coraz bardziej histerycznie domagają się rozwiązania Sejmu. Bardzo ważna jest również stabilizacja. Pod tym względem trudno oczekiwać pomocy od przeciwników, ale nie należy pogarszać sytuacji samemu. Zalecam taktykę stosowaną z powodzeniem przez jednego z największych wodzów wojny trzydziestoletniej, Albrechta Wallensteina, polegającą na cierpliwym odpieraniu ataków wroga, nieopuszczaniu przedwcześnie własnych pozycji i dobrej organizacji własnego zaplecza. Kłótnie we własnym obozie przynoszą pożytek jedynie postkomunistom. Nie wydaje się też racjonalne zagrożenie ze strony istniejącej w parlamencie tzw. partii lustracyjnej, czyli posłów i senatorów, którzy złożyli fałszywe oświadczenia lustracyjne. Ludzie ci nie mogą wprost głosować za obaleniem rządu, gdyż byliby zdemaskowani. Większe możliwości mogą zyskać podczas uchwalania budżetu, gdyż wtedy będą mieli okazję wystąpić w roli obrońców narodu przed "ludobójczym", jak kiedyś twierdziła KPN, budżetem i głosować przeciwko niemu. W sytuacji, gdy takie głosowanie oznacza nowe wybory, także byliby jednak odpowiedzialni za powrót do władzy SLD.


Nie znajduję żadnej innej strategii dla prawicy jak kontynuowanie zaczętych reform służących Polsce

Od decyzji reformowania państwa nie ma odwrotu. Zwłaszcza że w roku 2000 czekają nas wybory prezydenckie. Faworytem jest w nich obecny prezydent. W takim usytuowaniu urzędu prezydenta trzeba się nieźle natrudzić, by nie zostać wybranym na drugą kadencję. Udało się to co prawda Lechowi Wałęsie, ale na swoją porażkę ciężko i wytrwale pracował od pierwszego dnia po wyborze. Trudno powiedzieć, jaką rolę odegra w wyborach prezydenckich Lech Wałęsa, mistrz destrukcji i wywoływania konfliktów, lecz kolejna formacja polityczna, którą właśnie tworzy, jest wymierzona w AWS. I nie widzę powodów, żeby liderzy akcji, zamiast spojrzeć w oczy rzeczywistości, udawali, iż wierzą w tyleż nieszczere, co absurdalne, zamieszczone w "Rzeczpospolitej" wywody Marka Gumowskiego, uważającego, że "środowisko Wałęsy, starając się o pozyskanie elektoratu odwracającego się od AWS, podaje akcji koło ratunkowe, bo gdyby ci wyborcy odwrócili się od prawicy, oznaczałoby to jej przegraną". Wydaje mi się, że ma rację Agnieszka Kublik, publicystka "Gazety Wyborczej", gdy pisze w poświęconym Lechowi Wałęsie eseju: "Niech Wałęsa działa, ale nie tak, by ludzie, dla których jest bohaterem, musieli się czuć zażenowani... Być może Wałęsa nie rozumie, że to, co mu najbardziej grozi, to śmieszność". Twierdzenie, że nowa partia Lecha Wałęsy, złożona z mających minimalne poparcie społeczne ugrupowań, może przyciągnąć do AWS rzekomo utracony elektorat, jest warte mniej więcej tyle samo, ile zapewnienia liderów KPN Ojczyzna i Naszego Koła, że bronią czystości programowej AWS w ogólności, a nas wszystkich przed utratą suwerenności politycznej i gospodarczej w szczególności. AWS powinna przystąpić do programowej ofensywy, poinformować społeczeństwo o swoich priorytetach, a następnie przedstawić własnego kandydata na prezydenta. Trafnie pisze w "Życiu" Tomasz Merta: "Druga kadencja Kwaśniewskiego jest mniejszym nieszczęściem niż skutki ewentualnej spektakularnej porażki jego konkurenta. Aby jej uniknąć, należy precyzyjnie zdefiniować cele prawicy w przyszłych wyborach".
Raczej nieprzychylny Polsce jeden z najwybitniejszych polityków XX w. Winston Churchill z dużą dozą słuszności tak przedstawił swoją ocenę polskiej sceny politycznej: "Przedwczoraj mieliśmy "dzień polski". Nasza delegacja z Londynu to poczciwa, choć słaba grupa głupców, lecz delegacja z Lublina sprawia wrażenie największych łotrów, jakich można sobie wyobrazić" (Martin Gilbert "Churchill", t. II, Poznań 1997 r.). Ocena ta zawiera pewien stały element różniący istotną część prawicy od komunistycznej i postkomunistycznej lewicy. Rok 1997 wykazał, że prawica w Polsce jest w stanie uczyć się na własnych błędach. I dlatego m.in. nie znajduję obecnie żadnej innej strategii dla prawicy jak kontynuowanie zaczętych reform służących Polsce, a w konsekwencji także utrzymaniu władzy i tym samym obronie naszego państwa przed ideowymi i politycznymi następcami "największych łotrów, jakich można sobie tylko wyobrazić".

Więcej możesz przeczytać w 39/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.