Rządzący odzyskują dobry humor i wiarę w siebie. Wygląda, jakby niczego nie rozumieli i niczego się nie nauczyli
Źle się dzieje w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Nieomal każdy dzień dostarcza nam nowych odsłon tego gorszącego spektaklu. Najbardziej mnie zdumiało, jak to minister generałowi sejf otwierał. Palnikiem - jak Szpicbródka - się po nim przejechał. Każdy sejf państwowy (prywatne rządzą się trochę innymi prawami) ma gdzieś swoje zapasowe klucze i awaryjną procedurę ich używania. Takie brutalne otwarcie świadczy tylko o nieznajomości odpowiednich procedur. Niech dopuszczeni do tajności się tym zajmują, ja tam wolę sprawy jawne.
Jawnie zrobiło mi się przykro, kiedy nie zostałem zaproszony na gdańską konferencję partii centroprawicowych z Europy Środkowej i Wschodniej. Sam organizowałem na wiosnę 1997 r. podobną konferencję w węgierskiej miejscowości Lakitelek i zostałem nawet jej honorowym przewodniczącym (postulowałem też stworzenie trybunału sądzącego komunizm). Nigdy nie oczekiwałem wdzięczności, ale odrobina przyzwoitości by się przydała. Jak to dobrze, że w polityce nie obowiązują prawa autorskie. Gdyby obowiązywały, do końca życia mógłbym żyć z tantiem. Na przykład, kiedy startowałem do prezydentury w 1990 r., mój program wyborczy nazywał się ,,nowy początek", tak też miał się nazywać nowy program ogłoszony przez premiera, ale w ostatniej chwili zmieniono mu nazwę na ,,nowe otwarcie". Zawiera on wiele punktów słusznych, wiele głęboko słusznych- wszystkie jednak zależne od budżetu. Jesteśmy w trakcie dyskusji budżetowej i po niej okaże się, czy będzie ,,nowe otwarcie", czy ,,stare zaniechanie". Odbyła się owa z dawna i szumnie zapowiadana demonstracja. Prawda, że nie było zapowiadanych 100 tys. manifestantów, było jakieś 30 tys. Ale przecież nie o liczbę chodzi. Po pierwsze, demonstracja odbyła się w sposób pokojowy, bez zakłóceń i incydentów. To znaczy, że istnieje organizacja władna okiełznać trzydziestotysięczny tłum, panować nad jego zachowaniami i emocjami. Po drugie zaś, zgodnym krokiem maszerowały pielęgniarki i górnicy, kolejarze i rolnicy, OPZZ i Solidarność?80. Kiedyś takie zjawisko nazywano ,,jedność reakcji" - dziś należy się tego obawiać. Tym bardziej że rząd odzyskuje dobry humor i wiarę w siebie. Premier już powiada, że rekonstrukcji nie będzie albo nie będzie głęboka. Wygląda, jakby niczego nie rozumieli i niczego się nie nauczyli. Jak ćmy przed lampą władzy. Popierałem dotychczas Akcję Wyborczą Solidarność, chociaż mówiłem, że nie zgadzałem się z nią i nie zgadzam. Moi współpracownicy przygotowali porozumienie z panem przewodniczącym Krzaklewskim, które nakładało na mnie obowiązek podjęcia prób odbudowy zaufania społecznego do polskiej centroprawicy (reprezentowanej w Sejmie przez AWS). Zastrzegałem, że włączę się w to, jeżeli AWS wykaże determinację w realizacji programu naprawczego przez ludzi kompetentnych. Wydaje się jednak, że w akcji nie ma ani determinacji, ani nawet woli. Kiedy z krajowych opłotków wyjdziemy na międzynarodowe, to będzie się i z czego cieszyć, i czym smucić. Cieszyć się mianowicie tym, że literacką Nagrodę Nobla otrzymał Günter Grass. Gdańsk, moje ukochane miasto, zyskało jeszcze jednego noblistę. Smucę się natomiast wielce rozpoczęciem lądowej operacji w Czeczenii. Rosyjskie Su-24 i Su-25 bombardują tę nieszczęsną ziemię. Nasuwa się bardzo istotne pytanie, czy Czeczenia jest niepodległa, czy jest częścią Federacji Rosyjskiej. Inaczej to pytanie można tak postawić: czy armia rosyjska bombarduje własne terytorium, czy dokonała agresji na kraj ościenny? Organizacje międzynarodowe powinny sobie już teraz takie pytania stawiać i poszukiwać na nie odpowiedzi. Przecież niedługo już mogą się zacząć tam czystki etniczne takie jak w Kosowie lub na Timorze. Jakie będą reakcje społeczności międzynarodowej? Czy uznają, że prawo obowiązuje niejednakowo? To tak jak zapisać w kodeksie drogowym, że jego wykonywanie zależy od wielkości pojazdu. Tir z pijanym kierowcą może jechać pod prąd jednokierunkową ulicą. Włos się jeży na głowie. Elity rosyjskiej władzy uczyniły sobie z biednych Czeczenów trampolinę do władzy. Jak wzmiankowane wyżej ćmy...
Jawnie zrobiło mi się przykro, kiedy nie zostałem zaproszony na gdańską konferencję partii centroprawicowych z Europy Środkowej i Wschodniej. Sam organizowałem na wiosnę 1997 r. podobną konferencję w węgierskiej miejscowości Lakitelek i zostałem nawet jej honorowym przewodniczącym (postulowałem też stworzenie trybunału sądzącego komunizm). Nigdy nie oczekiwałem wdzięczności, ale odrobina przyzwoitości by się przydała. Jak to dobrze, że w polityce nie obowiązują prawa autorskie. Gdyby obowiązywały, do końca życia mógłbym żyć z tantiem. Na przykład, kiedy startowałem do prezydentury w 1990 r., mój program wyborczy nazywał się ,,nowy początek", tak też miał się nazywać nowy program ogłoszony przez premiera, ale w ostatniej chwili zmieniono mu nazwę na ,,nowe otwarcie". Zawiera on wiele punktów słusznych, wiele głęboko słusznych- wszystkie jednak zależne od budżetu. Jesteśmy w trakcie dyskusji budżetowej i po niej okaże się, czy będzie ,,nowe otwarcie", czy ,,stare zaniechanie". Odbyła się owa z dawna i szumnie zapowiadana demonstracja. Prawda, że nie było zapowiadanych 100 tys. manifestantów, było jakieś 30 tys. Ale przecież nie o liczbę chodzi. Po pierwsze, demonstracja odbyła się w sposób pokojowy, bez zakłóceń i incydentów. To znaczy, że istnieje organizacja władna okiełznać trzydziestotysięczny tłum, panować nad jego zachowaniami i emocjami. Po drugie zaś, zgodnym krokiem maszerowały pielęgniarki i górnicy, kolejarze i rolnicy, OPZZ i Solidarność?80. Kiedyś takie zjawisko nazywano ,,jedność reakcji" - dziś należy się tego obawiać. Tym bardziej że rząd odzyskuje dobry humor i wiarę w siebie. Premier już powiada, że rekonstrukcji nie będzie albo nie będzie głęboka. Wygląda, jakby niczego nie rozumieli i niczego się nie nauczyli. Jak ćmy przed lampą władzy. Popierałem dotychczas Akcję Wyborczą Solidarność, chociaż mówiłem, że nie zgadzałem się z nią i nie zgadzam. Moi współpracownicy przygotowali porozumienie z panem przewodniczącym Krzaklewskim, które nakładało na mnie obowiązek podjęcia prób odbudowy zaufania społecznego do polskiej centroprawicy (reprezentowanej w Sejmie przez AWS). Zastrzegałem, że włączę się w to, jeżeli AWS wykaże determinację w realizacji programu naprawczego przez ludzi kompetentnych. Wydaje się jednak, że w akcji nie ma ani determinacji, ani nawet woli. Kiedy z krajowych opłotków wyjdziemy na międzynarodowe, to będzie się i z czego cieszyć, i czym smucić. Cieszyć się mianowicie tym, że literacką Nagrodę Nobla otrzymał Günter Grass. Gdańsk, moje ukochane miasto, zyskało jeszcze jednego noblistę. Smucę się natomiast wielce rozpoczęciem lądowej operacji w Czeczenii. Rosyjskie Su-24 i Su-25 bombardują tę nieszczęsną ziemię. Nasuwa się bardzo istotne pytanie, czy Czeczenia jest niepodległa, czy jest częścią Federacji Rosyjskiej. Inaczej to pytanie można tak postawić: czy armia rosyjska bombarduje własne terytorium, czy dokonała agresji na kraj ościenny? Organizacje międzynarodowe powinny sobie już teraz takie pytania stawiać i poszukiwać na nie odpowiedzi. Przecież niedługo już mogą się zacząć tam czystki etniczne takie jak w Kosowie lub na Timorze. Jakie będą reakcje społeczności międzynarodowej? Czy uznają, że prawo obowiązuje niejednakowo? To tak jak zapisać w kodeksie drogowym, że jego wykonywanie zależy od wielkości pojazdu. Tir z pijanym kierowcą może jechać pod prąd jednokierunkową ulicą. Włos się jeży na głowie. Elity rosyjskiej władzy uczyniły sobie z biednych Czeczenów trampolinę do władzy. Jak wzmiankowane wyżej ćmy...
Więcej możesz przeczytać w 41/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.