Marszałek Sejmu Marek Borowski nosi się. Nosi się z zamiarem opuszczenia SLD i poszukania czegoś wygodniejszego - tak przynajmniej dowodzi "Trybuna". I z miejsca oddaje głos Jerzemu Szmajdzińskiemu, który przestrzega Borowskiego, że skoro tak, to niech się żeg-na z gabinetem marszałka. Panie Jurku, sformułowanie "laska marszałkowska" oznacza coś zupełnie innego, niż pan myśli! I nie ma się do czego tak palić.
- Tonący brzydko się chwyta, jak mawiał klasyk. I rzeczywiście, niektórym millerowcom nienawiść do Borowskiego przesłania wszystko. Jeden ze współpracowników premiera zaczepił ostatnio posła PiS i tak go, z głupia frant, zagadnął: "A wiesz, że Borowski jest kuzynem Bermana?".
- Rozsiewane przez klubowego kolegę opowieści w program polityczny przekuła inna, znana niedawno z ekscentrycznych pomysłów gospodarczych posłanka SLD. Zadeklarowała ona w Sejmie w szerszym gronie: "Nie oddamy SLD Żydom!". Skoro tak mówi w Sejmie, to ciekawe, co opowiada wyborcom, no nie?
- Obrywa zresztą nie tylko Borowski, ale i Nałęcz. Oto "Trybuna" poświęciła komentarz jego raportom. Tytuł "Dupek żołędny". Niedługo, śladem KPN, koalicjanci zaczną z sobą rozmawiać za pomocą wiertarki udarowej.
- Inna informacja "Trybuny": "Zarząd Krajowy Stowarzyszenia Przedsiębiorczość-Samorządność-Parlamentaryzm wyraził jednomyślnie poparcie dla działań Aleksandry Jakubowskiej w zakresie próby uporządkowania mediów publicznych. Życzymy pani dużo sił i determinacji w walce o tę słuszną sprawę. Jesteśmy z panią! (Paweł Saar, prezes, Jerzy Więckowski, sekretarz generalny)". Ciekawe, co na to Zarząd Krajowy Stowarzyszenia Marsjan?
- Kto, zdaniem olsztyńskich biznesmenów, najbardziej zasłużył się dla Krainy Tysiąca Jezior? Otóż Osobowościami Roku 2003 Warmii i Mazur zostali Jolanta Kwaśniewska i Longin Pastusiak. A dlaczego nie Rywin? W końcu to o spotkaniach w jego mazurskiej willi gadało pół Polski i cała komisja śledcza.
- Zdybaliśmy ostatnio Andrzeja Celińskiego (ciągle jeszcze SLD) na konszachtach z Władysławem Frasyniukiem (śp. Unia Wolności). Jak to skomentował jeden z polityków SLD, "nową partię zakładają. Ciekawe, jak się będzie nazywać, pewnie Sojusz Wolności". Eee tam, biorąc pod uwagę, że nowa partia miałaby połączyć wiele nurtów i zająć miejsce od liberałów do socjalistów, proponujemy lepszą nazwę. Może Porozumienie Centrum?
- Chwalący się znajomością wszystkich języków świata, w tym kilku nieodkrytych, minister w kancelarii premiera Tadeo "Plecak" Iwiński dostał z Europy faks, żeby Polska również ogłosiła trzy minuty ciszy po zamachach w Madrycie. Polska nie ogłosiła. Nam jest z tego powodu głupio, ale Iwińskiemu nie. Bo, jak tłumaczył Iwiński, "ten faks był niejasny, można go było interpretować". Cóż, naszym zdaniem, trzeba go było przetłumaczyć, a nie interpretować, drogi Plecaku. A teraz bardziej serio: jak długo jeszcze z naszych podatków będziemy utrzymywali tego trutnia?
- Biedny Józef Oleksy pada ofiarą własnych żądań. Najpierw gardłował, żeby nie łączyć stanowisk w rządzie i w partii, ale od kiedy został wicepremierem, nie przeszkadza mu, że jest równocześnie wiceszefem SLD i baronem mazowieckim. Potem domagał się zmiany rządu. Hm, no ale jak tu rząd zmieniać, skoro On w nim zasiada? Więc dziś chce tylko zmiany premiera, ale i to niemrawo, bo a nuż nie on zostanie następcą Millera. Kto pod kim dołki kopie, ten sam Oleksy.
- Sypie się Ferajna Jagielińskiego. Niektórzy posłowie Samoobrony chętnie wróciliby do triumfującego w sondażach Leppera, a to nie koniec zmartwień wodza ferajny. Już po raz drugi bezczelny sąd uznał Ryszarda Chodynickiego (eks SLD) kłamcą lustracyjnym. Poseł odwołuje się do Sądu Najwyższego i tylko to ratuje go przed utratą mandatu, a Ferajnę Jagielińskiego przed kompletnym rozpadem. Tak się bowiem składa, że Roman uzbierał 15 posłów, czyli minimum na klub, więc jakby mu kogo zabrali, to koniec zabawy. Panie Romanie, głowa do góry, nim Chodynickiego ostatecznie zlustrują, na pewno kogoś wyleją z jakiegoś klubu za pijaństwo lub afery i wtedy pan człowieka przygarnie.
- Wiosenne porządki w swoim resorcie zrobił Józef Oleksy. Właśnie wyrzucił powszechnie lubianą rzeczniczkę Alicję Hytrek i przyjął na jej miejsce powszechnie nielubianego Jarosława Skowrońskiego. Rzecz błaha i nie zawracalibyśmy Państwu głowy, ale pan Skowroński zasłynął jako rzecznik Grzegorza Kołodki i rekordzista Guinnessa w liczbie napisanych sprostowań na dzień pracy. I to miłe, że gdzieś jeszcze resztówka po Tygrysie na Kiełkach została.
- Błyskotliwą oceną Adama Michnika popisał się przed nami Włodzimierz Czarzasty. Jego zdaniem, naczelny "Gazety Wyborczej", ujawniając aferę Rywina, "myślał, że rzuca kamieniem, a rzucił bumerangiem. A ten bumerang jeszcze nie uderzył, on dopiero zawraca".
Więcej możesz przeczytać w 13/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.