Według rzeczniczki prasowej prezydenta Jurate Overlingiene, "Borisow swymi radami pomógł Paksasowi w czasie kampanii wyborczej i - zdaniem prezydenta - w obecnej sytuacji jego rady mogą być również korzystne".
Borisow, właściciel przedsiębiorstwa naprawy helikopterów Avia Baltika, które cieszy się na Litwie wątpliwą reputacją i jest podejrzewane o kontakty ze światem przestępczym, oficjalnie wydał na kampanię prezydencką Paksasa 1,2 mln litów (około 1,7 mln złotych). Nieoficjalnie mówi się, że suma ta była znacznie większa.
Za udzieloną pomoc Paksas przyznał Borisowowi obywatelstwo litewskie, jak się okazało niezgodnie z prawem. Prezydent prawdopodobnie miał też obiecać Borisowowi stanowisko swego doradcy.
Decyzja prezydenta, który jest oskarżany o naruszenie konstytucji i złamanie przysięgi i wobec którego rozpoczęto procedurę odsunięcia od władzy, oburzyła litewskich polityków i politologów.
"Jest to policzek dla państwa. Potwierdza to raz jeszcze, że Paksas kieruje się interesami osobistymi, a nie państwowymi. Kwestia zdrady ojczyzny staje się coraz bardziej aktualna" - uważa czołowy politolog Raimundas Lopata.
"To potwierdza raz jeszcze, że Paksas finansowo jest uzależniony od Borisowa, że Paksasa absolutnie nie interesuje opinia społeczności (litewskiej) i świata" - powiedział starosta sejmowej frakcji liberałów i centrum, poseł Eligijus Masiulis.
"Apeluję do prezydenta o zaprzestanie znęcania się nad ludźmi" - oświadczył przewodniczący litewskich konserwatystów, Andrius Kubilius.
em, pap