Jak lewica z lewicą

Jak lewica z lewicą

Dodano:   /  Zmieniono: 
Były minister zarzuca byłemu już prawie premierowi wykorzystanie tajnych służb do załatwiania bieżących spraw politycznych. W demokratycznej polityce trudno o zarzuty większego kalibru. Niewykluczone, że powstanie kolejna komisja śledcza, której zadaniem będzie wyjaśnienie tej sprawy.
Oczywiście, najciekawsze jest to, jaka jest prawda, Ale nie mniej interesujące jest zupełnie nowe zjawisko, z którym mamy do czynienia. Oto zaraz po rozpadzie SLD na dwie konkurencyjne formacje, ich członkowie zaczęli do siebie strzelać z najcięższej artylerii. Możemy zapomnieć o "aksamitnym rozstaniu" partii Borowskiego i Janika. Wszystko wskazuje na to, że będziemy świadkami bezwzględnej walki o przeżycie. Czeka nas też pewnie jeszcze niejeden rozłam i międzypartyjny transfer.

Być może to dla niektórych zaskoczenie. Dotychczas lewica postkomunistyczna była monolitem. Teraz jednak jej członkowie wyleczyli się z choroby moskiewskiej dyscypliny i jak dzieci cieszą się polityczną swobodą. Do tej pory skłócony z kierownictwem działacz SLD musiał zagryźć zęby i pokornie wykonywać rozkazy nielubianych przełożonych. Nie było dla niego innej możliwości kariery. Teraz ma dokąd odejść. Co więcej Marek Borowski pokazał ludziom lewicy, że żadna hierarchia nie jest dana raz na zawsze. Że każde kierownictwo można obalić, a w ostateczności pójść na swoje. I konkurować z innymi, według starej stalinowskiej zasady, że wróg jest na lewicy. Tak oto, na naszych oczach lewica się urynkowiła.

Może być z tego niezły ubaw.

Igor Zalewski