Podczas, gdy przód materiału był wielokrotnie badany przez ekspertów, nikt do tej pory nie zainteresował się jego drugą stroną. Rewers całunu przykrywał bowiem drugi kawałek materiału. Przyszyły go zakonnice, aby zakryć szkody wyrządzone niegdyś przez pożar. "Podszewkę" zdjęto w 2002 r., gdy całun miał być poddany zabiegom konserwatorskim. Dopiero wówczas sfotografowano tylną część Całunu Turyńskiego. Włoscy naukowcy poddali te zdjęcia analizie matematycznej i optycznej. Zauważyli, że kształt twarzy i dłonie odbite na odwrocie materii, ich skala i umiejscowienie dokładnie odpowiadają powszechnie znanemu rysunkowi z przedniej strony.
Całun, w który miało być owinięte ciało Chrystusa to zwój materiału o długości ponad 4 m i szerokości ok. 110 cm. Materiał został odkryty w czternastowiecznej Francji, a od 1578 r. przechowywano go w Turynie, we Włoszech. Już od ponad 600 lat nie ustaje debata na temat prawdziwości odbicia ciała wysokiego, brodatego mężczyzny, noszącego ślady ukrzyżowania. Eksperci dopatrzyli się na materiale śladów krwi, pyłków kwiatowych oraz ziemi typowej dla terenów Jerozolimy. Jednak 15 lat temu inny zespół naukowców oświadczył, że materiał pochodził z 13 lub 14 stulecia. Według nich całun był sporządzony na potrzeby bardzo zyskownego w średniowieczu rynku relikwii i pielgrzymek. Istnieje też teoria, według której całun jest dziełem Leonarda da Vinci, który posłużył się wczesną techniką fotograficzną i odbił swoją własną twarz na materiale.
oj, cnn