Podczas gdy wojsko izraelskie kontynuowało ataki z ziemi i powietrza w palestyńskim mieście Rafah, demonstranci, którzy zapełnili Plac Iccchaka Rabina i przylegle ulice, domagali się zaprzestania zbrojnych rajdów przeciwko palestyńskim miastom. Skandowali: "Większość zdecydowała! Wychodzimy z Gazy - zaczynamy dialog z Palestyńczykami!".
Zgromadzeni na placu nazwanym imieniem premiera, który zginął w 1995 r. z ręki nacjonalistycznego żydowskiego zamachowca, uczcili minutą ciszy pamięć trzynastu izraelskich żołnierzy, którzy zostali zabici w tym tygodniu przez palestyńskich bojowników w Strefie Gazy.
Demonstranci nieśli transparenty: "Tak dla Pokoju!". Nad tłumem unosiły się baloniki z napisem: "Ewakuować kolonie to znaczy wybrać życie!".
Małe grupy uczestników zgromadzenia uczestniczyły w demonstracji z transparentami wzywającymi izraelskich wojskowych do pójścia w ślady grupy lotników, którzy odmówili dalszego bombardowania i ostrzeliwania rakietami "wybranych celów" na terytorium Autonomii Palestyńskiej. "Odważcie się powiedzieć nie!" - wzywały transparenty.
Nie mająca precedensu pod względem liczebności sobotnia manifestacji na rzecz dialogu z Palestyńczykami, przeciwko kontynuowaniu polityki przemocy, została zorganizowana przez Partię Pracy (19 deputowanych na 120 w Knesecie), partię Merec, opozycyjny ruch "Utrzymać pokój!" i ugrupowania lewicowe. Wszystkie te siły są przeciwne kolonizowaniu terytoriów Autonomii Palestyńskiej za pomocą wznoszenia izraelskich osiedli-twierdz.
Od środy buldożery izraelskie osłaniane przez czołgi i śmigłowce bojowe zburzyły około 80 budynków mieszkalnych w osiedlu Rafa na południu Strefy Gazy, w pobliżu granicy z Egiptem. Tylko w piątek w ciągu 12 godzin zburzono 35 domów.
Masowe burzenie palestyńskich domów ostro potępił w piątek sekretarz generalny ONZ Kofi Annan i zażądał natychmiastowego przerwania tych akcji. "Zniszczenie tak wielu domów w ostatnich dniach, poza stu trzydziestoma, zburzonymi wcześniej w tym miesiącu (...) jest przejawem stosowania odpowiedzialności zbiorowej i stanowi jasne pogwałcenie prawa międzynarodowego" - stwierdził Annam w specjalnym oświadczeniu.
Według Agencji Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy Uchodźcom Palestyńskim (UNRWA), w wyniku izraelskiej akcji ponad 1000 Palestyńczyków zostało bez dachu nad głową w mieście Rafah, w południowej części Strefy Gazy.
"Dla Rafah, które już wcześniej doznało poważnych strat, jest to zapewne jeden z najgorszych dni od początku intifady" - powiedział rzecznik UNRWA Paul McCann.
Szef służb ochrony w Gazie, Rachid Abu Szbak, nazwał wydarzenia ostatnich dni "katastrofą humanitarną i zbrodnią wojenną". "Armia [izraelska] zniszczyła drogi oraz infrastrukturę elektryczną i wodną w obozie. Wszystko jest zniszczone" - mówił.
Według izraelskiego radia publicznego, armia tego kraju dostała od premiera Ariela Szarona zielone światło dla wyburzenia setek domów w Rafah i tutejszym, gęsto zaludnionym obozie uchodźców, w celu "poszerzenia" korytarza oddzielającego Strefę Gazy od granicy egipskiej.
Według statystyk UNRWA, od początku intifady we wrześniu 2000 roku miasto Rafah szczególnie ucierpiało z powodu izraelskiej polityki wyburzania domów, która pozbawiła tu dachu nad głową w sumie ponad 11 tys. osób.
em, pap