Podpisanie głównych porozumień zmierzających do zakończenia wojny pomiędzy w większości muzułmańską Północą a chrześcijańsko-animistycznym Południem zostało dobrze przyjęte przez większość mieszkańców kraju, zmęczonych wojną. Konflikt pomiędzy islamskim rządem a rebeliantami wybuchł w 1983 roku i od tego czasu pochłonął 2 miliony ofiar.
Również amerykański sekretarz stanu, Collin Powell, wyraził zadowolenie z porozumienia. Dodał, że teraz obie strony powinny skupić się na wprowadzenie jego w życie.
Powell powiedział, też że należy przyjrzeć się konfliktowi w Darfurze, na zachodzie kraju. Sudan nie zazna pokoju do czasu rozwiązania problemu rejonu Darfur mówił sekretarz stanu USA.
Sekretarz generalny Narodów Zjednoczonych uznał porozumienie za poważny krok w kierunku pokoju. Kofi Annan zapewnił, że ONZ jest gotowa do pomocy Sudanowi.
Porozumienie przewiduje zasady podziału władzy oraz sposoby administrowania trzema spornymi rejonami w centralnej części kraju. Najwięcej problemów w trakcie rozmów pojawiło się przy próbach określenia sposobu rządzenia stolicą kraju, Chartumem, a także terytoriów położonych w centrum kraju Abyei, Górami Nuba oraz Niebieskim Nilem. Ostatecznie ustalono, że władza nad spornymi terytoriami będzie w 55 procentach należała do rządu centralnego, zaś w 45 do rebeliantów. Porozumienie zakłada również, że przez sześć lat Południe będzie się cieszyło autonomią, zaś po zakończeniu tego okresu odbędzie się referendum, w którym mieszkańcy tych terenów będą mogli postanowić o stworzeniu własnego państwa. Północ kraju będzie jak dotąd podlegała szariatowi czyli prawu islamskiemu. Obie strony ustaliły, w jaki sposób będą się dzielić dochodami ze sprzedaży ropy naftowej. Każda z części kraju będzie posiadała swoją własną walutę oraz siły bezpieczeństwa.
Teraz trzeba jeszcze dopracować szczegóły, w jaki sposób porozumienia zostanie wprowadzone w życie. Według optymistycznych założeń, ostateczny traktat pokojowy ma być podpisany za miesiąc w Waszyngtonie.
Radość z podpisania porozumienia jest jednak zmącona przez sytuację panującą w rejonie Darfur, gdzie toczy się oddzielny konflikt.
Korespondent BBC w Chartumie mówi, że mieszkańcy południowego Sudanu są zadowoleni z osiągniętego porozumienia, ale na Północy ludzie wciąż nie są pewni swego bezpieczeństwa.
Czarni Afrykańczycy mówią, że arabskie oddziały paramilitarne wyrzucają ich z domów, współpracując przy tym z centralnym rządem.
Od czasu wybuchu konfliktu w Darfurze, w 2003 roku, swoje domy musiało tam opuścić około miliona osób.
Przedstawiciele pozarządowej organizacji Human Rights Watch mówią o dużym kroku naprzód w sprawie wojny z Południem, ale o równie dużym do tyłu, jeśli chodzi o zachodnią część kraju.
Według HRW, rząd w Chartumie kontynuuje na tamtych terenach politykę czystek etnicznych, co stawia pod znakiem zapytania jego intencje w sprawie Południa.
ss, pap