Nie chcesz eksperymentowania na rodzinie, wolisz, by geje ściskali się w swych domach, a nie na przystankach - jesteś filarem ciemnogrodu! Skoro jesteś homofobem, to powinieneś się leczyć. Twoi patroni ideowi to faszyści, bojówkarze, ba - hitlerowcy wtrącający gejów do obozów koncentracyjnych. Przesada? Nic podobnego - na portalach www.gejowo.pl czy www.gej.net można znaleźć pełno takich porównań. Zresztą dla Roberta Biedronia, założyciela i prezesa Kampanii przeciw Homofobii, nawet Platforma Obywatelska to nietolerancyjne homofoby. Co z tego, że wizja przewodniczącego PO Donalda Tuska zionącego nienawiścią do kochających inaczej nie ma nic wspólnego z rzeczywistością? Ważne, że osoba zaatakowana w taki sposób ma się bronić, udowadniać, że jest inaczej, że jest prawdziwym, tolerancyjnym demokratą.
Homoseksualiści i ich intelektualni sojusznicy stosują różną miarę dla siebie i swoich oponentów. Gdy ktoś śmieje się z nich na ulicy - jest to niedopuszczalna agresja słowna, ale gdy gej rzucił tortem w prezydenta Warszawy, to - zdaniem Szymona Niemca, organizatora parady gejów i prezesa Międzynarodowego Stowarzyszenia Gejów i Lesbijek na rzecz Kultury w Polsce - "pan Kaczyński sam jest sobie winien i nie powinien wykluczać, że takie incydenty w przyszłości mogą się powtórzyć".
Kiedy poseł Prawa i Sprawiedliwości Michał Kamiński (notabene mieszkający w sąsiedztwie pary gejów, których "małżeńskich" kłótni musiał często wysłuchiwać) powiedział, że homoseksualizm można leczyć, dla Roberta Biedronia było to "jasne wzywanie do nienawiści, faszyzm". Kiedy jednak ten sam Biedroń tłumaczy, że dla niego "parada gejów jest ważniejsza niż procesja z krzyżem w Boże Ciało", jest to opinia przepojona tolerancją.
Geje wszechpolscy
Prezydent stolicy Lech Kaczyński nie zgodził się na paradę gejowską. I to pokazuje różnicę między Warszawą a Berlinem, Rzymem czy Paryżem - tam taki zakaz jest nie do pomyślenia, choćby dlatego, że prezydentami tych stolic są geje. Polscy homoseksualiści nie wyrywają jednak włosów z głowy. Oni już dopięli swego: jest o nich głośno, krzyczą, że są dyskryminowani, upominają się o nich wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka i minister spraw wewnętrznych Ryszard Kalisz, popierają ich media. - Oni bardzo chcą być prześladowani - komentuje wspomniany już lider lewicy, skądinąd publicznie potępiający Kaczyńskiego w czambuł.
Gdyby Młodzież Wszechpolska nie istniała, homoseksualiści powinni ją wymyślić. Perspektywa oberwania kamieniem nie jest oczywiście przyjemna, a barbarzyństwo rzucających godne potępienia, ale gdyby nie narodowcy, paradami gejów nie interesowałby się pies z kulawą nogą. - Taka postawa jest nam poniekąd na rękę - bez żenady przyznaje Szymon Niemiec. - Przynajmniej więcej się mówi o prawach mniejszości seksualnych.
Dziecko dwóch tatusiów
- Prawa gejów to już jest temat nośny społecznie, a w najbliższym czasie stanie się jeszcze bardziej drażliwy. Będzie tym, czym 10 lat temu była dyskusja o aborcji - zapewnia Szymon Niemiec. O jakie prawa chodzi? Przede wszystkim o rejestrowanie tak zwanych związków partnerskich. Projekt odpowiedniej ustawy zgłosiła już najaktywniejsza bojowniczka o prawa gejów, senator Maria Szyszkowska z SLD. Gdyby ta ustawa przeszła, homoseksualne pary miałyby te same prawa co małżeństwa: partnerzy mogliby się wspólnie opodatkować, dziedziczyliby po sobie etc. Z jednym wyjątkiem: homoseksualiści nie mogliby adoptować dzieci. I sami zgadzają się z tym ograniczeniem. - Na razie - zastrzega Biedroń. - Dziś nie wyobrażam sobie, bym mógł w homofobicznej Polsce wychowywać dziecko. Jeśli jednak jesteśmy pełnoprawnymi obywatelami, to winniśmy mieć prawo do adopcji - dodaje szef Kampanii przeciw Homofobii. Oficjalnie jednak żadna organizacja gejowska nie żąda takiego prawa. Co nie znaczy, że nie chcą tego sami homoseksualiści. - Tak, chciałbym adoptować dziecko - wyznaje Robert Biedroń.
Heteroseksualna niewola?
Polscy homoseksualiści, powołując się na przykład Zachodu, gdzie istnieje już homoseksualne niebo, chcą dojść do tego samego drogą na skróty. Bo tam najpierw była rewolucja seksualna, a dopiero potem doszlusowali do niej politycy. U nas najpierw środowiska opiniotwórcze i politycy mają odtrąbić zrzucenie jarzma heteroseksualnej niewoli, a potem podciągnie się do tego wzorca społeczeństwo. Społeczeństwo, dodajmy, dość konserwatywne, ale też wizja dyskryminowanych gejów to tylko część prawdy. Polska prowincja czy blokowiska wielkich miast może i zioną nienawiścią, a czasami wręcz fizyczną agresją, ale w centrach metropolii jest już inaczej. Bycie gejem zwiększa towarzyską atrakcyjność młodych ludzi. - Gdy ogłosiłem, że jestem homoseksualistą, liczba zaproszeń na imprezy gwałtownie wzrosła - opowiada znajomy gej. Faktycznie, obecność homoseksualisty na imprezie z miejsca czyni ją bardziej światową.
Geje odgrywają zresztą ważną rolę w kulturze klubowej, w której pławią się dzisiaj młode elity z Europy. Jeden z najbardziej snobistycznych klubów w Polsce to warszawska Utopia - centrum mniejszości seksualnych, ale i zwykłych clubberów, którzy chcą się dostać na imprezy z wyższej półki. Bycie gejem jest trendy nie tylko wśród elity nocnego życia, która jest zresztą bardzo wpływowa za dnia. Są miejsca, gdzie podobno ułatwia to karierę zawodową, na przykład heteroseksualiści z pierwszego programu TVP od lat narzekają, że są na Woronicza dyskryminowani.
Unia Gejów i Lesbijek
- To partie prawicy wykorzystują temat homoseksualistów - przekonuje Szymon Niemiec. Myli się. O gejach i ich prawach najgłośniej krzyczy maleńka Unia Pracy. Liczy ona na to, że radykalizmem obyczajowym przelicytuje swą lewicową konkurencję. Ma szansę, bo pasuje do tego osobowość liderki partii Izabeli Jarugi-Nowackiej i poglądy jej młodego zastępcy - Bartłomieja Morzyckiego. - To nie jest koniunkturalizm. Sytuacja tak się rozwija, że walka o prawa kobiet, gejów i wszelkich mniejszości rzeczywiście staje się naszym sztandarem - przyznaje wiceprzewodniczący UP. I zaprasza działaczy gejowskich na listy wyborcze swojej partii. Ale nawet w Unii Pracy są opory wobec gejów. - Na jednym ze spotkań starszy pan krzyczał, że powinniśmy zajmować się obroną ludzi pracy, a nie homoseksualistów - opowiada Morzycki. Dodaje jednak nie bez dumy, że sala go zakrzyczała.
Robert Mazurek, Igor Zalewski