Z Andrzejem Lepperem lepiej dyskutować w sejmiku niż na zablokowanej jezdni
Wiele osób niemile zaskoczyła wiadomość, że w wyborach samorządowych kandyduje z list Przymierza Społecznego lider "Samoobrony" Andrzej Lepper. Dostało się za to zwłaszcza wchodzącej w skład przymierza Unii Pracy, znanej z diametralnie innego niż "Samoobrona" sposobu uprawiania polityki. "Samoobrona" kojarzona jest z najbardziej radykalnymi metodami protestu, do których zupełnie nie pasują wyważone poglądy i zachowania Aleksandra Małachowskiego czy Marka Pola.
Kulturowo i ideowo te dwa światy mało mają z sobą wspólnego. A jednak ich polityczne spotkanie nie powinno dziwić. Byłoby poważnym błędem, gdyby polska lewica, w tym i Unia Pracy, odwróciła się plecami do środowisk najbardziej dotkniętych kosztami przekształceń ustrojowych. Takich ludzi najwięcej jest dzisiaj na wsi. Wiele rodzin cierpi tam ogromny niedostatek. Wystarczy spojrzeć na statystykę samobójstw, aby przekonać się, że bieda na wsi dla wielu osób staje się brzemieniem nie do udźwignięcia. Jasne, że w pierwszej kolejności wynika to z zacofania polskiego rolnictwa. Chłopi mają jednak pretensje przede wszystkim do rządu i przeciwko niemu protestują.
Nędza wsi zawsze rodziła zachowania ekstremalne. Tak działo się w średniowieczu, kiedy bunty chłopskie należały do najgwałtowniejszych i najbardziej okrutnych. Tak też było w XIX w., w czasie słynnej rabacji galicyjskiej. Również w II Rzeczypospolitej strajki chłopskie wyróżniały się zaciekłością i liczbą ofiar. Chłop potrafi bowiem wiele znieść, ale kiedy traci cierpliwość, jego zachowania wymykają się spod wszelkiej kontroli. Wtedy też pojawiają się samozwańczy przywódcy o mało salonowym sposobie bycia.
Ogromną przesadą byłoby uznanie Andrzeja Leppera za kolejne wcielenie Jakuba Szeli. Kariera obydwu nie byłaby jednak możliwa bez chłopskiego poczucia beznadziejności i krzywdy, łatwo zamieniającego się w bunt. Takie zachowania można eliminować, usuwając ich przyczyny, a nie skutki, tj. korygując politykę wobec wsi i rozładowując występujące tam niezadowolenie.
Wielce też jest pożądane, aby uczestnicy rolniczych protestów jak najszybciej wkroczyli na drogę procedur demokratycznych. Dlatego zamiast prawić uszczypliwości pod adresem samorządowych ambicji Andrzeja Leppera, lepiej życzyć mu zwycięstwa w wyborach. Nie będzie on łatwym partnerem, ale lepiej dyskutować z nim w sejmiku niż na zablokowanej jezdni. .
Kulturowo i ideowo te dwa światy mało mają z sobą wspólnego. A jednak ich polityczne spotkanie nie powinno dziwić. Byłoby poważnym błędem, gdyby polska lewica, w tym i Unia Pracy, odwróciła się plecami do środowisk najbardziej dotkniętych kosztami przekształceń ustrojowych. Takich ludzi najwięcej jest dzisiaj na wsi. Wiele rodzin cierpi tam ogromny niedostatek. Wystarczy spojrzeć na statystykę samobójstw, aby przekonać się, że bieda na wsi dla wielu osób staje się brzemieniem nie do udźwignięcia. Jasne, że w pierwszej kolejności wynika to z zacofania polskiego rolnictwa. Chłopi mają jednak pretensje przede wszystkim do rządu i przeciwko niemu protestują.
Nędza wsi zawsze rodziła zachowania ekstremalne. Tak działo się w średniowieczu, kiedy bunty chłopskie należały do najgwałtowniejszych i najbardziej okrutnych. Tak też było w XIX w., w czasie słynnej rabacji galicyjskiej. Również w II Rzeczypospolitej strajki chłopskie wyróżniały się zaciekłością i liczbą ofiar. Chłop potrafi bowiem wiele znieść, ale kiedy traci cierpliwość, jego zachowania wymykają się spod wszelkiej kontroli. Wtedy też pojawiają się samozwańczy przywódcy o mało salonowym sposobie bycia.
Ogromną przesadą byłoby uznanie Andrzeja Leppera za kolejne wcielenie Jakuba Szeli. Kariera obydwu nie byłaby jednak możliwa bez chłopskiego poczucia beznadziejności i krzywdy, łatwo zamieniającego się w bunt. Takie zachowania można eliminować, usuwając ich przyczyny, a nie skutki, tj. korygując politykę wobec wsi i rozładowując występujące tam niezadowolenie.
Wielce też jest pożądane, aby uczestnicy rolniczych protestów jak najszybciej wkroczyli na drogę procedur demokratycznych. Dlatego zamiast prawić uszczypliwości pod adresem samorządowych ambicji Andrzeja Leppera, lepiej życzyć mu zwycięstwa w wyborach. Nie będzie on łatwym partnerem, ale lepiej dyskutować z nim w sejmiku niż na zablokowanej jezdni. .
Więcej możesz przeczytać w 39/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.