W SLD toczy się wojna domowa o kontrolę nad największą polską spółką Panika, którą wywołała w szeregach SLD sejmowa decyzja z 28 maja o utworzeniu komisji śledczej do zbadania okoliczności aresztowania byłego prezesa PKN Orlen, była jeszcze większa od tej, która wybuchła po decyzji o powołaniu komisji w sprawie Rywina. W środę 2 czerwca o godz. 13.00 w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów doszło do poufnego spotkania premiera Marka Belki i ministra Jacka Sochy z prezesem PKN Orlen Zbigniewem Wróblem. Podczas spotkania szef rządu zakomunikował, że zamierza doprowadzić do zmian w zarządzie Orlenu. Tydzień później, we wtorek 8 czerwca, w Pałacu Prezydenckim liderzy SLD i prezydent naradzali się, co robić w związku z powołaniem komisji śledczej.
W PKN Orlen i spółkach, które do niego należą, krzyżują się wpływy i interesy finansowe wszystkich frakcji SLD. Pracują w nich m.in. Małgorzata Siemiątkowska, żona byłego szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego, brat premiera Zbigniew Belka (jest doradcą wiceprezesa Orlenu Janusza Wiśniewskiego) oraz wielu innych "krewnych i znajomych" - na przykład doradcą wieceprezesa Andrzeja Macenowicza jest historyk Ireneusz Tondera (w latach 70. wchodził w skład bojówki rozbijającej tzw. latające uniwersytety). Tydzień po decyzji Sejmu (trzy dni po spotkaniu z Wróblem) w wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej" premier Marek Belka oznajmił, że będzie dążył do zmian w zarządzie Orlenu.
- Obawiam się, że kiedy osoby zasiadające w dotychczasowym zarządzie będą zajęte wystąpieniami przed komisją śledczą, nie będą miały czasu, aby w należyty sposób zajmować się dalszym rozwojem spółki - tłumaczy "Wprost" swą decyzję Belka. Wersji o "troskliwym premierze" nikt jednak nie traktuje poważnie. O co więc chodzi?
Dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, że pakietem akcji, który ma Nafta Polska (17 proc.), zainteresowany jest koncern ConocoPhilips, partner PKN Orlen przy kupnie czeskiego Unipetrolu. Conoco miał postawić warunek: wchodzimy, jeśli skończą się harce wokół spółki. Ustaliliśmy, że Belka chce spełnić ten warunek, a jednocześnie zachować wpływ na zarząd. Belka nie chce wymiany całego zarządu. Oprócz Zbigniewa Wróbla odwołani mają być jeszcze Sławomir Golonka i Jacek Strzelecki, a także ostatnio wybrany do zarządu Krzysztof Kluzek. Pozostaną zaś Andrzej Macenowicz oraz Janusz Wiśniewski, który obecnie odpowiada za większość działań koncernu (zarządza produkcją, logistyką, handlem hurtowym, kieruje rozwojem i inwestycjami). Jako kandydaci do nowego zarządu PKN Orlen wymieniani są: Paweł Gricuk, szef polskiego oddziału JP Morgan Chase, oraz Cezary Stypułkowski, obecnie prezes PZU SA. Najpoważniejsze szanse na objęcie stanowiska prezesa ma jednak Janusz Wiśniewski, którego wspiera szef SLD Krzysztof Janik.
Mały sojusz
"Zarząd PKN Orlen to SLD w miniaturze" - komentowano, gdy dwa lata temu lewica przejmowała władzę w spółce. Prezesem został Zbigniew Wróbel popierany przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego (miał go wspierać także najbogatszy Polak Jan Kulczyk, akcjonariusz PKN Orlen). Inni członkowie zarządu (wszyscy w randze wiceprezesa) również mieli wpływowych protektorów. Janusz Wiśniewski zawdzięczał nominację Krzysztofowi Janikowi, Jacek Strzelecki - Leszkowi Millerowi, Sławomir Golonka był protegowanym Wiesława Kaczmarka, a Andrzej Macenowicz - Józefa Oleksego. Nic dziwnego, że gdy w szeregach SLD zaczęły się rozłamy, walki frakcyjne zaczęły się też w zarządzie Orlenu. Mówiło się wręcz o dwóch zarządach - "małym", który tworzyli Zbigniew Wróbel i Sławomir Golonka, i "dużym", skupiającym pozostałych menedżerów.
Jak na stan permanentnej wojny firma może się jednak pochwalić niezłymi wynikami za ostatnie dwa lata. I wcale nie są one - jak sugerują niektórzy - wyłącznie rezultatem zwyżki cen ropy na rynkach światowych. W Orlenie wdrożono na przykład program oszczędnościowy, który pozwoli w ciągu najbliższych kilku lat podwoić wartość firmy (w 2003 r. wartość akcji PKN Orlen wzrosła o 43 proc.). Dokonano też spektakularnego desantu na Niemcy, kupując prawie 500 stacji od BP, wreszcie przejęto czeski koncern naftowy Unipetrol (to największa polska inwestycja zagraniczna w historii, warta 403 mln USD).
Chłopiec z ferajny
Wojna o władzę w PKN Orlen rozpoczęła się prawie półtora roku temu i z różnym natężeniem trwa do dziś. Za jednego z jej inicjatorów uchodzi były minister skarbu Wiesław Kaczmarek. - Gdy Wiesiek zrozumiał, że nie ma żadnego wpływu na to, co się dzieje w spółce, chciał doprowadzić do odwołania Wróbla - wspomina jeden z polityków SLD. Kaczmarek za wojnę z Orlenem zapłacił utratą stanowiska (naraził się zarówno prezydentowi, jak i premierowi Leszkowi Millerowi). Podobny los spotkał jego następców - Sławomira Cytryckiego i Piotra Czyżewskiego (nie bez racji byli uważni za protegowanych Kaczmarka). Dziś Cytrycki, bliski znajomy Marka Belki, jest ministrem bez teki w jego rządzie i chętnie dokończyłby zmiany, których jako ministrowi skarbu nie udało mu się przeprowadzić. Premier nie ma pewności, czy obecna rada nadzorcza przegłosuje odwołanie Wróbla. Dlatego najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest wymiana zarządu Nafty Polskiej, największego akcjonariusza Orlenu (kandydatem na nowego szefa Nafty jest Grzegorz Ślak, prezes rafinerii w Trzebini).
Efektem zadymy politycznej wokół koncernu było dołączenie 22 kwietnia do zarządu PKN Orlen Krzysztofa Kluzka. Jego nominację wspierał Federacyjny Klub Parlamentarny (FKP), czyli tzw. ferajna Jagielińskiego. Wcześniej Kluzek był członkiem rady nadzorczej Orlenu (posadę w niej zawdzięczał Wiesławowi Kaczmarkowi) i dał się poznać jako zaprzysięgły wróg prezesa Wróbla, którego domniemane nieprawidłowości tropił przez ostatni rok. Na pierwszym posiedzeniu zarządu, w którym brał udział, zgłosił wniosek, by PKN Orlen przekazał 50 tys. zł na finansowanie stowarzyszenia Szwadron Jazdy RP (jego prezesem jest Roman Jagieliński, szef FKP). Kluzek, którego kariera mogłaby służyć za scenariusz współczesnej wersji "Kariery Nikodema Dyzmy" (zaledwie trzy lata temu został dyscyplinarne zwolniony z pracy w PZU Development), za wszelką cenę stara się przetrwać nowe rozdanie. - W tym celu złożył w prokuraturze krajowej doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez Janusza Wiś-niewskiego. Zarzuca mu zaniedbanie, z powodu którego Orlen stracił kontrakt wart 92 mln zł. Donos jest bezpodstawny, ale Kluzek liczy na to, że gdy ogłosi rewelacje w dniu posiedzenia rady nadzorczej, uratuje swoje stanowisko - twierdzi nasz informator z Orlenu. Udało nam się potwierdzić tylko fakt wpłynięcia wniosku.
Wszyscy ludzie prezydenta
Zmiany w PKN Orlen mają także inne podłoże. Kiedy w pierwszym głosowaniu w Sejmie premier Belka nie uzyskał wotum zaufania, Leszek Miller uzyskał poparcie PSL dla gabinetu kierowanego przez Józefa Oleksego. Plan upadł, bo obecny marszałek Sejmu nie wyraził zainteresowania dla tego projektu. To zdenerwowało Belkę, który postanowił uderzyć w część zaplecza SLD stojącą za Millerem. W rozmowie z "Wprost" premier zapewnia, że na swoje działania w Orlenie ma przyzwolenie prezydenta. Marek Siwiec, jeden z dwóch najbardziej zaufanych ludzi Kwaśniewskiego, nazwał jednak zapowiedź przeprowadzenia przez Belkę zmian w Orlenie "kremlowskimi metodami". - Podejrzewam, że wypowiedź została sformułowana przez Marka Siwca na gorąco; bez dogłębnego poznania i przeanalizowania wszystkich informacji związanych z tą sprawą i - co ważniejsze - dokładnego poznania moich motywów - mówi "Wprost" Marek Belka.
Zdaniem naszych informatorów, Marek Siwiec i Marek Ungier (szef gabinetu Kwaśniewskiego) mogą na przekór prezydentowi wspierać Wróbla, mimo że są na niego wściekli za rozpętanie szumu medialnego wokół jego potencjalnych następców (uważają, że to prezes Orlenu przekazał mediom nazwisko Gricuka jako kandydata lansowanego przez Belkę na nowego szefa spółki). Dużo będzie zależeć także od tego, jak wobec wewnętrznej wojny w SLD zachowa się Jan Kulczyk, który na razie zajął pozycję wyczekującą (Jan Waga, szef rady nadzorczej Orlenu, a zarazem prezes Kulczyk Holding, wziął w zeszłym tygodniu niespodziewany urlop).
Czy dochodzenie komisji śledczej odsłoni patologie coraz częściej wychodzące na jaw podczas toczonej w SLD wojny o kontrolę nad największą polską spółką?
- Obawiam się, że kiedy osoby zasiadające w dotychczasowym zarządzie będą zajęte wystąpieniami przed komisją śledczą, nie będą miały czasu, aby w należyty sposób zajmować się dalszym rozwojem spółki - tłumaczy "Wprost" swą decyzję Belka. Wersji o "troskliwym premierze" nikt jednak nie traktuje poważnie. O co więc chodzi?
Dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, że pakietem akcji, który ma Nafta Polska (17 proc.), zainteresowany jest koncern ConocoPhilips, partner PKN Orlen przy kupnie czeskiego Unipetrolu. Conoco miał postawić warunek: wchodzimy, jeśli skończą się harce wokół spółki. Ustaliliśmy, że Belka chce spełnić ten warunek, a jednocześnie zachować wpływ na zarząd. Belka nie chce wymiany całego zarządu. Oprócz Zbigniewa Wróbla odwołani mają być jeszcze Sławomir Golonka i Jacek Strzelecki, a także ostatnio wybrany do zarządu Krzysztof Kluzek. Pozostaną zaś Andrzej Macenowicz oraz Janusz Wiśniewski, który obecnie odpowiada za większość działań koncernu (zarządza produkcją, logistyką, handlem hurtowym, kieruje rozwojem i inwestycjami). Jako kandydaci do nowego zarządu PKN Orlen wymieniani są: Paweł Gricuk, szef polskiego oddziału JP Morgan Chase, oraz Cezary Stypułkowski, obecnie prezes PZU SA. Najpoważniejsze szanse na objęcie stanowiska prezesa ma jednak Janusz Wiśniewski, którego wspiera szef SLD Krzysztof Janik.
Mały sojusz
"Zarząd PKN Orlen to SLD w miniaturze" - komentowano, gdy dwa lata temu lewica przejmowała władzę w spółce. Prezesem został Zbigniew Wróbel popierany przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego (miał go wspierać także najbogatszy Polak Jan Kulczyk, akcjonariusz PKN Orlen). Inni członkowie zarządu (wszyscy w randze wiceprezesa) również mieli wpływowych protektorów. Janusz Wiśniewski zawdzięczał nominację Krzysztofowi Janikowi, Jacek Strzelecki - Leszkowi Millerowi, Sławomir Golonka był protegowanym Wiesława Kaczmarka, a Andrzej Macenowicz - Józefa Oleksego. Nic dziwnego, że gdy w szeregach SLD zaczęły się rozłamy, walki frakcyjne zaczęły się też w zarządzie Orlenu. Mówiło się wręcz o dwóch zarządach - "małym", który tworzyli Zbigniew Wróbel i Sławomir Golonka, i "dużym", skupiającym pozostałych menedżerów.
Jak na stan permanentnej wojny firma może się jednak pochwalić niezłymi wynikami za ostatnie dwa lata. I wcale nie są one - jak sugerują niektórzy - wyłącznie rezultatem zwyżki cen ropy na rynkach światowych. W Orlenie wdrożono na przykład program oszczędnościowy, który pozwoli w ciągu najbliższych kilku lat podwoić wartość firmy (w 2003 r. wartość akcji PKN Orlen wzrosła o 43 proc.). Dokonano też spektakularnego desantu na Niemcy, kupując prawie 500 stacji od BP, wreszcie przejęto czeski koncern naftowy Unipetrol (to największa polska inwestycja zagraniczna w historii, warta 403 mln USD).
Chłopiec z ferajny
Wojna o władzę w PKN Orlen rozpoczęła się prawie półtora roku temu i z różnym natężeniem trwa do dziś. Za jednego z jej inicjatorów uchodzi były minister skarbu Wiesław Kaczmarek. - Gdy Wiesiek zrozumiał, że nie ma żadnego wpływu na to, co się dzieje w spółce, chciał doprowadzić do odwołania Wróbla - wspomina jeden z polityków SLD. Kaczmarek za wojnę z Orlenem zapłacił utratą stanowiska (naraził się zarówno prezydentowi, jak i premierowi Leszkowi Millerowi). Podobny los spotkał jego następców - Sławomira Cytryckiego i Piotra Czyżewskiego (nie bez racji byli uważni za protegowanych Kaczmarka). Dziś Cytrycki, bliski znajomy Marka Belki, jest ministrem bez teki w jego rządzie i chętnie dokończyłby zmiany, których jako ministrowi skarbu nie udało mu się przeprowadzić. Premier nie ma pewności, czy obecna rada nadzorcza przegłosuje odwołanie Wróbla. Dlatego najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest wymiana zarządu Nafty Polskiej, największego akcjonariusza Orlenu (kandydatem na nowego szefa Nafty jest Grzegorz Ślak, prezes rafinerii w Trzebini).
Efektem zadymy politycznej wokół koncernu było dołączenie 22 kwietnia do zarządu PKN Orlen Krzysztofa Kluzka. Jego nominację wspierał Federacyjny Klub Parlamentarny (FKP), czyli tzw. ferajna Jagielińskiego. Wcześniej Kluzek był członkiem rady nadzorczej Orlenu (posadę w niej zawdzięczał Wiesławowi Kaczmarkowi) i dał się poznać jako zaprzysięgły wróg prezesa Wróbla, którego domniemane nieprawidłowości tropił przez ostatni rok. Na pierwszym posiedzeniu zarządu, w którym brał udział, zgłosił wniosek, by PKN Orlen przekazał 50 tys. zł na finansowanie stowarzyszenia Szwadron Jazdy RP (jego prezesem jest Roman Jagieliński, szef FKP). Kluzek, którego kariera mogłaby służyć za scenariusz współczesnej wersji "Kariery Nikodema Dyzmy" (zaledwie trzy lata temu został dyscyplinarne zwolniony z pracy w PZU Development), za wszelką cenę stara się przetrwać nowe rozdanie. - W tym celu złożył w prokuraturze krajowej doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez Janusza Wiś-niewskiego. Zarzuca mu zaniedbanie, z powodu którego Orlen stracił kontrakt wart 92 mln zł. Donos jest bezpodstawny, ale Kluzek liczy na to, że gdy ogłosi rewelacje w dniu posiedzenia rady nadzorczej, uratuje swoje stanowisko - twierdzi nasz informator z Orlenu. Udało nam się potwierdzić tylko fakt wpłynięcia wniosku.
Wszyscy ludzie prezydenta
Zmiany w PKN Orlen mają także inne podłoże. Kiedy w pierwszym głosowaniu w Sejmie premier Belka nie uzyskał wotum zaufania, Leszek Miller uzyskał poparcie PSL dla gabinetu kierowanego przez Józefa Oleksego. Plan upadł, bo obecny marszałek Sejmu nie wyraził zainteresowania dla tego projektu. To zdenerwowało Belkę, który postanowił uderzyć w część zaplecza SLD stojącą za Millerem. W rozmowie z "Wprost" premier zapewnia, że na swoje działania w Orlenie ma przyzwolenie prezydenta. Marek Siwiec, jeden z dwóch najbardziej zaufanych ludzi Kwaśniewskiego, nazwał jednak zapowiedź przeprowadzenia przez Belkę zmian w Orlenie "kremlowskimi metodami". - Podejrzewam, że wypowiedź została sformułowana przez Marka Siwca na gorąco; bez dogłębnego poznania i przeanalizowania wszystkich informacji związanych z tą sprawą i - co ważniejsze - dokładnego poznania moich motywów - mówi "Wprost" Marek Belka.
Zdaniem naszych informatorów, Marek Siwiec i Marek Ungier (szef gabinetu Kwaśniewskiego) mogą na przekór prezydentowi wspierać Wróbla, mimo że są na niego wściekli za rozpętanie szumu medialnego wokół jego potencjalnych następców (uważają, że to prezes Orlenu przekazał mediom nazwisko Gricuka jako kandydata lansowanego przez Belkę na nowego szefa spółki). Dużo będzie zależeć także od tego, jak wobec wewnętrznej wojny w SLD zachowa się Jan Kulczyk, który na razie zajął pozycję wyczekującą (Jan Waga, szef rady nadzorczej Orlenu, a zarazem prezes Kulczyk Holding, wziął w zeszłym tygodniu niespodziewany urlop).
Czy dochodzenie komisji śledczej odsłoni patologie coraz częściej wychodzące na jaw podczas toczonej w SLD wojny o kontrolę nad największą polską spółką?
Więcej możesz przeczytać w 25/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.