Częściowe utajnienie rozprawy było konieczne, ponieważ uzasadnienie oskarżenia opiera się na materiałach objętych klauzulami tajności i poufności, obowiązującymi prokuratora ze względu na ochronę ważnego interesu państwa.
Na 13 oskarżonych ciążą zarzuty popełnienia kilkudziesięciu przestępstw: nielegalnego posiadania oraz handlu bronią, amunicją, materiałami wybuchowymi i narkotykami, oszustw na szkodę towarzystw ubezpieczeniowych, wymuszania haraczy i pobicia.
Główny oskarżony, Leszek S., oświadczył w poniedziałek, że nigdy nie należał do zorganizowanej grupy przestępczej, ani nie był jej szefem. Tłumaczył, że z kilkoma współoskarżonymi robił interesy, handlując samochodami oraz oponami i felgami.
Jeden z oskarżonych przyznał, że posiadał pistolet berettę i amunicję do niego oraz ziele konopi w ilości wystarczającej na zrobienie jednego "skręta". Zaprzeczył, że handlował bronią, amunicją i narkotykami. Jak wyjaśnił, te zarzuty bezpodstawnie przypisali mu funkcjonariusze CBŚ, którzy "tendencyjnie preparowali dowody w śledztwie".
Inny oskarżony wyjaśnił, że nie miał pistoletu i nikomu nie oferował do sprzedaży 2640 tabletek ekstazy. Przyznał, że swej ciotce "pomógł odzyskać" Audi 80, które jej skradziono, lecz - jak przekonywał - uczynił to bezinteresownie i nie uczestniczył w podziale 4 tys. zł okupu, jaki właścicielka auta złożyła.
Jedyna wśród oskarżonych kobieta, żona Leszka S. zaprzeczyła, że kiedykolwiek sprzedała komukolwiek środki psychotropowe na telefoniczne polecenie męża. "W domu nigdy nie było narkotyków" - zapewniała.
Sąd uchylił w poniedziałek areszt wobec oskarżonego Wacława F. - byłego policjanta. Uznając, iż na obecnym etapie postępowania areszt nie jest konieczny, zamienił go na dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.
Do czterech innych wniosków o zastąpienie aresztu łagodniejszym środkiem zapobiegawczym sąd nie przychylił się. Uzasadnił, że ze strony wnioskodawców nadal istnieje obawa matactwa, a zagrażająca im kara jest wysoka. Oznacza to, że pięciu oskarżonych w tym procesie pozostanie w areszcie do 14 września (szósty przebywa w więzieniu w związku z inną sprawą).
Wobec dwóch spośród sześciu pozostałych oskarżonych, którzy odpowiadają z wolnej stopy, sąd uchylił dozór policyjny, lecz utrzymał w mocy zakaz opuszczania kraju. Główny oskarżony Leszek S. nie występował o zwolnienie go z aresztu.
Toczący się od 25 maja proces w sprawie starachowickiej został odroczony do 29 czerwca.
Według prokuratury, główny oskarżony 47-letni Leszek S. miał powiązania z ówczesnym starostą starachowickim i ówczesnym wiceszefem tamtejszej rady powiatu. Poseł Andrzej Jagiełło (wówczas SLD, teraz FKP) miał ostrzec samorządowców o planowanej w Starachowicach akcji CBŚ. Jagiełło wraz z posłem Henrykiem Długoszem (dawniej SLD) i b. wiceministrem SWiA Zbigniewem Sobotką (SLD) odpowiadają za "przeciek" w oddzielnym procesie przed Sądem Okręgowym w Kielcach.
W sumie do sądu trafiły akty oskarżenia z trzech "starachowickich" śledztw: w ubiegłym roku w tzw. wątku samorządowym, w lutym tego roku - w sprawie "przecieku", a miesiąc później - w sprawie handlarzy bronią i amunicją.
W wątku samorządowym nieprawomocny wyrok z 17 listopada ubiegłego roku został zaskarżony. Były starosta starachowicki Mieczysław S. i były wiceprzewodniczący tamtejszej rady powiatu Marek B., skazani m.in. za usiłowanie oraz wyłudzenie odszkodowania - odpowiednio - na rok oraz na 14 miesięcy więzienia, odwołali się do Sądu Okręgowego w Kielcach. Rozprawa odwoławcza w ich sprawie została odroczona z 12 maja do 30 czerwca.
Ze śledztwa w sprawie "przecieku" wyłączono do odrębnego postępowania wątek dotyczący składania nieprawdziwych zeznań i zatajania prawdy przez przesłuchiwanego w charakterze świadka generała Antoniego Kowalczyka, byłego komendanta głównego policji.
ss, pap